„To nieprawda, że młodym ludziom nic się nie chce”. Rozmowa z Izabelą Pastuszko, dyrektorką Chatki Żaka

Czytaj dalej
Fot. fot. Jan Jeżak
Joanna Jastrzębska

„To nieprawda, że młodym ludziom nic się nie chce”. Rozmowa z Izabelą Pastuszko, dyrektorką Chatki Żaka

Joanna Jastrzębska

100 tys. zł na stypendia kulturalne Bogdanki, wznowienie kultowej imprezy sprzed 50 lat i walka o to, by kultura studencka przestała stać w rozkroku – tak w skrócie możemy podsumować rok akademicki 2021/2022 w Akademickim Centrum Kultury i Mediów UMCS Chatka Żaka. Rozmawiamy o tym z Izabelą Pastuszko, dyrektorką instytucji.

Jak to jest zarządzać instytucją kultury, będąc kobietą?

Myślę, że już coraz łatwiej, chociaż czasem bywa ciężko. Mając tyle lat, ile mam, mogę sobie pozwolić na stwierdzenie, że droga do zarządzania w przypadku kobiety nie jest prosta, przynajmniej w mojej branży, nie wiem, jak jest w innych. Choć podejrzewam, że w kulturze i tak jest łatwiejsza, bo w tej strefie zarządczej kobiety już dużo zrobiły. Sądzę jednak, że żyjemy wciąż w kraju, w którym na zarządzającą kobietę i zarządzającego mężczyznę nie patrzy się tak samo. Bywają trudne momenty, w których jesteśmy bardzo mocno postrzegane przez pryzmat cech kobiecych, a kiedy prezentujemy wachlarz umiejętności menadżerskich, kojarzonych społecznie z rolą męską, ocenia się nas np. jako czepialskie. Realizujemy zwykłe potrzeby bycia konsekwentnymi, wymagającymi, czasem zasadniczymi, ale musimy udowadniać, że to nie fanaberia, a jedynie klasyczne zarządzanie.

Jako zarządzająca podjęła pani decyzję, że hasłem Chatki Żaka będzie „Zaprojektuj siebie”. Jak więc pani zaprojektowała siebie w Chatce?

Zdecydowanie na nowo. To było dla mnie duże wyzwanie: wejść w świat młodych ludzi. Nie jestem może z pokolenia bardzo już dziś dojrzałego, ale nie jestem też świeżo po studiach. Zrozumienie potrzeb młodego człowieka, przyjrzenie się mu na nowo – była to dla mnie wyjątkowa rzecz. Myślę więc, że w zaprojektowałam siebie z dużą szczyptą młodości. Ale nie bez znaczenia jest też funkcja dyrektorki, w ramach której dużo się tutaj nauczyłam. Praca zarządcza to proces, który kształtuje nas i naszą drogę. Nie ma takiego menadżera, który już wszystko wie. Każde nowe miejsce to nowe doświadczenie. Dla mnie jednym z nich było znalezienie się poza obiegiem. Może to mało popularne co mówię, ale uważam, że kultura studencka jest właśnie poza systemem. De facto nie jesteśmy w obszarze kultury nie tylko pod względem formalno-prawnym, ale także mentalnie. Nie jesteśmy też tak naprawdę środowiskiem naukowym, ale znajdujemy się obok niego – nasze DNA to studia i nauka. W praktyce zaś codzienna działalność jest tym, co robią klasyczne instytucje kultury. Nauczenie się zarządzania zespołem i projektami będąc jednak gdzieś obok i zawsze gdzieś nie do końca – to chyba było największe projektowanie siebie jako menedżera na nowo.

Mówiła pani o głosie młodych ludzi, w który się pani wsłuchiwała. Jaki głos mają studenci w 2022 r.?

Studenci, tak jak wszyscy dzisiaj, są dość zagubieni – wpłynęła na to pandemia, wojna w Ukrainie i szalejąca inflacja, które powodują naszą niepewność. Nie ma szans, żeby u młodego człowieka to się gdzieś nie objawiło. Ale z drugiej strony widzę często silnych młodych ludzi. Niektórym się może wydawać, że nie da się być pogubionym i silnym, ale nauczyłam się od nich, że się da, tylko potrzeba przestrzeni, w której możemy przepracowywać temat będący wyzwaniem. Mam to szczęście, i myślę, że dotyczy to wszystkich pracowników Chatki Żaka, że pracuję z osobami, które stale mają ochotę na coś więcej – poznawać siebie, świat dookoła. Są bardzo różne, ale też bardzo interesujące. Naszym zadaniem, moim i zespołu, jest znalezienie dla nich takiej przestrzeni, która będzie im odpowiadać. Absolutnie nie zgadzam się z pokutującym mitem, że dzisiejszej młodzieży nic się nie chce i jest za wygodna. Obserwuję ich codziennie. Są wyjątkowi!

Na liście osób i projektów, które w tym roku otrzymały Stypendium Kulturalne Bogdanki w Chatce Żaka, jest przynajmniej sześć związanych z wojną w Ukrainie. To chyba dowód na to, że młodzi ludzie nadal chcą zabierać głos w ważnych sprawach.

Nawet więcej niż sześć, bo wszystkich zgłoszonych projektów było prawie 60. Wybraliśmy 20, które zyskały największą punktację jury. Braliśmy pod uwagę przede wszystkim prace naprawdę dobrze przemyślane, mówiące o tym, co czują ich autorzy. Dodatkowym atutem było zaangażowanie w realizację osób wokół nich.

Te projekty przypominają też, że kultura studencka jest czymś więcej niż juwenaliami.

Ale na juwenaliową także absolutnie jest miejsce. Uważam, że w czasie studiów też trzeba dobrze się bawić, poimprezować, wyjść „na miasto” ze znajomymi i mieć fajny, luźny czas. Na to też jest miejsce. Kiedy przychodziłam do Chatki, miałam poczucie, że jako osoby organizujące jednostkę dla młodych ludzi musimy skupić się bardziej na tworzeniu kreatywnej przestrzeni, a nie tylko projektów. Chatka Żaka przez dziesięciolecia była miejscem właśnie dla osób, które chciały czegoś więcej. Tu mogą się realizować w klasycznych obszarach sztuki jak teatr, sztuki wizualne czy muzyka, co oczywiście nie wyklucza także działalności w rozrywce.

A czym interesują się tegoroczni stypendyści Bogdanki?

Z jednej strony mamy wojnę w Ukrainie, relacje międzyludzkie, również sąsiedzkie, polsko-ukraińskie. Ale mamy też np. monodram, w którym jedna z osób będzie zastanawiała się nad sensem dojrzewania. To się wydaje oczywiste i naturalne, ale nasz student chce się publicznie zastanowić, czy w ogóle warto podlegać temu procesowi. Bardzo namawiam wszystkich, którzy chcą wiedzieć, czym interesują się młodzi ludzie, co ich pasjonuje, a co przeraża – wykładowców akademickich, ale też reklamodawców, marketingowców: przyjdźcie do Chatki Żaka i sprawdźcie. Dokładnie to widać w realizowanych przez studentów projektach muzycznych, plastycznych, teatralnych, lifestylowych. Sama widzę, że na przykład rośnie wciąż zainteresowanie kulturą ludową, ale w kontekście mitologii słowiańskiej.

Mówiła pani o byciu miejscem dla ludzi chcących czegoś więcej. Żeby to osiągnąć, trzeba też wymagać więcej od siebie.

Jeżeli widzimy, że jest przestrzeń, w której młodzi ludzie chcą być aktywni, z automatu zaczynamy myśleć, jak zwiększyć pole do działania. Ważna jest właśnie ta potrzeba stałego działania, ale równie ważny jest zespół. Muszę powiedzieć, że dwa lata mojej pracy jako dyrektorki nie były wcale takie super proste – docieraliśmy się z zespołem, niektórych wyrwałam z ich zbudowanej przez lata strefy komfortu. Robiłam to, żebyśmy byli mocni całością, abyśmy się zintegrowali. Wówczas osoby, które do nas przychodzą, nasi studenci – mogą czuć się bezpiecznie ze swoimi działaniami. Dziś widzę bardzo dużą otwartość i zarazem wspólnotę. Instytucja, w której każdy działa wyłącznie dla siebie, jest moim zdaniem niekompletna.

To działanie nie tylko dla siebie widać w Chatce zwłaszcza w kontekście Ogólnopolskiego Forum Kultury Studenckiej, które odbyło się jesienią. Na jakim etapie są prace nad znalezieniem miejsca formalno-prawnego dla kultury studenckiej?

Jesteśmy w procesie. Nie da się czegoś, co zniknęło na 30 lat, odbudować w rok czy dwa, w dodatku w okresie pandemii. W całej Polsce jest 15 uczelni, które posiadają jednostki rozwoju kultury studenckiej, a tylko nasza jest tak kompletna, że ma w sobie media i kulturę. To pokazuje, że Lublin – miasto akademickie, ale i miasto kultury – ma najlepszy taki ośrodek w kraju. Jeśli chodzi właśnie o skalę Polski, nadal są niestety osoby, które myślą o kulturze studenckiej „wyłącznie w kontekście rozrywki”, ale cieszy mnie, że m.in. w Narodowym Centrum Kultury mamy zrozumienie dla wartości pracy z młodym człowiekiem w okresie studiów.

Największym problemem systemowym w kulturze studenckiej jest kwestia finansowania, które na razie odbywa się wyłącznie z kieszeni uczelni.

Pracujemy nad tym razem ze wszystkimi jednostkami kultury studenckiej w kraju oraz naszym rektorem prof. Radosławem Dobrowolskim. Chcemy przedstawić propozycje rozwiązań systemowych, które będą zaprezentowane w Ministerstwie Edukacji i Nauki. Jak już mówiłam, stoimy w rozkroku – przynależymy do uczelni, jesteśmy w nauce, tutaj jest nasza tożsamość, więc nie możemy być jednocześnie w kulturze, chociaż musimy z niej przenieść trochę narzędzi, żeby być konkurencyjni wobec tego, co się dzieje w naszych miastach w tym obszarze. Pracujemy wspólnie, żeby w polskiej świadomości na nowo przestrzeń dla kultury studenckiej była tak jasna, jak jest dla sportu akademickiego. Finansowanie kultury studenckiej powinno się zdjąć wyłącznie z barków uczelni. My w Chatce, na UMCS, mamy ogromne szczęście do władz rektorskich i ich stałego świadomego wsparcia dla tej aktywności studenckiej, ale bywa różnie. Myślę, że coraz silniej rysuje się w tym kontekście rola mecenasów, a Lubelski Węgiel Bogdanka S.A. zdecydowanie przeciera szlaki, i to w kontekście ogólnopolskim

Kiedy możemy spodziewać się dialogu o konkretnych rozwiązaniach z ministerstwem?

Zapewne gdyby nie covid i wojna w Ukrainie, bylibyśmy już nieco dalej. To nas spowolniło i chwilowo jeszcze będzie spowalniało dalej, bo wiemy, że kraj jest na etapie przygotowania się na nieuchronnie nadchodzące trudności finansowe. Kiedy tnie się budżety, często w pierwszej kolejności cięcia są w kulturze, i nie kontestuję tego, bo wiem, że tak po prostu jest. Ale historia sztuki pokazuje, że mnóstwo ważnych dzieł i nurtów powstało w trudnych warunkach gospodarczo-społecznych. Jestem więc nadal pełna nadziei. Dodatkowy czas wykorzystujemy na zbieranie pogłębionych danych tak, żeby móc stworzyć komplementarny projekt systemowy.

Rozmawiamy dużo o innowacjach i nowych rozwiązaniach, ale w Chatce sięgacie też do tradycji. Myślę tu przede wszystkim o Studenckiej Wiośnie Teatralnej, która wróciła do harmonogramu imprez po blisko 50 latach przerwy.

Tak, i było bardzo intensywnie. Dyskusje przeciągały się do późnych godzin nocnych, a na niektóre spektakle trudno było się dostać. Występ Teatru Imperialnego przenieśliśmy z Dużej na Małą Salę Widowiskową z powodów technicznych i ludzie po prostu się nie zmieścili. Przedstawiciele jednej jednostki śmiali się później, że w Chatce nawet po znajomości nic nie załatwisz, bo na ten spektakl nie weszli, mimo że mieli zaproszenie. A nie mogliśmy wpuścić więcej osób, niż pozwalają na to chociażby przepisy BHP. To pokazuje jasno, że teatr studencki jest potrzebny i że niestety jest to kolejny porzucony obszar. Wiem, że będziemy organizować Studencką Wiosnę Teatralną co roku, ale zdaję sobie sprawę, że to nie wyczerpuje potrzeb ogólnopolskich.

Podsumowując miniony rok akademicki, trudno oprzeć się wrażeniu, że pomimo tych trzech najważniejszych wydarzeń, o których rozmawiałyśmy, jest jeszcze dużo pomiędzy. Policzyliście już, ile imprez i spotkań odbyło się w roku 2021/2022?

Jeszcze liczymy. Nie ukrywam, że jest z tym kłopot, bo nie wiemy, czy wliczać też wszystkie próby, które się u nas odbywają? Jeśli tak, to tylko ich są w roku setki. Z naszych pomieszczeń studenci mogą korzystać stale pod warunkiem, że wcześniej się zapiszą. Kiedy było apogeum pandemii, przyzwyczailiśmy się, że któraś sala zawsze jest wolna, i wtedy przenosiliśmy się z zespołem do większych, żeby coś omówić. Ostatnio uderzyła mnie zmiana – miałam kilkoro gości i zaproponowałam, żebyśmy właśnie przenieśli się do większej przestrzeni. Najpierw jedna, wchodzimy – studenci się uczą, później zaglądamy do coworkingu, ale tu się zainstalował kabaret Smile, który jest z nami związany od początku istnienia. Idziemy do następnej – też zajęta. Efekt był taki, że musieliśmy wziąć dodatkowe krzesła i wrócić do mojego pokoju. I to jest chyba największa nagroda, jaką osoba zarządzająca może uzyskać – jeżeli w miejscu, którym kieruje, ludzie po prostu chcą być.

Joanna Jastrzębska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.