Babciu, nie pomożesz? Kulisy działań oszustów

Czytaj dalej
Fot. Pexels
Bartosz Dybała

Babciu, nie pomożesz? Kulisy działań oszustów

Bartosz Dybała

Za pieniądze seniorów jeżdżą wynajętymi, bardzo drogimi samochodami. Korzystają z usług najlepszych adwokatów w Polsce. Przybierają sobie imiona znanych osób ze świata mody. Kłamią w mediach społecznościowych, że pracują jako modele u znanych projektantów, m.in. Vuittona. Mowa o oszustach, działających metodami na policjanta, wnuczka, wypadek. O kulisach działania przestępców opowiadają nam krakowscy kryminalni.

Krzysztof: Do mojej mamy zadzwoniła kobieta, zwracając się do niej ciociu. Damski głos rzeczywiście przypominał kogoś z rodziny. Prosił o pomoc. Rozmówczyni mamy twierdziła, że potrąciła samochodem ciężarną, została zatrzymana przez policję i potrzebuje pieniędzy na kaucję. Mama powiedziała, że nie ma pieniędzy, mimo to kobieta nadal rozpaczliwie prosiła o pomoc, pytając, czy może ma jakąś walutę. Kiedy mama powiedziała jej, że nic takiego nie ma, kobieta rozłączyła się. Wcześniej zapytała jeszcze: „ciotka, nie pomożesz?”. Kolejnego telefonu już nie było.

Mama Krzysztofa trafiła na celownik oszustów, działających metodą na wypadek. Nie dała się nabrać, dzięki czemu uchroniła się przed utratą oszczędności życia. Wystarczającą czujnością nie wykazała się natomiast 74-latka z krakowskiej Krowodrzy. Seniorka straciła 670 tysięcy złotych.

Myślała, że przekazuje pieniądze policjantowi. W rzeczywistości oddała oszczędności oszustom.

Kryminalny z Krakowa: Każdy, gdy dłużej się nad tym zastanowi, myśli: jak mogłem tak dać się oszukać. Ale w trakcie rozmowy nie ma czasu na zastanowienie się, spojrzenie na chłodno na sytuację, przestępcy nie dają czasu przemyśleć sprawy, naciskają, to sprawia, że ludzie niewiele myśląc, dają się złapać w ich sidła.

Była policjantka: Seniorzy wstydzą się przyznać do tego, że zostali oszukani. Wiedzą, że spotkają się z krytyką ze strony bliskich, wręcz hejtem, może wyśmianiem.

Tylko przez ostatnich kilka dni oszuści działający metodami na tak zwaną legendę (policjanta, wnuczka, wypadek) wyłudzili ponad milion złotych od mieszkańców Małopolski, głównie starszych.

Ucieczka porsche

Kwota utraconych przez krakowskich seniorów w ubiegłym roku oszczędności również robi ogromne wrażenie: opiewa na prawie pięć milionów złotych.

W stolicy Małopolski oszukani zostali nie tylko seniorzy, ale też między innymi młoda kobieta, która straciła ok. 200 tys. zł. W sierpniu z kolei młoda para, obydwoje po około 30 lat, przekazali oszustom ponad 77 tys. zł.

Nie zmienia to faktu, że w głównej mierze zaślepić przestępcom dają się starsze osoby, po 60, 65 roku życia. Są wśród nich głównie kobiety: w minionym roku oszukano blisko sto mieszkanek Krakowa, a tylko 22 mężczyzn. Tak przynajmniej wynika z danych policyjnych, bo być może mężczyźni po prostu rzadziej przyznają się do tego, że padli ofiarą oszustwa.

Ale 2020 rok to również sukcesy krakowskich kryminalnych, którzy ścigają oszustów, działających na legendę. - Zatrzymaliśmy mężczyznę pochodzenia romskiego, u którego znaleźliśmy duże ilości biżuterii, monet, dolarów amerykańskich, które były już popakowane i przygotowane do tego, by zostać przekazane za granicę. Oszust został zatrzymany w jednym z krakowskich hoteli, poruszał się bardzo drogim autem - mówi nam kryminalny.

Nieoficjalnie wiadomo, że było to porsche, którym mężczyzna chciał się wydostać z Polski.

To ty, Tomeczku?

Kulisy działań oszustów zdradzają nam krakowscy kryminalni. Dla ich dobra nie podajemy imion i nazwisk.

Policjanci wyjawiają, że przestępcy szukają swoich ofiar w tradycyjnych książkach telefonicznych. Wynajdują osoby o staromodnych imionach, jak Stanisław, Franciszek, Maria. Wiedzą, że noszą je z reguły seniorzy, a tych łatwiej oszukać i ukraść im oszczędności życia.

Przestępcy nic nie wiedzą o swoich ofiarach, to sami oszukani przekazują im informacje na swój temat: na przykład jak ma na imię ich wnuk, w jakim banku trzymają pieniądze. - Oszust dzwoni i mówi: cześć babciu. Kobieta odpowiada, to ty Tomeczku? Tak, to ja - słyszy seniorka po drugiej stronie słuchawki. Oszukani później tego nawet nie pamiętają, wmawiają nam, że nic na swój temat nie mówili przestępcom - mówi policjant.

Jak twierdzą w rozmowach z nami krakowscy śledczy, wśród oszukanych, których sprawami się zajmowali, są: lekarze, kilku profesorów krakowskich uczelni, emerytowany policjant, sędzia…

Po pierwsze: przygotowanie

Alicja Szczepańska, była policjantka, teraz radna miejska: - Przestępcy działają bardzo podstępnie. Gdy ja byłam policjantką, najpierw dzwonili do seniorów jako przedstawiciele organizacji pomocowych, by rozeznać, czy ich potencjalne ofiary mieszkają same, w jakiej są sytuacji finansowej. Można powiedzieć, że robili wywiad, by sprawdzić, czy ktoś jest łatwym celem.

Kto tu jest oszustem

Oszuści dzwonią tylko na telefony stacjonarne, żeby nie namierzyła ich policja. Aby jeszcze bardziej zminimalizować ryzyko wpadki, łączą się z ofiarami zza granicy. Połączenia trwają niejednokrotnie wiele godzin, a w oszustwo zaangażowanych jest kilka osób. Nerwy sprawiają, że seniorzy tracą głowę.

A oszuści sprytnie zdobywają ich zaufanie.

Podają się za policjantów, a jeśli poszkodowany nie ufa im w stu procentach, mówią, że ich tożsamość i miejsce pracy można zweryfikować, dzwoniąc pod numer 997. Tam senior słyszy, że faktycznie jest taki funkcjonariusz.

Szkopuł w tym, że oszukany w ogóle się nie rozłącza, wpisuje numer telefonu w trakcie rozmowy, zatem konwersacja dalej trwa, a oszuści jedynie przekazują między sobą słuchawkę. To oznacza, że oszukana osoba nie rozmawia z prawdziwą policją, tylko cały czas jest na łączu z przestępcami.

Zdarza się, że kiedy z seniorem kontakt nawiąże już faktycznie prawdziwy policjant, oszukany mu nie wierzy, jest przekonany, że właśnie teraz próbuje się go wprowadzić w błąd, okraść. - Pewien oszukany pan, gdy próbowaliśmy się z nim skontaktować, wynajął pokój w hotelu i tam się przed nami ukrył - wspomina jeden z kryminalnych.

Babciu, pożycz na auto!

Alicja Szczepańska: - Miałam kiedyś sprawę, kiedy to do seniorki zadzwonił oszust, podający się za jej wnuka. Przekonywał, że zepsuło mu się auto i właśnie kupuje nowe, ale nie wziął ze sobą wystarczająco dużo pieniędzy, a musi kupić samochód teraz, bo jest super okazja i nie może jej przegapić. Gdy seniorka dała się przekonać, powiedział, że po pieniądze podjedzie jego kumpel, bo on rozmawia ze sprzedawcą i musi zostać na miejscu. Doszło do przekazania pieniędzy.

Uniknąć recydywy

Oszuści, mając do dyspozycji potężne zaplecze finansowe, pochodzące z przestępstw, korzystają z ofert najlepszych adwokatów. Prawnicy przyjeżdżają do Krakowa na przesłuchania nawet z innych miast.

- Gdy materiał dowodowy jest bardzo mocny, oszuści chcą dobrowolnie poddać się każe, ale nie zdradzają, dla kogo pracowali, choć my doskonale wiemy, że mieli świadomość, kto był ich przełożonym - mówi nam jeden z policjantów.

Gdy dorośli oszuści wpadną kolejny raz, po wyjściu zza krat rezygnują z dalszej działalności przestępczej, bo wiedzą, że w recydywie grożą dużo wyższe kary. Wtedy angażują własne dzieci.

- Wysyłają do „pracy” nastolatków, spotykaliśmy na swojej drodze dzieci między 13 a 16 rokiem życia, które były angażowane w oszukiwanie seniorów - opowiada kryminalny.

Romskie klany

Policjanci mówią nam, że oszustwami na wnuczka zajmują się głównie osoby pochodzenia romskiego, a dokładniej - kilka romskich klanów. Pośród Romów żyjących w Polsce jest to mniejszość, która z przestępstw uczyniła sposób na życie w luksusie.

W grupach przestępczych nie ma zbyt wielu Polaków, a jeśli już, to zajmują najniższe stanowiska. Są na przykład tak zwanymi „odbierakami”, którym seniorzy przekazują swoje kosztowności.

- Czasami, jeśli jest bardzo zaufany Polak, to zajmuje się jeszcze transportem pieniędzy za granicę, gdzie rezyduje dana grupa przestępcza. Ale to rzadkość. Telefonistami, werbownikami, logistykami są Romowie - mówi funkcjonariusz policji. Jak słyszymy od kryminalnych, na terenie Polski działa kilka szajek, zajmujących się oszustwami na wnuczka. W Krakowie nie ma żadnej „centrali”, ale przestępcy często spotykają się w tutejszych hotelach na wystawnych imprezach.

Wstyd

Alicja Szczepańska: - Seniorzy wstydzą się przyznać do tego, że zostali oszukani. Wiedzą, że spotkają się z krytyką ze strony bliskich, wręcz hejtem, a może nawet wyśmianiem. Poza tym wśród oszukanych jest wiele osób z wyższym wykształceniem, wysoko postawionych, poważanych w swoim środowisku. To dla nich wstyd przyznać się do tego, że dali się tak nabrać.

Chwile ulotne jak motyle

Oszuści żyją na bardzo wysokim poziomie, wręcz pławią się w luksusach. Jeżdżą wynajętymi, bardzo drogimi samochodami, typu porsche, mercedesy, audi. Noszą ubrania ekskluzywnych marek, takich jak gucci, louis vuitton, louboutin. Nie inwestują natomiast w mieszkania, domy, a pieniędzy pozbywają się tak szybko, jak się tylko da.

Wiedzą, że ich życie na wolności wkrótce może dobiec końca, dlatego wolą nacieszyć się tym, co bardziej ulotne, niż to, co trwałe.

- Niestety wyroki, jakie zapadają w sprawach oszustw na tak zwaną legendę, są niewielkie, przestępcy dostają po parę lat odsiadki. Po wyjściu na wolność znów kradną i wracają do życia na wysokim poziomie - mówi kryminalny.

Wspomina sytuację, gdy jeden z tak zwanych „odbieraków” rozbił drogie auto w Krakowie. Następnego dnia jeździł już porsche. Kolizja szybko jednak się na nim zemściła, gdyż po krótkim czasie od zdarzenia wpadł w ręce policjantów.

Pani Chanel, pan Alladyn

O tym, że oszuści kochają luksus, świadczą już same ich imiona, którymi posługują się w swoim środowisku. Te pospolite, nadawane są tylko formalnie i widnieją w oficjalnych dokumentach.

- Romowie w swoim środowisku przybierają sobie imiona znanych osób ze świata mody. Ale też z mitologii. Mieliśmy Alladyna, Chanel, Armando. Oszukujący na legendę kłamią ponadto w mediach społecznościowych, że pracują jako modele u znanych projektantów, m.in. vuittona, udają Hiszpanów czy Włochów. Nie mają stałego miejsca zameldowania, w pewien sposób prowadzą dalej wędrowny styl życia, tylko tabory zamienili na luksusowe hotele lub apartamenty. Żyją jakby w innej, odrębnej od nas rzeczywistości, przez co trudniej ich namierzyć - mówi policjant.

W swoim środowisku posługują się tylko językiem romskim. Polski służy wyłącznie do kontaktów z Polakami.

Kryminalni podkreślają jednak, że przestępcy na co dzień, mimo przepychu, w jakim żyją, nie rzucają się w oczy. Sąsiedzi czasami nie mają nawet pojęcia, że za ścianą mieszka romska rodzina, na dodatek trudniąca się oszustwami na legendę.

- Oni nie wszczynają awantur, wszędzie przemieszczają się taksówkami lub drogimi, wynajętymi samochodami, które podstawiane są bezpośrednio pod ich domy. Nie popełniają żadnych pospolitych przestępstw lub wykroczeń, by nie zostać schwytanymi przez policję - mówi funkcjonariusz z Krakowa.

Natomiast między sobą oszuści wręcz uwielbiają chwalić się swoim bogactwem, to podnosi prestiż w ich społeczności. Gdy kryminalni wchodzili do ich mieszkań, na wersalce były porozkładane banknoty, oszuści byli obwieszeni złotymi łańcuchami oraz drogimi zegarkami.

Wykorzystać samotność

Alicja Szczepańska: - Żyjemy w społeczeństwie, w którym seniorzy są samotni. To bardzo poważny problem. Ich dzieci, wnuki, żyją w swoim świecie, nie interesują się seniorami w rodzinie, robią karierę, mają swoje problemy. Nie mówię, że to źli ludzie, po prostu mają swoje życie, w którym brakuje czasu dla osób starszych.

Przestępcy to wykorzystują, kierują nimi bardzo niskie instynkty. Wykorzystują tęsknotę seniorów za rodziną, za relacją z drugim człowiekiem. Oszukani myślą, że działają w dobrej wierze. Że jeśli pomogą wnukowi, to wnuk odnowi z nimi kontakt, będzie częściej dzwonił, przyjedzie. Seniorzy w takich sytuacjach kierują się sercem, a nie rozumiem. Która babcia czy dziadek nie pomogliby ukochanemu wnukowi?

Bartosz Dybała

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.