Stworzyli piękne miejsce do życia. Poznaj niezwykłą historię Młyna Jędrów

Czytaj dalej
Fot. Mateusz Bolechowski
Mateusz Bolechowski

Stworzyli piękne miejsce do życia. Poznaj niezwykłą historię Młyna Jędrów

Mateusz Bolechowski

Kamionka, niewielka rzeka płynąca przez Suchedniów, kiedyś ciężko pracowała. Zbudowanych na niej było kilka młynów. Dziś został jeden. Miał tyle szczęścia, że w okresie PRL wykorzystywano go jako magazyn, a nie rozebrano. Od lat potężny budynek z czerwonej cegły popadał jednak w ruinę. Dziś cieszy oko i przyciąga licznych gości, być może wkrótce stanie się jedną z największych turystycznych atrakcji regionu. Dzięki Annie i Pawłowi Orłowskim.

Zaczęło się od niezgody

Kiedy się pobrali, powstał problem. Ona, rodowita kielczanka, nie chciała się przenosić do Tarnowa. On prowadzi tam firmę i nie zamierzał jej zostawiać. - A że się kochamy, trzeba było razem zamieszkać. Więc zaproponowałem - znajdźmy lokal na mój „warsztat”. Szukali w całym województwie, wreszcie trafili do Suchedniowa, gdzie na sprzedaż wystawiony był stary młyn. Urzekł ich tak, że go kupili. I zabrali się do pracy.

Trzy zasady odbudowy

Kierowali się trzema zasadami: To, co oryginalne, zostaje. Co powinno działać, ma działać. Każdy przedmiot się przyda, dostanie nowe życie. W ogromnym gmachu wymienili sześć tysięcy cegieł - takie, jak stare, znaleźli dopiero pod Sandomierzem. Wzmocnili konstrukcję, na zamówienie stolarz zrobił 50 modrzewiowych okien z 600 szybami. Dach też miał być taki, jak przed wojną - kupili starą maszynę do wyrobu dachówki. Ręczna produkcja wynosiła 60 sztuk dziennie. Oczyścili mury - często ręcznie, trąc cegła o cegłę. Dziś młynarze z satysfakcją oprowadzają po czterech kondygnacjach budynku o łącznej powierzchni 720 metrów kwadratowych. Klimatyczne wnętrza z mnóstwem drewnianych elementów, ciepłym oświetleniem i stylowymi meblami rzeczywiście prezentują się znakomicie. W Suchedniowie zamieszkali pierwszego kwietnia. - Mury już pękały. Gdyby młyn jeszcze trochę postał, nie udało by się go uratować - mówi pan Paweł. Czy są dumni, że ocalili zabytek? - Tak, choć może to za duże słowo. Cieszymy się, że coś po nas zostanie - przyznaje pani Anna.

Ma działać i już!

Paweł Orłowski jest inżynierem z krwi i kości. Mówi o sobie - technokrata. Kiedy kupili młyn, nie wiedział, że w środku jest stara turbina. - Kiedy ją zobaczyłem, oczy mi się zaświeciły. To szwajcarskie urządzenie. Nad jej odbudowaniem pracowałem trzy lata. Teraz działa, ma moc 15 koni mechanicznych - mówi gospodarz i prezentuje działanie urządzenia. Zdobyli konieczne zezwolenia i dziś mają swój prąd. Odbudowane zostały zastawa na Kamionce i kanał doprowadzający wodę do turbiny. - To wyjątkowy system, woda przepływa wewnątrz budynku. Mamy kawałek rzeki w domu - wyjaśnia. Na piętrze też kręcą się wielkie, drewniane przesiewacze mąki. Jak było założone - co powinno się ruszać, rusza się. Oczywiście jest też prywatna, mieszkalna część, również utrzymana w rustykalnym stylu.

Anna i Paweł Orłowscy - suchedniowcy młynarze. W starym budynku nad rzeką odnaleźli spokój. Są dumni, że ocalili młyn od ruiny
Mateusz Bolechowski Pan Paweł "Złota Rączka" potrafi zrobić wszystko

Młyński Dom Kultury!

Młyn Jędrów (to nazwa dawnej wsi, obecnie ulica Koszykowa w Suchedniowie) i jego otoczenie już są piękne. jakie plany mają właściciele? Pani Anna chce, by stał się znanym ośrodkiem kultury. Na samym dole będzie zakład stolarstwa tradycyjnego - maszyny napędzą pasy transmisyjne z turbiny i mini huta szkła (Orłowscy wykonują bajeczne, szklane ozdoby). Na górze gotowa jest sala koncertowa (pierwszy już się odbył, okazało się, że akustyka jest znakomita. Gospodarze zastrzegają - miejsca dla disco polo w młynie nie ma). Będą się odbywały imprezy kulturalne, spektakle teatralne, wernisaże, imprezy okolicznościowe. To zresztą już się dzieje. W młynie odbyło się spotkanie suchedniowskich kobiet, wykład na temat dawnych wierzeń i legend związanych z młynami, zlot baloniarzy. Tu kręcono film promujący gminę Suchedniów. W planach są kolejne wydarzenia. Właściciele zamierzają serwować gościom wyjątkowe potrawy - dlatego założyli hodowlę koziołków, do których wkrótce dołączą kolejne zwierzęta - owce, kury i gęsi. Młynarzostwo chcą stworzyć unikalny, regionalny produkt kulinarny. - Chcemy, żeby to miejsce żyło. Nie chodzi o to, by przynosiło wielkie dochody, ma tylko zarobić na swoje utrzymanie - deklarują małżonkowie.

Anna i Paweł Orłowscy - suchedniowcy młynarze. W starym budynku nad rzeką odnaleźli spokój. Są dumni, że ocalili młyn od ruiny
Mateusz Bolechowski Sala koncertowa zajmuje całą kondygnację budynku. Ma świetną akustykę

Dobre miejsce do życia

Anna i Paweł Orłowscy zwiedzili kawał świata. Mają mnóstwo pasji, z których wspólną są podróże. Pan Paweł lata balonem, żegluje, sprawy techniczne ma w jednym palcu. - Ale największą moją pasją jest żona - podkreśla. Pani Anna jest zakochana we Włoszech, operze i kulturze rosyjskiej. Na regale stoi bogata kolekcja książek - w oryginale. Czy życie w młynie ich odmieniło? - Stał się naszą kolejną pasją. To miejsce mnie inspiruje, rozwija, zachęca do odkrywania nowych możliwości. Niedługo zaczną przygodę z garncarstwem - mówi nasza bohaterka. - Wszystko się zmieniło. Korporacyjne zwierzę odkryło, że można żyć inaczej, wolniej. Teraz mam czas, by na spokojnie porozmawiać z ludźmi, a jest tu mnóstwo serdecznych osób. Odwiedzają nas często i chyba dobrze się tu czują. W Suchedniowie nawiązaliśmy wiele nowych znajomości, myślę, że wsiąkamy w lokalną społeczność - przyznaje pani Anna. Jej mąż wciąż ma dużo pracy - cały czas jest coś do zrobienia. A że sprawy traktuje zadaniowo, wszystko jest tak, jak być powinno. - Życie „na wsi”, choć Suchedniów to przecież miasto, bardzo nam odpowiada - twierdzą młynarze. Trudno nie dostrzec, że miejsce do życia wybrali idealnie. W dużej mierze sami je sobie stworzyli. Do cywilizacji blisko, ale natura nie daje o sobie zapomnieć. Przy młynie gospodyni spotkała kiedyś... wydrę. Nadbrzeżne wierzby podgryzają bobry. Na pobliską łąkę przylatuje bocian, w załomie muru gnieżdżą się pliszki górskie, w otaczającym budynek starodrzewiu wciąż śpiewają zięby i kosy. A gdy stanie się na mostku, można podziwiać balet pstrągów, żyjących w czystej Kamionce. Widowiskowo wyskakują nad wodę, chwytając rojące się jętki.

ZOBACZ TAKŻE
Jaka pogoda w czwartek? Zobacz prognozę pogody

Mateusz Bolechowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.