Niedzielan: - Świetnie się dogadywaliśmy w Koronie

Czytaj dalej
Fot. Mikołaj Suchan/Polska Press
Kamil Markiewicz

Niedzielan: - Świetnie się dogadywaliśmy w Koronie

Kamil Markiewicz

Były piłkarz reprezentacji Polski oraz Korony Andrzej Niedzielan wspomina początki swojej kariery oraz grę w kieleckim klubie. Opowiada o zagranicznych transferach i swojej popularności

W Koronie Kielce przez jedenaście lat występów w ekstraklasie zagrało wielu zawodników, w tym prawdziwe piłkarskie gwiazdy. Do takich graczy na pewno można zaliczyć napastnika Andrzeja Niedzielana, który „żółto-czerwone” barwy reprezentował przez rok, w sezonie 2010/2011. To piłkarz, który w momencie swojej najwyższej formy, gdy grał w holenderskim NEC Nijmegen był niemal tak popularny, jak teraz Robert Lewandowski.

Treningi zaczął w wieku 7 lat
Andrzej Niedzielan pochodzi z Dolnego Śląska. Urodził się i wychował w niespełna 40-tysięcznym mieście Żary, w województwie lubuskim. Właśnie tam stawiał on pierwsze piłkarskie kroki w miejscowym Promieniu.
- W Żarach nie działo się zbyt wiele. Bardzo lubiłem sport. Do wyboru miałem grę w piłkę nożną lub uprawianie zapasów. Wybrałem to pierwsze. Odkąd pamiętam cieszyła mnie gra w piłkę nożną, dlatego chciałem się zapisać na treningi w Promieniu. W wieku 7 lat rozpocząłem zajęcia. Z tego, co pamiętam była to drużyna trampkarzy. Od początku ciągnęło mnie do ataku. Zaczynałem, jako lewoskrzydłowy. Wtedy, gdy dostałem piłkę, to starałem się kiwać wszystkich na boisku. Później mój styl gry się zmienił. Bazowałem na swojej dynamice i szybkości. W drużynach juniorskich trenowałem między innymi ze starszym o trzy lata bramkarzem Mariuszem Luberdą, który ma za sobą wiele występów w ekstraklasie. Udało mu się także zagrać w reprezentacji Polski. Oprócz niego w Promieniu swoją piłkarską przygodę zaczynał też pomocnik Sebastian Dudek, który również ma na koncie grę w ekstraklasowych zespołach - mówił Andrzej Niedzielan.

Grał przeciwko Herthcie i Manchesterowi
W 1998 roku Andrzej Niedzielan trafił do grającego w pierwszej lidze (obecna ekstraklasa) Zagłębia Lubin. Po rozegraniu piętnastu spotkań, w których strzelił 4 gole, został wypożyczony, najpierw do ligowego rywala Odry Opole, a później do drugoligowego Chrobrego Głogów.
- Odra złożyła propozycję Zagłębiu, że chce mnie kupić. Klub z Lubina się na to nie zgodził. Wróciłem do niego, ale nie wywalczyłem sobie miejsca w składzie i znów zostałem wypożyczony - wspomina Niedzielan.
W 2002 roku Niedzielan trafił z Zagłębia do Górnika Zabrze. - Otrzymałem propozycję gry w Zabrzu od Edwarda Lorensa, który pełnił wtedy w Górniku funkcję wiceprezesa. Wraz z trenerem Waldemarem Fornalikiem i prezesem Zbigniewem Koźmińskim zaprosili mnie na sparing, w którym wypadłem bardzo dobrze i podpisaliśmy kontrakt - zaznacza były reprezentant Polski.

Po roku spędzonym w klubie ze Śląska, Niedzielan przeszedł do Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. Tam jego kariera nabrała jeszcze szybszego tempa. Wraz z drużyną z Grodziska Wielkopolskiego w 2003 roku wywalczył wicemistrzostwo Polski. W sezonie 2003/2004 grał z Groclinem w Pucharze UEFA. Jego zespół wyeliminował wówczas między innymi takie drużyny, jak niemiecka Herta Berlin oraz angielski Manchester City. Zwłaszcza rywalizacja z tym drugim rywalem utknęła na długo w pamięci kibiców. Ostatecznie klub z Wielkopolski musiał uznać wyższość francuskiego Girondins Bordeaux. Odpadł z Pucharu UEFA w 1/16 finału.

- Wiedziałem, że w Grodzisku Wielkopolskim powstaje mocny zespół. Stąd zdecydowałem się na przejście do tego klubu. Rywalizacja z Manchester City była niesamowita. Był to prawdziwy pojedynek Dawida z Goliatem. W angielskiej drużynie jeden piłkarz zarabiał tyle, ile wynosił roczny budżet naszego klubu. Boisko wszystko zweryfikowało. Mieliśmy wtedy świetny zespół, który był w wysokiej formie. Nie odstępowaliśmy fizycznie mocnym rywalom. Tempo i jakość tego meczu była na najwyższym poziomie. Graliśmy przeciwko takim tuzom piłkarskim, jak Steve McManaman, Robbie Fowler, czy Nicolas Anelka - mówił Niedzielan.

Mógł grać w Niemczech, ale trafił do Holandii
Po dobrych występach w Groclinie Andrzej Niedzielan zaczął otrzymywać propozycje. Mało kto wie, że był bliski przejścia do Herthy Berlin.
- Jeszcze chyba nikomu o tym nie mówiłem. Zanim trafiłem do Holandii, dostałem telefon od menadżera Eugeniusza Kamińskiego. Powiedział mi, że następnego dnia przyleci do Poznania z przedstawicielami Herthy Berlin, która jest mną zainteresowana. W początkowej fazie uznałem to za żart. Pojechałem do Poznania, gdzie doszło do spotkania. Przedstawiciele klubu z Niemiec przylecieli prywatnym samolotem, aby ze mną porozmawiać. Chcieli, żeby przeszedł do nich, ale dopiero latem. Zostałem przez nich zaproszony do Niemiec. Pojechałem, przeszedłem tam testy medyczne i zobaczyłem, jak wygląda funkcjonowanie klubu. Międzyczasie otrzymałem propozycję z NEC Nijmegen. Poinformowałem o tym klub z Niemiec, który kazał mi czekać do lata. Nie chciałem i przyjąłem propozycję z Holandii - mówił „Wtorek”.

- W NEC musiałem się uczyć, jak wygląda gra na zachodzie. Do wszystkiego musiałem dojść sam. Zdobyłem tam bardzo duże doświadczenie. Nauczyłem się wiele, między innymi języka holenderskiego, ale także podejścia do pracy oraz życia. Przeżyłem tam bardzo fajne momenty, a także te gorsze. Odczuwałem wtedy dużą popularność. Bardzo to lubiłem. Po to grałem w piłkę, żeby sprawiać przyjemność sobie i innym. Nawet w tym najlepszym okresie nikomu nie odmówiłem rozmowy, autografu, czy zdjęcia. Nie klasyfikowałem ludzi na lepszych i gorszych. Do tej pory, gdy ktoś mnie spotka i chce porozmawiać, to robię to z przyjemnością - powiedział Niedzielan.

Po trzyletniej grze w NEC Nijmegen, Niedzielan otrzymał propozycje z innych holenderskich klubów, a także z Wisły Kraków. Zdecydował się przyjść do drużyny z Polski, której trenerem był Maciej Skorża. Po bardzo dobrym początku gry w Wiśle, „Wtorek” nabawił się kontuzji wiązadeł krzyżowych. Po powrocie do gry, nie zdołał wrócić do formy sprzed urazu. Później trafił do Ruchu Chorzów, gdzie prezentował się bardzo dobrze. Po sezonie spędzonym w drużynie „niebieskich” otrzymał propozycję z Korony Kielce, którą przyjął.

Dobry okres spędzony w Koronie
W klubie z Kielc Andrzej Niedzielan grał w sezonie 2010/2011. W 25 meczach, w których zagrał zdobył 12 bramek. Mimo dobrej gry klub nie zdecydował się na dalszą współpracę.
- Po bardzo dobrym roku spędzonym w Chorzowie nie otrzymałem propozycji przedłużenia kontraktu. Wtedy zadzwonili do mnie przedstawiciele Korony. Przyjechałem do Kielc i w 3 minuty porozumieliśmy się w sprawie kontraktu. Sezon rozpoczął się dla mnie fantastycznie. Co mecz strzelałem gola. Świetnie rozumiałem się z moim czarnym bratem Edim Andradiną oraz Aleksandarem Vukoviciem. W Koronie panowała fantastyczna atmosfera. Prezentowaliśmy dobrą grę. Na treningi dojeżdżałem z Krakowa, gdzie mieszkam. Nie podobało się to trenerowi Marcinowi Sasalowi, ale mi to w niczym nie przeszkadzało. Powiedziałem, że jeśli tylko on, albo ja zauważymy, że odbija się to na mojej postawie, to przeprowadzę się do Kielc. Czasem zostawałem na noc w Kielcach, na przykład po meczach lub gdy po treningu wieczornym wiedziałem, że kolejny mamy następnego dnia rano. Nie musiałem wynajmować pokoju w hotelu. Zatrzymywałem się u kolegów z drużyny. Naprawdę świetnie się dogadywaliśmy, więc nie było z tym problemu - mówił Andrzej Niedzielan.

- Bardzo miło wspominam pobyt w Koronie. Wiele momentów spędzonych w tym klubie pamiętam do tej pory. Jednym z nich jest bramka zdobyta w meczu z Zagłębiem Lubin, gdzie strzeliłem gola z linii autowej. Był to mój pierwszy mecz i wiedziałem, że oczekiwania wobec mnie były bardzo duże. Drugim takim momentem była bramka zdobyta z Cracovią. Przed meczem rozmawiałem z Edim, który powiedział, że gdy tylko będzie miał piłkę, żebym biegł, a on mi zagra. Tak było. Przeprowadziliśmy książkową kontrę. Otrzymałem podanie i strzeliłem gola. Wciąż mam bardzo dobry kontakt z Edim, a także z Hernanim, z którym widuję się często, bo jest on trenerem w mojej szkółce piłkarskiej. Dobrze wspominam też kibiców z Kielc. Wiedziałem, że mają oni wobec mnie duże oczekiwania, którym starałem się sprostać. Niestety po dobrym roku otrzymałem informację od włodarzy klubu, że dobrze byłoby gdybym odszedł. Jeśli mnie nie chcieli, to postanowiłem, że odejdę. Szkoda, bo bardzo dobrze czułem się w tym klubie. Często przyjeżdżam do Kielc, gdzie spotykam się na kawie ze znajomymi - powiedział były napastnik Korony.
Po występach w Koronie Andrzej Niedzielan grał w Cracovii Kraków i Ruchu Chorzów, w którym w 2014 roku zakończył karierę.

Spełnił swoje marzenia
- Jako młody chłopak z małego miasta marzyłem o tym, aby zagrać w ekstraklasie i reprezentacji Polski. Udało mi się to spełnić. Gra z orzełkiem na piersi była czymś wspaniałym. Doskonale pamiętam mój debiut. Był to mecz w Kopenhadze przeciwko Danii, przegrany niestety 0:2. Najważniejszym meczem był pojedynek z Węgrami, w którym zdobyłem dwie bramki.

Szkoli młodych piłkarzy
Od trzech lat Andrzej Niedzielan wraz z Arkadiuszem Radomskim prowadzą w Krakowie Akademię Piłkarską Profi. W sumie trenuje w niej około 70 chłopców, którzy rywalizują w rozgrywkach młodzików, trampkarzy, juniorów młodszych i starszych.
- Moim marzeniem było, aby szkolić innych. Spełniam się jako trener. Bardzo dobrze pracuje mi się z dziećmi. Zawsze chciałem mieć własny klub i to się spełniło. Wciąż staram się podnosić swoje kwalifikacje. W czerwcu powinienem posiadać już licencję UEFA A. Chłopcy, których trenuje znają mnie jedynie z opowieści i Internetu. Znają mnie ich rodzice - mówił Andrzej Niedzielan.

Andrzej Niedzielan

Kamil Markiewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.