Sezon na grillowanie czas zacząć

Czytaj dalej
Fot. Pixabay
Michał Kurowicki

Sezon na grillowanie czas zacząć

Michał Kurowicki

Wystarczy trochę słońca i ciepła, a już zaczynamy grillowanie. Otwarciu sezonu sprzyja majowy weekend. Spędzanie wolnego czasu przy grillu tak wrosło w polski krajobraz, że zapomnieliśmy, iż to całkiem obcy obyczaj.

Przywędrował do nas zza oceanu, podobnie jak walentynki. O ile jednak do nich jeszcze miewamy pretensje, że nie do końca są nasze, o tyle grillowanie wydaje się nam polskie, jak... kiszona kapusta. A przecież jeszcze 30 lat temu takiego grillowania, jak dziś, nie było. Preferowano ogniska, na których pieczono kiełbaski na długich patykach i ziemniaki w żarze. Były też murowane ruszty.

Grillowanie w przenośnych grillach zaczęło się w Polsce na dobre w latach 90. To też czas, kiedy w telewizji pojawił się serial „Cudowne lata”. Poznajemy w nim typową amerykańską rodzinę mieszkającą w domku na przedmieściach. Akcja serialu rozpoczyna się w 1968 roku. W czołówce każdego z ponad stu odcinków pojawia się piosenka Joe Cockera i właśnie stojący w ogrodzie półokrągły grill z kiełbaskami. Krzątają się przy nim rodzice głównego bohatera, dwunastoletniego Kevina Arnolda, i ich goście.

Ojciec grilla i dwanaścioro dzieci

W Polsce odcinki „Cudownych lat” były pokazywane w telewizji w sobotnie przedpołudnia i chociaż był to serial młodzieżowy, oglądali go wszyscy. Trudno, żeby nie dostrzegli grilla.

Dość szybko grill zauważyli też handlowcy. Oczywiście sklepowa oferta z tamtych czasów była o wiele skromniejsza niż obecna, ale przecież była. W pewnym momencie pojawił się też w sprzedaży charakterystyczny okrągły grill z pokrywą. Taki sam, jak w „Cudownych latach”. Kto go wymyślił? Na internetowej stronie jednego z dużych amerykańskich producentów grilli można przeczytać ciekawą opowieść na ten temat.

Otóż twórcą projektu okrągłego mobilnego grilla z pokrywą jest spawacz George Stephen, ojciec dwanaściorga dzieci, pasjonat grillowania. W tamtych latach grillowano w ogrodach na tradycyjnych murowanych grillach. Czyszczenie rusztu czy usuwanie popiołu było kłopotliwe. Stephena denerwowało też to, że przyrządzając dania na ceglanym grillu, w razie nagłego deszczu musiał uciekać pod dach, zostawiając kiełbaski bez kontroli.

Zapatrzył się na metalowe boje

Stephen szukał jakiegoś rozwiązania. A ponieważ pracował jako spawacz przy budowie boi portowych, w 1952 roku, patrząc w zamyśleniu na jedną z nich, wpadł na nietypowy pomysł. A gdyby tak przeciąć ją na dwie części? Do dolnej przyspawać trzy metalowe nóżki i wykorzystać jako kocioł? Do górnej przyspawać uchwyt i zrobić z niej pokrywę? Jak pomyślał, tak zrobił. Dając tym samym podstawy pod późniejsze powstanie firmy Weber-Stephen Products LLC.

W latach 50. taki grill zadomowił się szybko w ogródkach amerykańskich domków na przedmieściach. Mimo że był drogi, bo kosztował aż 50 ówczesnych dolarów. To dlatego mówiono o nim cadillac wśród grillów. Model nazywano również sputnikiem ze względu na nietypowy, kosmiczny kształt. Dzięki licznym następnym modelom zrewolucjonizował najpierw amerykańską, a następnie światową kulturę grillowania.

Do Polski moda na grille przyszła jakoś tak niezauważenie i w pewnym momencie zaczęło nam się wydawać, że jest z nami od zawsze. Podobnie jak najróżniejsze modele grilli, wśród których, obok tych tradycyjnych na węgiel, są elektryczne i gazowe.

Z dymem do naszego posiłku

Jest dopiero początek grillowego sezonu, a już pierwsze dymy unoszą się nad działkami, ogródkami, brzegami jezior i rzek. Czy jednak umiemy grillować? A ściślej: czy umiemy grillować zdrowo?

Zacznijmy od rozpalenia grilla. Szkoły są różne. Chodzi o skuteczność. Czasem wspomagamy ją podpałką chemiczną. Jeśli już musimy – trudno, ale poczekajmy z położeniem mięsa, aż ona się wypali.

Zresztą z kładzeniem kiełbasek czy mięsa na ruszt nie ma co się spieszyć. Trzeba poczekać, aż żar pokryje się białym popiołem. Dlatego grill trzeba rozpalić pół godziny wcześniej. Jak już żar jest taki jak trzeba, kładziemy na ruszt przygotowane produkty, na przykład mięso. Tłuszcz z niego zaczyna kapać na rozżarzone węgle. To niedobrze, bo spalając się, wytwarza szkodliwe substancje. Trafiają one z dymem do naszego posiłku. Groźne związki chemiczne, w tym rakotwórcze węglowodory aromatyczne, nadtlenki lipidowe i wolne rodniki, powstają też w samym mięsie. Im bardziej przypieczone, tym gorzej. Ale jednocześnie smaczniej, niestety...

Marynowanie po polsku

Dietetycy nakazują kłaść potrawy na aluminiowe tacki, a nie bezpośrednio na ruszt. Tak jakoś jednak się składa, że karkówka bezpośrednio z rusztu bardziej nam smakuje. Tacki wykorzystujemy raczej do pieczenia ryb lub warzyw.

Dietetycy radzą, żeby ograniczyć mięsiwa i kiełbasy na rzecz tego, co pływa i rośnie w ogródku. Rady jak najbardziej słuszne, tylko jak do nich przekonać prawdziwego grillowego Polaka? Niby to wszystko wie, a i tak przed grillowym spotkaniem marynuje karkówkę.

Niektórzy marynują ją w wodzie po kiszonych ogórkach z dodatkiem świeżego rozmarynu. Grillowanie tak przygotowanej karkówki jest już naprawdę prawdziwie polskie, bo kiszonych ogórków jankesi przecież nie znają, a rozmaryn pamiętamy choćby z patriotyczno-ludowej piosenki „O mój rozmarynie, rozwijaj się...”.

Takie grillowanie to najlepszy dowód na to, że na dobre trafiło ono pod polskie strzechy.

Michał Kurowicki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.