Pandemiczne gourmet. jak doprawiałem zupkę chińską

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banas / Polskapresse
Tadeusz Płatek

Pandemiczne gourmet. jak doprawiałem zupkę chińską

Tadeusz Płatek

Zamknięte restauracje zmuszają osoby z zamiłowania niegotujące do jedzenia w zasadzie tylko pizzy, gdy zdarzy się w środku dnia drzemka zakończona ciemnością. Mam tu na myśli zaśnięcie około godziny 15 z zamiarem obudzenia się 20 minut później, w celu regeneracji nie wiadomo po co. Jeżeli z tych 20 minut zrobi się np. 1,5 godziny, to budzimy się po zmroku i mamy załatwiony bezsenny, wielogodzinny wieczór, gdzie już tylko wspomniana pizza być może.

Żeby się przed tym zabezpieczyć, osoby niegotujące zaopatrują się w tzw. pasze (np. kasza gryczana, którą się miesza z groszkiem z puszki i tuńczykiem) oraz wersal zupek chińskich. To jest wstyd, który nas jednak może uratować przed kolejną pizzą. To niezbędnik konesera netflixa, który przespał popołudnie. Przy całej nudlowej „mizerii” ratunek to niezawodny, i przyznacie sami - każdy choć raz w życiu ucieszył się, znajdując na dnie szafki zbłąkanego „kurczaka złotego” albo „krewetkową tajską”.

Zdarzają się jednak takie wieczory, że to, co do makaronu dołączone w foliowych torebkach, już nie wystarcza. Z jednej strony pizza odpada, z drugiej zaś standardowa zalewajka zdaje się banalna i wyzwala natchnienie.

Pozostało jeszcze 58% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Tadeusz Płatek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.