Krzysztof Skiba: "Łupaszko, to postać w oczywisty sposób niejednoznaczna" [WYWIAD]

Czytaj dalej
Fot. Piotr Oleś
Piotr Sawczuk

Krzysztof Skiba: "Łupaszko, to postać w oczywisty sposób niejednoznaczna" [WYWIAD]

Piotr Sawczuk

O białostockim Marszu Równości, honorowym obywatelstwie Białegostoku dla zamordowanego Pawła Adamowicza, o kłótniach wokół ulicy imienia majora Zygmunta Szendzielarza Łupaszki i patriotyzmie. Z muzykiem, artystą i satyrykiem Krzysztofem Skibą, rozmawia Piotr Sawczuk.

Po Marszu Równości, który w Białymstoku odbył się po raz pierwszy w historii, napisałeś list do prezesa Kaczyńskiego z "podziękowaniami" i wstawiennictwem, aby cyt. "w Białymstoku, mieście czystym rasowo, pogonić" tęczowych". Podziękowałeś też kościołowi katolickiemu i między innymi białostockiemu biskupowi Tadeuszowi Wojdzie za, cyt. "duchową siłę by pluć w twarze tych podludzi z marszu." Co, Twoim zdaniem wydarzyło się 20 lipca na ulicach Białegostoku? Jaki to miało wydźwięk ogólnopolski, europejski? 

Niestety nie była to udana promocja Białegostoku. Ujmę to sarkastycznie. Reklama miasta poprzez pokazywanie ludzi z wykrzywionymi od nienawiści twarzami, którzy wykrzykują wulgarne hasła, to klęska wizerunkowa. To co się wydarzyło, to był szok, bo takiej zoologicznej nienawiści już chyba dawno nie widzieliśmy. Co ciekawe w tym ataku na Marsz Równości uczestniczyli nie tylko agresywni kibice, ale przede wszystkim tzw. "normalne rodziny z dziećmi". Nie ma ani wojny, ani strasznej biedy, ani drastycznego bezrobocia ani niczego innego, co tłumaczyłoby takie zachowanie jednej grupy Polaków, w stosunku do drugiej grupy Polaków. Gdyby nie policja byliby zabici i ranni. Nie potrzeba nam już ani Ruskich, ani Niemców, ani Marsjan. Sami się zagryziemy. Białystok udowodnił, że jest to możliwe. Ta nienawiść wynikała z niewiedzy. Ktoś tych ludzi oszukał. Wmówił im, że wszyscy są tacy sami. Nie. Jesteśmy i będziemy różni. Zawsze będą jacyś "inni", kolorowi, leworęczni, rudzi czy łysi. Polska jest dla wszystkich. Nikogo nie można wykluczać. Pan Bóg kocha wszystkich. I garbatych i zezowatych i kibiców i gejów. Mój tekst w tonie satyrycznym "dziękował" tym którzy Polskę podzielili. Ktoś naszczuł jednych na drugich. Ku uciesze prawdziwych wrogów Polski. Komuś zależy aby podsycać niechęć między Polakami. Po tej aferze w Białymstoku na Kremlu pewnie otwierali szampany, bo to był dowód, że Polska, do Europy nie pasuje.

Jesteś mieszkańcem Gdańska. Na początku roku 2019, w Waszym mieście, podczas finału WOŚP, zabito prezydenta Gdańska. Pan Paweł Adamowicz, mimo sprzeciwów lokalnych, Podlaskich działaczy i radnych PiSu, został pośmiertnie honorowym obywatelem Białegostoku. Co o tym sądzisz jako gdańszczanin? 

To wspaniały i ważny gest. Gdańsk bardzo to docenia. Prezydent Adamowicz był moim kolegą ze szkoły. Znałem go od wielu lat. Zamordowano go planowo. W centrum miasta na oczach tysięcy ludzi podczas finału Wielkiej Orkiestry. To dowód na to, że kampania kłamstw jakimi, ktoś jest obrzucany w mediach, może zaowocować najgorszym czyli zbrodnią. Uczestniczenie w takich propagandowych hejtach wiąże się moim zdaniem z moralną odpowiedzialnością za tego typu polityczną "mokrą robotę".

Czy znana Ci jest postać Zygmunta Szendzielarza, pseudonim Łupaszko?

Z historii zawsze miałem dobre stopnie. Wiedziałem kim jest major Łupaszko zanim jego osoba stała się w Polsce przedmiotem ostrych sporów. Adiutantem Łupaszki był Leon Lech Beynar czyli późniejszy słynny historyk Paweł Jasienica, autor wielu głośnych książek m.in. "Polski Piastów" czy "Polski Jagiellonów". Zawsze zastanawiałem się jak ten przenikliwy intelektualista mógł trafić do takiego oddziału. No cóż był żołnierzem AK, a dowódców się nie wybiera. Jasienica ma dziś rondo w Warszawie, tablice pamiątkową, jest szkoła jego imienia, a swego czasu Poczta Polska wypuściła znaczek z jego wizerunkiem. A był ważnym członkiem oddziału, który ma na sumieniu zbrodnie. Dziś łatwo jest nam oceniać. Wojna domowa to straszna rzecz, a Łupaszko, to postać w oczywisty sposób niejednoznaczna.

Pytam, ponieważ w Białymstoku, jeszcze niedawno mieliśmy ulice imienia Zygmunta Szendzielarza Łupaszki. Dla jednych jest to bohater narodowy, dla innych zbrodniarz, morderca, zwyrodnialec. Podczas jednego z ostatnich posiedzeń Rady Miasta Białystok, z inicjatywy radnych prawosławnych, Rada przegłosowała i zmieniła nazwę ulicy Łupaszki na Podlaską. Nasi lokalni politycy PiSu mówią, że z całej Polski płyną do nich sygnały mówiące, że znieważono Narodowego bohatera, przykładnego Polaka. Dlatego jako obywatel Białegostoku chciałem zapytać obywatela oddalonego od nas o 400 kilometrów Gdańska, czy w Twoim mieście mówi się o tym co się wydarzyło na naszym podwórku? Czy te sygnały są rzeczywiście obecne w przestrzeni publicznej? Czy w ogóle słyszałeś o całej sprawie?  (Pytanie zostało zadane przed decyzją Wojewody Bohdana Paszkowskiego, którą unieważnił uchwałę radnych zmieniającą nazwę ulicy)

Te echa białostockich sporów są głośne w całej Polsce. Na pewno nie powinniśmy nadawać nazw ulic i stawiać pomników postaciom, co do których są poważne wątpliwości czy nie popełniły zbrodni wojennych. Zabijanie jeńców, mordowanie cywili to zbrodnie wojenne. Oddziały pod dowództwem Łupaszki mają na sumieniu takie czyny. Z drugiej strony powinniśmy pamiętać, że chaos wojny obniżał znacznie standardy moralne wszystkich walczących stron. Ci chłopcy z lasu pewnie widzieli niejedno. W warunkach wojny domowej dochodziło do wielu okropieństw. Najgorzej jest, gdy za historie biorą się politycy. Nie ma szans wówczas na spokojne naukowe dyskusje. Naginanie historii na potrzeby jakiejś hucpy politycznej, to dopiero jest cyrk, w którym najmniej miejsca jest na rzetelną ocenę faktów i prawdę. Uważam, że ulice w miastach powinny nazywać się Kasztanowa, Grząska, Cicha, Liściasta, Krzywa, czyli neutralnie, a nie być dociskane nazwiskami kontrowersyjnych bohaterów. Władza się zmieni i znów będą jednych zdejmować, a drugich wieszać. Dajcie spokój. Ja w Gdańsku mieszkałem całe lata przy ulicy Szerokiej. I nie było kłopotu, że ta nazwa komuś "podpadnie". Bohaterom poświęćmy dobre historyczne książki, a ulice nazywajmy tak, aby było miło i sympatycznie przy nich mieszkać, bo nie oszukujmy się, kto chce mieszkać np. przy ulicy "Zbrodni katyńskiej" czy "Ofiar Oświęcimia"? Ja bym nie mógł spokojnie zasnąć mieszkając przy takiej ulicy. Co to w ogóle za szalony pomysł, aby zbrodniom i tragediom nadawać nazwy ulic! Gdy poświęcimy ulicę np. Sybirakom, to nic dla Sybiraków i pamięci o nich nie powstanie. To głupota. Nazwy ulic POWSZECHNIEJĄ. W znacznym stopniu dewaluują postać czy wydarzenie, które jest ich patronem.

Co mówi się o Białymstoku, w Gdańsku, na zachodzie Polski? 

Ja to mieszkam na Północy więc nie wiem co się mówi na Zachodzie. Myślę, że w całej Polsce Białystok jest postrzegany jako stolica swojskiego disco polo i bimbru. Dla milionów Polaków, to raczej bardzo pozytywne skojarzenie. Dla pozostałych, to niestety obciach. Mojemu pokoleniu Białystok kojarzy się z Januszem Laskowskim i jego rzewnymi pieśniami o mazurskich jeziorach i dziewczętach z "Albatrosa". Mnie Białystok kojarzy się z pewnym wydarzeniem natury artystyczno-politycznej. Białystok stał się bohaterem głośnej książki Marcina Kąckiego, która później została przerobiona na spektakl teatralny "Biała siła. Czarna pamięć". Spektakl brawurowo kpił z miejscowych elit prawicowych niezbyt chlubnie powiązanych z lokalnymi ekstremistami i chuliganami. Narobił sporo szumu i zdobył wiele nagród na prestiżowych festiwalach teatralnych. Krytycy uznali go za jeden z ważniejszych spektakli ostatnich lat. Niestety z powodów politycznych zdjęto go z afisza i teraz w lokalnym teatrze gra się raczej niezbyt ambitne farsy dla podstarzałych mieszczuchów.

Czy jest coś z czym Ci się dobrze kojarzy Białystok? 

Wiem, że słynny rysownik Tomasz Bagiński i aktor Paweł Małaszyński pochodzą z Białegostoku i to są skojarzenia bardzo pozytywne. Ale Białystok kojarzy mi się przede wszystkim z fantastycznymi juvenaliami, na których kilka razy grał Big Cyc. Pamiętam, że na jednym z naszych koncertów sprzed lat chyba 10 lat było ponad trzydzieści tysięcy osób i to mimo deszczu. W 1989 roku graliśmy tu pierwszy raz w klubie studenckim Gwint. W czasie koncertu doszło do komicznego wypadku. W pewnym momencie rzuciłem się w kierunku widzów, ale nie dostrzegłem krowiego łańcucha, który ochrona zawiesiła przed sceną. Łańcuch ten miał nas chyba chronić przed wtargnięciem widzów na scenę. Niestety jedynym, który padł ofiarą tego słabo widocznego łańcucha, byłem ja. Fiknąłem poważnego koziołka ścięty na pół przez żelazo, co dało efekt jak w filmach z Jamsem Bondem i wywołało entuzjazm zgromadzonej publiczności. Ludzie byli pewni, że to jest jakiś mój popisowy, cyrkowy numer. Brzuch bolał mnie przez kilka dni.

Co to oznacza, według Skiby - być patriotą?

Dziś pojęcie patriotyzmu jest zwulgaryzowane i zdeptane przez polityków. Wykorzystuje się instrumentalnie patriotyzm do walki politycznej, by napluć na innych Polaków i utrzymać się na stołkach. To żaden patriotyzm tylko jego karykatura. Bycie patriotą, to nie łatwe machanie flagą na manifestacji. Bycie patriotą to szacunek dla kultury, historii i języka polskiego. Patriota to ten, który posługuje się piękną polszczyzną, zna historię swego kraju, obcuje z jego kulturą i szanuje bohaterów. To także ten, który jest uczciwy, płaci podatki i nie oszukuje swego państwa, nie kombinuje, pomaga słabszym i niepełnosprawnym rodakom, wspomaga starsze i biedne osoby. Patriota to nie ten, który krzyczy "Polska dla Polaków", ale ten, który zbiera śmieci w polskim lesie i w trosce o środowisko nie pali w piecu plastikiem czy szmatami.

Piotr Sawczuk

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.