„Zachwyt nad chaszczami”. To główny cel lubelskiego Festiwalu In Garden. Rozmowa z Wojciechem Januszczykiem, dyrektorem artystycznym

Czytaj dalej
Fot. Małgorzata Genca
Joanna Jastrzębska

„Zachwyt nad chaszczami”. To główny cel lubelskiego Festiwalu In Garden. Rozmowa z Wojciechem Januszczykiem, dyrektorem artystycznym

Joanna Jastrzębska

W piątek rusza trzecia edycja Festiwalu Sztuki Ogrodów i Przestrzeni Publicznej – In Garden. O tym, co to jest czwarta przyroda, o discopolowej bioróżnorodności i przede wszystkim o zmianach klimatu rozmawiamy z Wojciechem Januszczykiem z Fundacji Krajobrazy, dyrektorem artystycznym imprezy.

Po co nam są ogrody? Nie wszystkim się podobają nawet drzewa w mieście, a ogrody są chyba jeszcze czymś więcej?

Od natury nie uciekniemy. Nieważne, w jaki sposób byśmy próbowali, i tak zawsze będziemy jej elementem składowym. Nie ma najmniejszych szans na ucieczkę. Problem jest taki, że jesteśmy złymi gospodarzami.

Co to znaczy?

Źle zrozumieliśmy biblijne słowa „czyńcie sobie ziemię poddaną” i uczyniliśmy ją sobie poddaną w najgorszy z możliwych sposobów. Powinniśmy podejść do tego jak dobry i sensowny gospodarz, bo jak zniknie natura, to zniknie też człowiek.

I jak będziemy znikać?

Nie będzie to tak katastroficzne, jak może sobie wyobrażamy: jedno wielkie bum, huk. Będziemy znikać stopniowo i już tego doświadczamy. Mamy zmiany klimatyczne i przestrzenie w mieście, w których nie jesteśmy w stanie żyć. Wprowadzamy spory destrukt. I nawet ludzie, którym się wydaje, że są „ekologiczni” – w cudzysłowie, bo ten wyraz nie jest do używania w tym kontekście, ponieważ „ekologia” nie oznacza niekupowania plastiku – i tworzą, projektują ogrody, tak naprawdę są destruktorami. Każde powstanie ogrodu zaczyna się od zniszczenia. Wchodzimy w jakąś przestrzeń i mamy tam tzw. czwartą przyrodę.

Czyli chwasty.

Zarośla, krzaki. I zamiast się nimi zachwycać i traktować jako bank bioróżnorodności i miejsce najbardziej wartościowe, bo najbogatsze, nazywamy je „nieużytkiem”. Jak wchodzimy na „nieużytek”, który jest w prywatnym ogrodzie czy działce, na której będziemy stawiać dom, niszczymy go, w ogóle tego nie analizując. I to samo robimy z przestrzenią publiczną. Konieczna jest zmiana myślenia. Zanim zaczniemy planować budowę i tworzenie ogrodu, powinniśmy się zastanowić, czy chcemy zniszczyć przestrzeń, w którą wchodzimy. Można ją przecież zaadaptować na swoje własne potrzeby.

Jak to zrobić w praktyce?

Nie wpadać na działkę z podejściem „ooo! Ja chcę wycinać!”, tylko przeanalizować potrzeby: swoje, natury, działki. Nie koloryzować i nie robić ezoteryki, żeby to nie było czarowanie, a określenie funkcji. Pierwszą jest to, żeby normalnie działać i łączyć się z naturą na różne sposoby, nie izolować się od niej. Twórzmy przestrzeń funkcjonalnie, ergonomicznie, ale w zgodzie z tym, do czego przyszliśmy. To nie my jesteśmy gospodarzami, a miejsce, do którego wchodzimy. Powinniśmy z nim współgrać. I po to jest właśnie In Garden – żeby to pokazywać.

Jak pan zdiagnozował w Lublinie potrzebę festiwalu ogrodowego?

Zacząłem od swojego serca, rozumu, studentów – w tej kolejności – a potem stwierdziłem, że trzeba z ludźmi na ten temat rozmawiać i pokazywać. Są aktywiści miejscy, sygnaliści miejscy i edukatorzy miejscy, w który to nurt Fundacja Krajobrazy się wpisuje. Niektórzy dzwonią do nas i pytają, czy możemy jako fundacja przyjechać i zaprotestować z nimi przeciw wycince drzew. Mówię wtedy, że nie, bo jesteśmy instytucją edukującą, to wybraliśmy. Jeśli chciałbym się przykuwać do drzewa, tobym się przykuwał – prywatnie robimy swoje akcje, ale Fundację Krajobrazy wolałbym ukierunkować na wpływ na zmianę świadomości społecznej. I to się w mniejszym lub większym stopniu dzieje. Wszyscy, którzy mają mnie w znajomych na Facebooku, z jednej strony się śmieją, ale z drugiej bardzo dobrze wiedzą, co to znaczy „zarastanie”. Ciągle powtarzam: dążcie do tego, żeby miasta zarastały.

Chyba jeszcze nie ma na to mody?

Nie ma, ale to nie kwestia mody, bo ona przemija. To konieczność. Zmiany klimatyczne są clou. Chcemy o nich rozmawiać i je pokazywać, ale w taki sposób, żeby ludzie się zainteresowali – nie przerażali, tylko zaczynali działać. Zmian klimatycznych doświadczamy na co dzień.

Więc w jaki sposób będą prowadzone takie rozmowy podczas festiwalu?

Z Mają Popielarską porozmawiamy o zmianach klimatycznych i dostosowaniu ogrodu. Będzie też rozmowa z kilkoma specjalistami: z Joanną Rayss o retencji wody, z Pawłem Kożuchowskim o zielonych dachach, z Marcinem Sudzińskim o pasiecznictwie miejskim. I z wieloma innymi osobami o tym, co robić i jak. Będą też memy, ale i bajki dla dzieci.

Skąd się wzięły „Powroty” jako hasło tegorocznej edycji festiwalu?

Jedni to odbierają jako powroty dotyczące pandemii, inni jako powroty do natury i jej mechanizmów, które mają to do siebie, że są mądrzejsze niż my wszyscy razem wzięci. Natura jest starsza od nas i w tej sytuacji ma prawo być najlepszym inżynierem, jakiego spotkaliśmy na swojej drodze. I tego inżyniera trzeba wykorzystywać, ale w znaczeniu: korzystać z jego wiedzy i doświadczenia.

Już wiemy, jak inni odbierają hasło, a co autor miał na myśli, tytułując w ten sposób imprezę?

Rozumiemy „powroty” jako wracanie do przydomowych ogrodów na wsi. Ogród, który tworzę, będzie właśnie pokazaniem takich ogrodów – współczesnych i tych, które były kiedyś. Znam taką scenkę rodzajową, o której opowiadał mi znajomy. Ma taki „babciny” ogród i mówi: widzisz, wszystko zarasta tak jakbyś chciał. Super. A u sąsiada trawniczek skoszony elegancko, iglaczki, plastikowe mebelki. Nazywam to niemieckim ogrodem, bo stamtąd przyszła moda na strzyżenia i grodzenie się na wsi. I znajomy mówi: dzieci, które tam są, wiszą na ogrodzeniu i cały czas patrzą do nas, do tego tajemniczego ogrodu, zaglądają i chętnie by tu weszły, nie siedziałyby na tym plastiku i słońcu. Dlatego właśnie mój ogród nazywa się „Wystarczy dziura w siatce”. Specjalnie stoi tam w poprzek siatka: po jednej stronie będzie ta betonoza ogrodowa, a po drugiej ogród „babciny”.

Rozmawiamy w ogrodzie, w którym słowo „powroty” nabiera szczególnego znaczenia.

Tworzyły go również ukraińskie dzieci, a one – wiadomo – chciałyby wrócić do domu. Malowaniem zajęła się ukraińska artystka, a resztę domalowywały dzieci. To takie stopniowe przejście od jej dzieła do dzieła uczestników akcji „Lato w teatrze”. Brało w niej udział dwadzieścia kilkoro dzieci, z których ponad połowa pochodzi z Ukrainy. Robiły spektakle, teledyski, a w międzyczasie wytworzyły ten ogród na betonie.

I pokazały, że nawet na betonie można zrobić fajny ogród.

Tak. To też pozostałość z mojego zeszłorocznego ogrodu, który się nazywał „Zarastanie”. Pomyślałem, że właśnie tak trzeba ją wykorzystać.

Jakie jeszcze ogrody zobaczymy?

Łąkę kwietną. Służy do pokazywania ludziom, że bioróżnorodność może być w wersji disco polo, czyli naprawdę kolorowej. Będzie również ogród, który pokaże zjawisko wojny oraz martwą naturę w odpowiednim rozumieniu. Przygotowaliśmy też galerię, która nie będzie ogrodem, ale pokaże rzeźby i prace różnego typu w przestrzeni czwartej przyrody, czyli w chaszczach. Zachwyt nad chaszczami – na tym nam zależy: żeby był, istniał i działał. Pracę nad ogrodami zaczynamy zwykle wczesną wiosną, a później małymi kroczkami się rozkręcamy. Zawsze nam brakuje jednego, dwóch dni, żeby spiąć to wszystko do kupy.

Czym trzecia edycja będzie się różniła od poprzednich?

Nie wiem. Nie chcę, żeby się bardzo różniły. Pierwsza edycja miała hasło „Dojrzałość”, chodziło o przyzwyczajenie do tego, że dojrzewamy, żeby zacząć już patrzeć. Jesteśmy zapóźnieni o jakieś 10-15 lat, jeśli chodzi o zmiany klimatyczne. Druga to „Enklawa” – zamknięcie czegoś w czymś innym, to były małe przestrzenie związane z pandemią. Teraz mamy „Powroty”, a za rok będzie „Cyrkularność”, czyli obiegi zamknięte. Co roku robimy koncerty na trawie czy wystawy i w ten sposób chcemy, żeby kultura wchodziła w przestrzeń natury. I żeby natura była przez kulturę zrozumiana i szanowana.

Harmonogram In Garden 5-7 sierpnia, teren zabytkowego browaru Perła przy ul. Bernardyńskiej 15 w Lublinie

Piątek 05.08.

Sobota 06.08.

Niedziela 07.08.

Joanna Jastrzębska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.