Małgorzata Oberlan

Ruszył proces covidki z Torunia, która wyszła po zakupy. "Żałuję, przepraszam" i płacz

Sędzia Hanna Konrad zarządziła dziś przerwę w rozprawie, by oskarżona mogła opanować silne emocje, które wywołała w niej konieczność powrotu do miesięcy Fot. Grzegorz Olkowski Sędzia Hanna Konrad zarządziła dziś przerwę w rozprawie, by oskarżona mogła opanować silne emocje, które wywołała w niej konieczność powrotu do miesięcy spędzonych w areszcie.
Małgorzata Oberlan

Ogromne emocje towarzyszyły dziś (27.01) początkowi procesy Karoliny L. z Torunia, która w maju ub.r wyszła z domowej kwarantanny na zakupy. Lecząca depresje kobieta pięć miesięcy była tymczasowo aresztowana. Teraz jest oskarżona o sprowadzenie niebezpieczeństwa powszechnego i grozi jej do 8 lat więzienia.

"Żałuję" i "przepraszam" - te słowa oskarżona Karolina L. powtarzała dziś w Sądzie Okręgowym w Toruniu wielokrotnie. Podczas składania wyjaśnień nie mogła opanować emocji. W momencie, gdy padły pytania o jej pobyt w areszcie (a spędzić musiała w nim aż pięć miesięcy), torunianka zaniosła się płaczem. Sędzia Hanna Konrad zarządziła przerwę, by oskarżona mogła się uspokoić i kontynuować wyjaśnienia.

- Największe cierpienie do dziś sprawia pani Karolinie powrót do tego długiego okresu, który musiała spędzić w zakładzie karnym - podkreśla adwokat Mariusz Lewandowski, obrońca torunianki. - Dziś na sali sądowej wprost powiedziała, że w więzieniu załamała się. Kilkukrotnie przepraszała i wyrażała żal z tego powodu, że w maju wyszła z kwarantanny po zakupy. Tłumaczyła, że nie miała innego wyjścia: musiała zrobić zakupy. Z dzisiejszych zeznań sprzedawców i ekspedientek szczęśliwie wynika, że nikt po kontakcie z panią Karoliną nie zachorował. Dla części tych osób jednak przykrym skutkiem była konieczność poddania się kwarantannie.

Przypomnijmy, że 35-letnia pani Karolina miała na początku maja 2020 roku dodatni wynik testu na koronawirusa i decyzją sanepidu poddać się miała domowej kwarantannie. Dwukrotnie wyszła jednak z domu po zakupy do apteki i sklepów na starówce. Odwiedziła m.in. sklep "Żabka" przy ul. Mostowej, delikatesy "Sara" przy ul. Szerokiej, aptekę "Gemini" na starówce oraz sklep z pamiątkami przy ul. Żeglarskiej.

Zatrzymana przez policję torunianka tłumaczyła, że musiała zrobić zakupy spożywcze, bo nie ma jej kto wyręczyć: mieszka z o wiele starszym od siebie, schorowanym mężem. Do tego, co istotne w całej sprawie, leczy się na depresję i do apteki udała się wykupić właśnie lekarstwa przypisane jej przez specjalistę na receptę. Tłumaczenia na niewiele się zdały. Karolina L. najpierw trafiła na policyjny dołek, a potem na długie 5 miesięcy za kraty - w ramach tymczasowego aresztu, który był przedłużany na wniosek Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum Zachód i akceptowany przez sąd. Ciążył już na niej zarzut sprowadzenia zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób.

Pozostało jeszcze 37% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.