Tajne losowania

Czytaj dalej
ks. Jacek Siepsiak SJ

Tajne losowania

ks. Jacek Siepsiak SJ

Temida z przesłoniętymi oczami to symbol bezstronności sądów. Podobnie ślepy los ma oznaczać brak manipulacji. Pragniemy, by tak samo było podczas liczenia głosów.

Demokrację od pseudodemokracji odróżnia nie tylko to, że każdy, kto ma prawa wyborcze, może startować i głosować, że monopol informacyjny nie faworyzuje żadnej ze stron, ale również to, że liczenie głosów jest jawne, podlega kontroli społecznej (np. OBWE).

Tajne liczenie rodzi podejrzenie o fałszowanie wyników. Białoruś jest świeżą ilustracją tego problemu w różnych „demokracjach ludowych”. Bywa tak też w organizacjach kościelnych, gdzie głosy liczy się tajnie (żądając pod przysięgą dyskrecji) i ogłasza się tylko zwycięzcę, by liczba innych zdobytych głosów nie mówiła o popularności osób czy opcji.

Gdy losowania są nieprzejrzyste, jest podobnie. Kto będzie grał w kości, jeśli nie będzie mógł sprawdzić, czy ich środek ciężkości nie jest „zaaranżowany”? Inaczej los przestaje być ślepy. Losowanie przydziału sędziów do poszczególnych spraw, samo w sobie odbierane pozytywnie, staje się „oszukańcze”, gdy nie ma wglądu w jego przebieg.

Możliwość majstrowania przy losowaniu to otwarcie dzwi dla korupcji i ludzkiej krzywdy.

Nie jest łatwo zaufać, że strona zainteresowana wynikiem losowania nie będzie go „ustawiała”, gdy losowanie jest w jej rękach, a na pytanie o „algorytm” odpowiada tylko, że jest… słuszny. Tak jak w kasynie, tak i w ministerstwie potrzebny jest niezależny nadzór nad procedurami losowania. Ślepy los przestaje być ślepy, gdy jest tajny.

Gdy pojawiają się dziwnie stronnicze wyniki losowania, odżywają stare mądrości ludowo-obywatelskie: Nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy.

Czyli w tym przypadku: Nieważne, kto gra, ważne, kto losuje.

Możliwość majstrowania przy losowaniu to otwarcie drzwi dla korupcji, dla przestępczości zorganizowanej i dla ludzkiej krzywdy. Nie chodzi tylko o hazard. Los decydował o wygranej i awansie w sporcie, gdy był remis; o wzięciu do wojska (np. do Wietnamu); a nawet o zostaniu apostołem („a los padł na Macieja”).

Bywało, że przez losowanie szukało się woli Bożej. Wtedy machlojki są szczególnie świętokradcze. Powstaje jednak pytanie, czy w ogóle wolno ustalać wolę Bożą poprzez losowanie. Robimy wtedy z Boga wielkiego krupiera i to grającego znaczonymi kartami.

Tak Go traktujemy często w dobrej wierze, jak bohater filmu „Bruce Wszechmogący”, który gdy mu dano bożą moc, sprawił, że wszyscy grający trafili „szóstkę”. Miał gest! Ale wybuchły zamieszki z powodu mikroskopijnych wygranych.

Mimo to mamy nadzieję, że Bóg (lub przeznaczenie) sprawi, iż los nie będzie ślepy. Chcemy, by przy nim trochę pomajstrował.

Tajnie.

Nikt Mu nie będzie patrzył na ręce.

ks. Jacek Siepsiak SJ

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.