Zbigniew Izdebski o seksie w czasach zarazy. Nie róbmy tego z... nudów

Czytaj dalej
Fot. Bartek Syta
r

Zbigniew Izdebski o seksie w czasach zarazy. Nie róbmy tego z... nudów

r

Teraz, gdy spędzamy czas razem w domach, często okazuje się, że związek tylko wydawał się nam mdły i nijaki. Było tak, gdyż ludzie ze sobą nie rozmawiali, byli zmęczeni pracą - mówi prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog, doradca rodzinny.

Siedzimy zamknięci w czterech ścianach, za oknami szaleje koronawirus. Czy to dobry czas na seks?

Jeżeli ludzie mają na to ochotę, to niech uprawiają seks. Ważne, by głównym motywem nie była nuda.

Seks z nudów? Da się tak?

Proszę pana, wszystko się da. Ale pamiętajmy, że seks seksowi nierówny. Ludzie często uprawiają seks, nawet gdy nie mają na to ochoty. Mają poczucie, że wypada współżyć od czasu do czasu. Nikt nie mówi, że oni chcą to robić. Powiem więcej, niektórzy z nich wcale nie mają na to ochoty.

A myśli pan, że teraz w atmosferze stresu i ogólnej niepewności będą mieli ochotę? Przyznam, że sam zastanawiałem się, czy dzwonić do pana i poruszać ten temat.

Rozumiem, że zastanawiał się pan, czy z punktu widzenia społecznego jest to kwestia, o której warto rozmawiać w czasie epidemii. Często mam wrażenie, że niektórzy zastanawiają się, czy w ogóle wypada mówić o seksie. Są pacjenci, którzy dzwonią do mnie i pytają, czy to normalne, że świat jest zagrożony, a oni mają ochotę na seks. Są to osoby o dobrym statusie społecznym, dobrze wykształcone, a jednak mają takie wątpliwości. A niby dlaczego seks ma być nieodpowiedni?

Zdecydowałem się z panem skontaktować po telefonie od dziennikarza, któremu w czasie pracy zdalnej w domu „przeszkadzali” sąsiedzi zza ściany.

O której to było?

Około godz. 13.

To bardzo dobry czas na seks. Oczywiście najlepsze są godziny poranne, kiedy organizm jest wypoczęty, występują mimowolne wzwody poranne i tak dalej. Myśmy przyzwyczaili się tradycyjnie do pór wieczornych. Moje badania wskazują, że najczęściej między godz. 21 i 24. Ale z fizjologicznego punktu widzenia to nie są dobre godziny.

A co zrobić, jeśli wcześniej po domu biegają dzieci?

Nieraz oglądam z córką programy o urządzaniu wnętrz i coraz częściej w sypialniach dla rodziców rekomenduje się montowanie drzwi z kluczem. To jest bardzo dobre rozwiązanie nie tylko na te czasy.

A jak dziecko zacznie się dobijać?

No to niech wie, że jak drzwi są zamknięte, to się nie ma co dobijać. Ludzie często nie decydują się na współżycie ze względu na dzieci. Taka sytuacja rzeczywiście nie jest komfortowa ani dla dziecka, ani dla rodziców. Co więcej, wśród dorosłych pacjentów mam takich, którzy przeżywają traumę z dzieciństwa, ponieważ widzieli rodziców w trakcie współżycia i nie rozumieli, o co chodzi. Nie powinniśmy narażać dzieci na takie sytuacje.

Ważne też, by mieć z kim uprawiać seks. Co mają teraz zrobić single, którzy nie mają stałych partnerów?

Znalezienie partnera w obecnym czasie łączy się z ryzykiem związanym z przygodnymi kontaktami seksualnymi. Ten problem istniał już wcześniej, ale dotyczył przede wszystkim przeszłości zdrowotnej danej osoby, dlatego rekomendowaliśmy używanie prezerwatywy. Obecnie sytuacja się komplikuje, bo nawet używając takiego zabezpieczenia, nie ochronimy się przez zakażeniem koronawirusem, zwłaszcza gdy jego przebieg jest bezobjawowy. Tu pojawia się temat seksu wirtualnego, czy też cyberseksu.

Niektórzy właściciele stron porno już udostępnili użytkownikom rozszerzone wersje swoich usług za darmo.

Rzeczywiście, najpierw zaczęło się to we Włoszech, teraz konta premium bezpłatnie udostępniają strony amerykańskie. Oczywiście od seksu wirtualnego można się też uzależnić, podobnie zresztą jak od zwykłego seksu, czy w ogóle od wszystkiego, czym dogadzamy sobie w nadmiarze. Natomiast wydaje mi się, że możliwość oglądania erotyki czy pornografii dla niektórych będzie jedną z nielicznych dostępnych przyjemności. Dlatego ja bym z tego tragedii nie robił. Pamiętajmy, że zagrożeniem numer jeden jest teraz koronawirus.

Czyli uzależnienie raczej nam nie grozi?

Jeśli ktoś teraz bez przerwy siedzi w domu i trochę częściej się masturbuje, to może oznaczać, że po prostu nie miał wcześniej tyle wolnego czasu.

Polacy raczej wstydzą się o tym mówić.

Żyjemy w kraju, w którym generalnie wstydzimy się mówić o tym, co nas podnieca. Zapominamy, że jednym z podstawowych praw człowieka jest prawo do przyjemności. Miał pan ostatnio jakiś telefon od kolegi, który na pytanie, jak się czuje powiedziałby, że fajnie, bo dzisiaj było mu dobrze, jak się masturbował?

Nie przypominam sobie.

Z moich badań wynika, że na pytanie „Czy zgadza się Pan/Pani ze stwierdzeniem, że masturbacja pozwala lepiej poznać swoje ciało i w większym stopniu cieszyć się przeżywać zaspokojenie swoich potrzeb seksualnych?” - 35% Polaków nie daje jednoznacznej odpowiedzi, a aż 17% zdecydowanie zaprzecza. To oznacza, że nie trzeba nam koronawirusa, żebyśmy mieli taki sobie stosunek do masturbacji. Smutne to.

Czy spodziewa się pan wzrostu urodzeń, czyli tzw. baby boomu za 9 miesięcy?

Może się tak stać, chyba że ludzie będą bać się o przyszłość. Pamiętajmy jednak o determinacji biologicznej. W okresie wojny i w latach powojennych w Polsce urodziło się wiele osób. Pomimo zagrożenia ludzie decydowali się na aktywność seksualną i rodzenie dzieci. Oczywiście mówię tu o świadomych aktach prokreacyjnych. To była jedna z nielicznych rzeczy, która w tamtej sytuacji mogła sprawić ludziom przyjemność. Z drugiej strony, nie wykluczam, że po tym kryzysie wzrośnie liczba osób, które zdecydują się na rozwód.

Dlaczego?

To nic nowego. Podobne wzrosty zawsze obserwuję w okolicach stycznia. Po świętach Bożego Narodzenia, kiedy ludzie przebywają ze sobą po 10-12 dni, niektórzy nie wytrzymują presji. Często planują, że właśnie wtedy jeszcze raz spróbują być razem, a potem okazuje się, że nic z tego nie wychodzi. Obawiam, że teraz też może się okazać, że niektórzy ze sobą nie wytrzymują. Choć może być też odwrotnie. Mam wiele sygnałów, że ludzie ze zdziwieniem odkrywają, że to wspólne bycie razem jest zaskakująco dobre. Nieraz ludzie zaczynają rozumieć, że ten czas przebywania ze sobą dłużej daje im możliwość lepszej wymiany poglądów, okazuje się, że z nim czy z nią naprawdę można porozmawiać. Często okazuje się, że związek tylko wydawał się mdły i nijaki tylko dlatego, że ludzie ze sobą nie rozmawiali, byli zmęczeni pracą i tak dalej. Mamy okazję, by zacząć się na nowo odkrywać.

Niektórzy żałują, że nie mogą w tym czasie o siebie zadbać. Nie można iść do fryzjera, gabinetu kosmetycznego, czy na siłownię. Nie każdy czuje się teraz atrakcyjny.

To prawda. Wiele osób przyzwyczaiło się do chodzenia na siłownię i teraz mają gorsze samopoczucie. Nie mogą się odstresować, nie mają poczucia witalności. Krótko mówiąc, może to mieć istotny wymiar fizyczny i psychologiczny. Natomiast z moich badań wynika, że tylko 12 proc. kobiet i 3 proc. mężczyzn w Polsce przeżywa obawę, że ich ciało jest nieatrakcyjne.

To mało.

Dlatego strasznie irytuje mnie wmawianie Polakom, jak często rzekomo przeżywamy kompleksy wynikające z wyglądu. Nie dajmy się zwariować. Jestem za tym, żeby ludzie dbali o swój wygląd, ale od bardzo wielu lat powtarzam - jeżeli ludzie są w związku i mówią, że się kochają, a wstydzą się swojego wyglądu i mają poczucie, że nie są wystarczająco atrakcyjni, to jaka jest wartość naszej relacji? Gdzie mamy poszukiwać poczucia bezpieczeństwa? Jeśli takie zjawisko występuje, to znaczy że nie jest z nami dobrze. Kiedy się rozbierzemy i jesteśmy ze sobą, to nie możemy się tego wstydzić.

Jak budować takie relacje?

Teraz na przykład zaleciłbym, żeby pary przebywające razem w domu robiły sobie wzajemnie masaże.

Erotyczne?

Niekoniecznie. Czułość jest bardzo ważna, choć jeśli ktoś zdecyduje się na masaż połączony z pewną dawką zmysłowości, z użyciem olejków, to tym lepiej. W Polsce zbyt rzadko to robimy. Poprzez taką formę bliskości i dotyku może wytworzyć się między nami głębsza więź. Często przytulanie i głaskanie jest ważniejsze niż stosunek seksualny.

Jednak można to połączyć?

Jak najbardziej. To naprawdę bardzo ważne, żebyśmy się dotykali. Przykładowo niektórzy mężczyźni unikają współżycia z powodu zaburzeń erekcji. Ale jak kobieta zrobi takiemu mężczyźnie masaż, to ta erekcja nie jest mu do szczęścia potrzebna. Czy to źle? Tak samo jest z przytulaniem w łóżku. Polski rytuał aktywności seksualnej polega na wieczornym położeniu się do łóżka, on się do niej przytula, a ona się odsuwa, bo myśli, że on od razu będzie chciał współżyć. Albo odwrotnie. Mężczyzna nie daje się przytulać, bo przecież dopiero wrócił z pracy, jest zmęczony, zresztą cały czas jest zmęczony, i marzy tylko o tym, żeby wziąć prysznic i pójść spać. A może jednak ta druga strona po prostu chce się przytulić? W tych czasach, kiedy przymusowo jesteśmy w domu, powinniśmy się jak najwięcej przytulać i głaskać. To daje nam poczucie bliskości i bezpieczeństwa.

r

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.