"To nie-ludzie bez duszy, bez serca, bez moralności". Rozmowa z młodą dziennikarką z Kijowa o zbrodniach Rosjan w Ukrainie

Czytaj dalej
Fot. Vadim Ghirda
Sylwia Rycharska

"To nie-ludzie bez duszy, bez serca, bez moralności". Rozmowa z młodą dziennikarką z Kijowa o zbrodniach Rosjan w Ukrainie

Sylwia Rycharska

- Aż strach wyobrazić sobie, o jakich zbrodniach dowiemy się, gdy nasze wojska wkroczą na tereny czasowo okupowane przez Rosjan - mówi młoda ukraińska dziennikarka z Kijowa, Anastacia Kucher. Kobieta studiowała na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, a teraz pracuje w ukraińskich mediach. Rozmawialiśmy z nią o pracy dziennikarza przy dokumentowaniu zbrodni rosyjskich - w Buczy czy Borodyance, a także próbach normalnego życia w stolicy Ukrainy.

Jesteś ukraińską dziennikarką, która dokumentuje zbrodnie rosyjskie. Z kim współpracujesz?

Oprócz pracy w ukraińskim portalu „Svidomi”, gdzie wraz z kolegami i analitykami naświetlamy działania Rosji podczas wojny w Ukrainie, pomagam również dokumentować zbrodnie rosyjskie we „Wschodnioukraińskim Centrum Inicjatyw Obywatelskich”. Pracujemy jako zespół o nazwie „Ukraina”. W odniesieniu do naruszeń praw człowieka skupiamy się przede wszystkim na nielegalnym zatrzymaniu, torturach, morderstwach i przemocy seksualnej. Setki dziennikarzy z całego świata, przedstawiciele UE, międzynarodowi obrońcy praw człowieka, zagraniczni kryminolodzy i przedstawiciele Międzynarodowego Trybunału Karnego odwiedziły już miejsce tragedii w Buczy, gdzie Rosjanie torturowali ludzi na śmierć. Jesteśmy przekonani, że w najbliższej przyszłości napłynie jeszcze większa pomoc finansowa i techniczna dla śledztwa w sprawie zbrodni Rosji w Ukrainie.

Na czym dokładnie polega wasza praca w tym obszarze?

Naszym zadaniem jest codzienne dokumentowanie faktów naruszeń międzynarodowego prawa humanitarnego. Mniejsza część zespołu z Kijowa jeździ na miejsce zbrodni - np. do Buczy czy Borodyanki. Robi zdjęcia. Rozmawia z miejscowymi i sporządza notatki. A pozostali ze względu na niebezpieczeństwo analizuje materiał w Kijowie. Odpowiednie materiały przekazujemy potem do Biura Prokuratora Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK), Biura Prokuratora Generalnego (Ukraina), międzynarodowych komisji śledczych, a także innych organizacji międzynarodowych. Oprócz tego informujemy w swoich platformach internetowych o zbrodniach wojennych. Razem z prawnikami wyjaśniamy także, dlaczego to lub inne naruszenie jest przestępstwem z punktu widzenia jurysdykcji.

Materiały „Wschodnioukraińskiego Centrum Inicjatyw Obywatelskich” można znaleźć także w innych mediach.

Tak. Najpoważniejsze naruszenia grupujemy i co tydzień zestawiamy w jednym dokumencie naruszeń MPH (nazywamy go „digest”), który wysyłamy do mediów ukraińskich i światowych, a te rozpowszechniają informacje dalej.

Patrząc na skalę rosyjskich zbrodni, z pewnością przed wami dużo pracy.

Według znanego brytyjskiego prawnika Philipa Sandsa (zaangażowanego w nieformalną grupę doradzającą rządowi ukraińskiemu w śledztwach dotyczących rosyjskich zbrodni wojennych) dokładne ustalenie – kto był w danym miejscu i popełnił dane przestępstwo oraz kto, za co odpowiadał – wymaga wielu dowodów. Dodatkowo udowodnienie zbrodni wojennych, zbrodni przeciwko ludzkości, a tym bardziej ludobójstwa, zajmie bardzo dużo czasu.

Bardzo dużo czasu, czyli ile – miesiąc, rok, 3 lata?

Ogólnie rzecz biorąc, spory mogą trwać latami – nie tylko w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości ONZ, ale także w zwykłych ukraińskich sądach. Obecnie mówimy jednak o środkach tymczasowych, o których decyzji można spodziewać się znacznie szybciej, bo nie wymagają one tak wnikliwej analizy. Poza tym wojna jeszcze się nie skończyła. Wciąż trwają walki.

Co masz na myśli, mówiąc o środkach tymczasowych?

Krótko mówiąc, środki tymczasowe przewidują ukraińskie żądanie od Rosji zaprzestania wojny rozpoczętej 24 lutego. Anton Korynewycz, przedstawiciel Ukrainy w sądzie międzynarodowym, podkreśla, że ​​teraz ważne jest dla nas, abyśmy jak najszybciej otrzymali zarządzenie o tych środkach. Następnie Ukraina planuje zwrócić się do Rady Bezpieczeństwa ONZ o pociągnięcie Rosji do odpowiedzialności za naruszenie Konwencji i przejście do reparacji.

Jesteś młodą osobą, która wojnę znała pewnie z lekcji historii czy z filmów. Teraz wojna dotknęła twoją ojczyznę. Co czuje w takiej sytuacji dwudziestokilkuletnia dziewczyna?

Przez długi czas próbowałam znaleźć odpowiednie słowa, aby opisać to, jak się czuję. Czułam się tak, jakby ktoś odebrał mi język. Teraz pozostała we mnie zaciekła nienawiść do wroga i niewiarygodne współczucie każdemu niewinnemu ukraińskiemu cywilowi i wojskowemu. Rosja przejęła pałeczkę po III Rzeszy i kontynuuje eksterminację narodu ukraińskiego. Aż strach wyobrazić sobie, o jakich zbrodniach dowiemy się, gdy nasze wojska wkroczą na tereny czasowo okupowane przez Rosjan.

Co cię najbardziej szokuje podczas tej wojny?

Na początku nie mogłam zrozumieć, jak można uczynić tyle okrucieństwa drugiemu człowiekowi. Zdałam sobie sprawę, że Rosjanie to nie są ludzie. Nie można nazwać ich nawet zwierzętami, bo one nie są zdolne do znęcania się na taką skalę. To nie-ludzie bez duszy, bez serca, bez moralności.

Zabijanie noworodków, gwałcenie dzieci poniżej 10. roku życia, gwałcenie dziewcząt i kobiet, a następnie rozjeżdżanie ich przez czołgi lub próby spalenia. Torturowanie. Zabijanie wszystkich. To wszystko robią Rosjanie i nie ma dla nich usprawiedliwienia. Nigdy nie będzie.

Jak zapamiętałaś datę 24 lutego?

O 5 rano obudził mnie głośny wybuch za oknem. To był strach, który czułam od tygodnia. Za każdym razem, kiedy zasypiałam, myślałam, że mogę się obudzić i usłyszeć w wiadomościach, że Rosja rozpoczęła wojnę z Ukrainą. Wszystko, co wiedzieliśmy o I i II wojnie światowej, zobaczyliśmy na własne oczy.

Stolica była atakowana praktycznie od samego początku. Jak spędziłaś pierwsze dni w Kijowie?

Pierwsze 3 dni spędziłam w domu, chowając się najpierw na korytarzu, potem na parkingu. Miałam nadzieję, jak każdy, że koszmar za chwilę się skończy. Ale nie… Kiedy Rosjanie zaczęli ostrzeliwać budynki mieszkalne, pobiegłam na stację metra „Poznyaky”, gdzie było już tłoczno. Ludzie masowo zaczęli wyjeżdżać z miasta, co było przerażające.

A jak teraz wygląda życie w Kijowie?

Pomimo że niebezpieczeństwo nie minęło, życie w Kijowie trwa. Ludzie nadal aktywnie włączają się w pomoc obrońcom miasta, ale i starają się normalnie funkcjonować. Spacerują po parku, spotykają się na kawę, uprawiają sport na ulicy, a dzieci grają w piłkę na placach zabaw. I to jest szczęście. Kijów jest wieczny. Nie da się go zastraszyć, ani ujarzmić!

Studiowałaś dziennikarstwo na UAM przez trzy lata. Dlaczego wróciłaś do Ukrainy? Co planujesz dalej?

Właściwie od samego początku nie planowałam zostawać w Polsce po studiach. Przyjechałam do Poznania, aby zdobyć wysokiej jakości wiedzę na jednej z najlepszych uczelni w Europie. Chciałam zainwestować w wiedzę i umiejętności dla dobra swojego kraju. Na razie nie myślę o dalekiej przyszłości. Teraz chcę robić wszystko, co jest możliwe dla zwycięstwa Ukrainy.

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Sylwia Rycharska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.