Jego pasją jest malowanie

Czytaj dalej
Fot. archiwum prywatne
Kamil Markiewicz

Jego pasją jest malowanie

Kamil Markiewicz

Były piłkarz Korony Kielce Ernest Konon opowiedział nam o początkach swojej kariery. Mówił o grze w kieleckim klubie, a także o tym, czym zajmuje się obecnie. Syn poszedł w jego ślady

Ernest Konon swoją piłkarską karierę rozpoczął późno, bo dopiero w wieku 17 lat. Trafił wtedy do trzecioligowego klubu Karkonosze Jelenia Góra.
- Do treningów piłkarskich namówił mnie nauczyciel wychowania fizycznego ze średniej szkoły. Mówił, że mam potencjał, ponieważ byłem bardzo szybki. Spędzałem czas na boisku, ale grając w kapsle. Wtedy nie potrafiłem grać w piłkę i szczególnie mnie to nie interesowało. Na pierwszy trening poszedłem w trampkach. Dostałem parę „dziurek” i sfrustrowany wróciłem do domu. Postanowiłem wtedy, że udowodnię, że potrafię się nauczyć grać. Po pół roku stałem się kapitanem drużyny. Po półtora roku wywalczyliśmy awans do drugiej ligi, a ja zostałem sportowcem roku Dolnego Śląska - mówił Ernest Konon.

Długo grał w Belgii
W 1996 roku Ernest Konon trafił do Belgii, gdzie początkowo reprezentował barwy pierwszoligowego VVO Overpelt-Fabriek. W tym klubie jego kariera zaczęła nabierać tempa.
- Zupełnie przez przypadek dowiedziałem się, że w klubie z Belgii potrzebują napastnika. Na jednym z naszych spotkań pojawiła się żona sponsora klubu z Belgii, która mnie wypatrzyła. Zaproponowała mi testy w tym zespole. Pojechałem i spodobałem się włodarzom klubu, którzy podpisali ze mną kontrakt - mówił Konon.
Następnym klubem, do którego trafił Konon był ekstraklasowy RC Genk, z którym zdobył wicemistrzostwo ligi i krajowy puchar. Grał w nim wtedy między innymi były reprezentant Polski Krzysztof Bukalski.
- W Overpelt-Fabriek rozegrałem sparing przeciwko RC Genk. Strzeliłem gola. Po spotkaniu zostałem zaproszony na testy do klubu z Genk. W Belgii jest taki przepis, że sprawdzanym można być tylko w zespole rezerw. Zagrałem pojedynek w drugiej drużynie. Zdobyłem trzy bramki, z czego jedną z przewrotki. Klub zdecydował się mnie pozyskać i tak trafiłem do belgijskiej ekstraklasy - wspomina były gracz kieleckiej Korony.
W ekstraklasie w Belgii Ernest Konon grał ponadto w: Cercle Brugge KSV, KRC Harelbeke i KVK Tienen (Belgia). W sumie rozegrał w niej 74 spotkania, zdobywając 20 bramek.

Był bliski gry w Anderlechcie
Ernest Konon był bliski gry w Holandii. Chciał go pozyskać FC Groningen. Włodarze Cercle Brugge zażądali za niego równowartość 10 milionów złotych. Holenderski klub zrezygnował z transferu. Później polski piłkarz był bliski podpisania umowy z topową belgijską drużyną Anderlechtem Bruksela. Ostatecznie Konon nie trafił do tego klubu ze względu na kontuzję.
- Wraz z Cercle Brugge rozgrywałem pamiętny dla mnie mecz kontrolny przeciwko Standardowi Liege. Wiedziałem, że z trybun obserwowali mnie przedstawiciele klubu z Brukseli. W przerwie spotkania otrzymałem informację, że Anderlecht będzie chciał podpisać ze mną kontrakt. Miało to się stać po spotkaniu. Wszystko układało się bardzo dobrze. Strzeliłem dwa gole. Wydawało się, że nic nie może się stać. Niestety podczas jednej z akcji gracz drużyny przeciwnej faulując mnie złamał mi kość piszczelową. Ta kontuzja wyeliminowała mnie z gry na cztery i pół miesiąca. Mój transfer do Anderlechtu nie doszedł do skutku - wspomina Konon.

Po powrocie do gry Polak doznał kolejnej kontuzji. Był to uraz wiązadeł krzyżowych. Wykluczyło go to z gry na kolejnych pięć miesięcy.

Oprócz występów w Belgii grał też na Cyprze
Po powrocie do zdrowia Ernest Konon trafił do belgijskiego KRC Harelbeke. Po trzech miesiącach gry jego drużyna została zdegradowana z ekstraklasy. Polski zawodnik otrzymał ofertę z klubu z Cypru Enossis Neon Paralimni.
Po okresie występów na Cyprze Konon był bliski przejścia do szwajcarskiego FC Luzern. Ostatecznie jego menadżer nie porozumiał się w sprawach finansowych dotyczących tego transferu.
Ernest Konon wrócił do Polski, gdzie rozegrał cztery mecze w barwach ekstraklasowego Zagłębia Lubin. Kolejnymi klubami w naszym kraju, w których grał były pierwszoligowe ŁKS Łódź i Śląsk Wrocław. Z drużyny z Dolnego Śląska zmienił on barwy na prowadzoną przez Adama Nawałkę Jagiellonię Białystok, w której spędził trzy i pół roku. W 2007 roku z „Jagą” wywalczył awans do ekstraklasy. Po okresie gry na Podlasiu, Konon wrócił do Belgii. Grał w KVK Tienen.

Chciał grać w Polsce, wybrał Kielce
Jesienią 2009 roku Konon został piłkarzem Korony Kielce. Trenerem kieleckiej ekipy był wówczas Marek Motyka, który za zadanie miał wprowadzenie drużyny po degradacji do pierwszej ligi, z powrotem do ekstraklasy.

- Kielecki zespół miał duży problem. Po degradacji, po czterech kolejkach nie miał na koncie żadnych punktów oraz perspektyw na dobrą grę. Drużyna potrzebowała impulsu. Bardzo mądrze zachował się ówczesny prezes Korony Tadeusz Dudka, który nie kalkulował, tylko postanowił poczynić wzmocnienia. Do klubu trafiłem wtedy ja i Jacek Markiewicz, a następnie Zbyszek Małkowski. Drużyna zaczęła żyć na nowo. Mieliśmy dobrą pakę. Grali jeszcze między innymi Paweł Sobolewski, Edi Andradina i Łukasz Nawotczyński. Udało nam się zbudować tak mocny zespół, że po pierwszym sezonie gry w pierwszej lidze udało nam się wywalczyć awans. Cieszyłem się z powrotu do Polski, ponieważ tego chciały moje dzieci, a zawsze ich zdanie stawiałem na pierwszym miejscu. Dobrze czułem się w Koronie. Wraz z kolegami z zespołu stworzyliśmy fajny team, który poza grą w piłkę potrafił się bawić. Do tej pory pamiętam rywalizację w siatko-notę lub konkursy strzałów w poprzeczkę. Wciąż utrzymuję kontakt z trenerami i zawodnikami z Korony - mówił Konon.

Były gracz Korony, w kieleckim klubie spędził dwa i pół roku. Ten czas wspomina bardzo dobrze.
- Bardzo lubię Kielce. Dobrze czułem się w tym mieście z całą rodziną. Za czasów, gdy grałem w Koronie, świetnie dogadywaliśmy się z kibicami. Poza tym w tym mieście odpoczywałem. Bardzo lubię malować. Mogłem tam poświęcić się swojej pasji. Często w wolnych chwilach z Jackiem Markiewiczem, Pawłem Sobolewskim i Darkiem Łatką wyjeżdżaliśmy poza miasto na ryby. Były to przyjemne chwile. Z rodziną spędzałem dużo czasu w centrum. Bardzo lubiliśmy spacery po Parku Miejskim - dodał były zawodnik Korony.

Zajmuje się szkoleniem dzieci
Ernest Konon wciąż jest związany z piłką nożną. Jest współwłaścicielem agencji menadżerskiej. Poza tym pracuje, jako koordynator i trener w szkółce piłkarskiej w Białymstoku.
Karierę trenerską zaczynał w KVK Tienen, gdzie łączył grę z prowadzeniem drużyny. Podobnie było w Sokole Sokółka i Dębie Dąbrowa Białostocka. Następnie wraz z Ryszardem Komornickim pracował w Egipcie, gdzie zajmowali się szkoleniem trenerów piłkarskich. Ostatnio był asystentem Mirosława Dymka w MKS Kluczbork.
Syn Ernesta Konona - Jakub, także trenuje piłkę nożną. Jest napastnikiem. Gra w drużynach młodzieżowych białostockiej Jagiellonii.

Kamil Markiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.