Znany adwokat o karach: - Każdy zasługuje na drugą szansę

Czytaj dalej
Iwona Rojek

Znany adwokat o karach: - Każdy zasługuje na drugą szansę

Iwona Rojek

Mecenas Stanisław Szufel mówi wprost: - Myślę, że moje życie ma sens. Spełniłem się zawodowo, mam świetną rodzinę, pomagam innym i realizuję swoje pasje.

Znany kielecki adwokat Stanisław Szufel, wieloletni dziekan Okręgowej Izby Adwokackiej obchodził ostatnio dwa wielkie jubileusze, 51 lecie pracy zawodowej i 80 urodziny. Przyznaje szczerze, że tak bardzo się nimi przejął, zwłaszcza, że zbiegły się w czasie ze ślubem najmłodszej wnuczki Ewy, iż znalazł się w szpitalu z powodu problemów sercowych.
-W takim momencie nawet nalewka z aronii uprawianej na własnej działce, którą często stosuję nie pomogła - śmieje się adwokat. - I wówczas przekonałem się, że mam wspaniałą rodzinę i wiernych przyjaciół. Przyszli do mnie do szpitala w dniu urodzin z życzeniami, kwiatami i tortem, cały czas mnie wspierali.

Rodzina najważniejsza

W tym miejscu mecenas Szufel stanowczo podkreśla, że w życiu praca owszem jest istotna, ale najważniejsze jest posiadanie rodziny i przyjaciół. Bliscy- mówi jubilat- dają człowiekowi siłę do życia i radość z niego.
Z adwokatem spotykamy się w jego Kancelarii, którą prowadzi w Kielcach od wielu lat razem z córką, adwokat Agnieszką Szufel- Figurską. W gabinecie Mecenasa na ścianach wisi mnóstwo obrazów, pamiątkowych zdjęć, dyplomów, wyróżnień, fotografii ze wspólnych spotkań w Towarzystwie Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka i Sztuk Wszelakich oraz Towarzystwa Przyjaciół Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, którym adwokat przewodniczy. Są też liczne pamiątki obrazujące jego wieloletnią pracę w organach samorządu adwokackiego, w tym pracach Naczelnej Rady Adwokackiej, w której zasiadał reprezentując kielecką palestrę.

– Mam świetne kontakty z córką, wspieramy się, dzielimy doświadczeniami, ja przekazuję jej swoje przemyślenia zawodowe, wynikające z wielu lat pracy, a ona uczy mnie nowoczesnego podejścia do wielu spraw, uzupełniamy się – przyznaje dumny tata. – Tak się złożyło, że w naszej rodzinie jest mnóstwo prawników, bo ten zawód jest kontynuowany od kilku pokoleń. Adwokatem w Przemyślu był mój ojciec- też Stanisław, ja podpatrywałem jego pracę i potem sam zdecydowałem się na studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Mama ukończyła filologię polską i jej zawdzięczam miłość do sztuki, muzyki i literatury. Moim zdaniem adwokat, żeby mógł dobrze wykonywać swoją pracę musi być człowiekiem wszechstronnym, znać się na wielu dziedzinach i ciągle się dokształcać.

Zdaniem mecenasa powodzenie w tym zawodzie zapewnia też umiejętność celnej retoryki. On sam zdobył kiedyś trzecie miejsce w ogólnopolskim konkursie krasomówczym dla aplikantów, w którego jury zasiadał między innymi profesor Aleksander Bardini. Mecenas podkreśla, że istotnym jest też obiektywizm, umiejętność patrzenia na klienta i całą sprawę niejako „z boku”, bez emocji. Dopowiada, że obecnie przygotowanie do zawodu adwokata-aplikację odbywa jego wnuczka Ewa, której mąż- Wojciech Stachowicz-Szczepanik, radca prawny, od kilku lat prowadzi Kancelarię Bartocha, Stachowicz-Szczepanik i Wspólnicy w Kielcach. Także wnuk Piotr Braun mieszkający w Norymberdze, syn starszej z córek Mecenasa- Iwony, też jest prawnikiem. -Adwokatem jest także mój młodszy brat Andrzej – śmieje się Mecenas. - Z kolei stryj ojca Ottmar Schufel wykonywał zawód adwokata we Wiedniu. Wszyscy z miłością uprawiamy ten zawód i nie wyobrażamy sobie innego- dodaje Mecenas.

Ukochana żona Ania
Mimo, że Stanisław Szufel wychował się w bardzo ciepłym, pełnym miłości domu rodzinnym, to dość szybko go opuścił. – Moją wielką pasją od wczesnej młodości był sport; lekkoatletyka, pływanie, tenis, hokej. Byłem zawodnikiem miejscowej drużyny hokejowej w Przemyślu. W przerwach pomiędzy meczami mojej drużyny spędzałem często wolny czas na lodowisku, obserwując uczące się jazdy na łyżwach młode dziewczyny. Moją uwagę zwróciła zwłaszcza jedna z nich, która po kolejnym upadku na lód, podnosząc się spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem, prosząc o pomoc. Pomogłem jej wstać i odtąd już się nie rozstajemy. Z moja żoną Anią, która była właśnie tą początkującą łyżwiarką, pobraliśmy się wkrótce, a nie dawno obchodziliśmy też okrągły jubileusz naszego ślubu.

- Zacząłem pracować jako adwokat z końcem lat 60-tych, a żona podjęła i kontynuowała pracę jako nauczyciel historii w VI Liceum imienia Juliusza Słowackiego w Kielcach – informuje. – Realizowałem się nie tylko zawodowo lecz także jako ojciec, ucząc córki miłości do sportu, książek, muzyki. Czasami tylko, z obecnej perspektywy żałuję, że za mało czasu poświęcałem rodzinie lecz sprawy moich klientów i związane z nimi wyjazdy, szkolenia, pochłaniały mnóstwo mojego czasu- wspomina.

Praca - pasją
Wykonywanie zawodu adwokata, jak podkreśla Jubilat zawsze było dla niego i pozostaje nadal wielką pasją i przyjemnością. Po 50 latach jego wykonywania Stanisław Szufel mówi, że gdyby miał ponownie wybierać, zdecydowałby się na ten sam zawód raz jeszcze. – Nigdy nie zależało mi na sławie, karierze, a uznanie z biegiem lat przyszło samo – mówi. - Może dlatego, że zawsze starałem się patrzeć na klienta jako na osobę potrzebującą pomocy, dostrzegając w nim przede wszystkim dobro. Po tylu latach uczestnictwa w poważnych procesach karnych, w tym także tych o zabójstwa, kradzieże, oszustwa czy malwersacje, nigdy nie straciłem zaufania do ludzi. Każdemu przecież może powinąć się noga. Nie ma ludzi z gruntu złych, dużo w życiu zależy od przypadku, od zbiegu okoliczności.

Adwokatowi sprawia ogromną satysfakcję to jak najpierw przychodzi do niego po poradę prawną ojciec, a po latach syn czy nawet wnuk. To oznacza, że klienci darzą go zaufaniem, że można na nim polegać.
Na pytanie, która sprawa pozostawiła w nim trwały ślad odpowiada, że było ich wiele, ale jedna szczególnie zapadła mu w pamięci. – Byłem kiedyś w Warszawie i dostrzegłem, że idzie za mną jakiś mężczyzna – wspomina. -Po chwili mnie zatrzymał i przypomniał, że byłem wiele lat temu jego obrońcą w procesie o zabójstwo babci, którego dokonał wraz z kolegą. – Tej sprawy nie mogłem zapomnieć. Sąd w Kielcach wymierzył bowiem obu oskarżonym karę śmierci. Był rok 1969 i takie surowe wyroki się zdarzały. Na skutek naszego odwołania Sąd Najwyższy w Warszawie zmienił zaskarżony wyrok wymierzając tym oskarżonym karę po 25 lat pozbawienia wolności. Mój klient uzyskał warunkowe zwolnienie po odbyciu 15 lat kary i w ten sposób znowu się spotkaliśmy. Powiedział, że ma obecnie rodzinę, dwoje dzieci, zmienił się. To była miła rozmowa, a mnie kolejny raz utwierdziła w przekonaniu o niesłuszności ówczesnego prawa, przewidującego za najcięższe przestępstwa karę śmierci. Uważałem zawsze i myślę tak nadal, że każdemu należy dać drugą szansę na poprawę, zmianę życia nawet jeśli dopuścił się w przeszłości najcięższych zbrodni.

To opisywane wyżej spotkanie z byłym klientem zainspirowało Mecenasa Szufla do napisania książki zatytułowanej „Trochę o sprawiedliwości, dawnej adwokaturze i życiu”, stanowiącej wspomnienie wielu ciekawych procesów z jego udziałem. Często powtarza, że dla niego najważniejsze w życiu jest to, aby starać się czynić dobro i postępować tak, aby nikogo nie krzywdzić. Cieszy się z tego, że pomimo upływu lat wciąż jest aktywny nie tylko zawodowo, ale też nie zaniechał swoich pasji, w tym miłości do sportu. W ostatnim czasie wziął nawet udział w towarzyskich zawodach pływackich podczas urlopu w Chorwacji z niezłym- jak mówi uśmiechając się - wynikiem.

Jubilat podkreśla, że wadą zawodu adwokata jest to, że pochłania on całe życie, zajmując myśli od rana do wieczora. Ale jak się swoją pracę kocha można wszystko znieść.

Iwona Rojek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.