Każdy koszmar w końcu mija. Seniorzy rozumieją, że pandemia się skończy i wszystko znowu będzie dobrze

Czytaj dalej
Fot. 123rf
Jolanta Tęcza-Ćwierz

Każdy koszmar w końcu mija. Seniorzy rozumieją, że pandemia się skończy i wszystko znowu będzie dobrze

Jolanta Tęcza-Ćwierz

Z wiekiem „schodzimy” ze swoich fizycznych i psychicznych możliwości, jakbyśmy schodzili po schodach. Dla wielu starość jest trudna, co jeszcze potęguje pandemia. Jak seniorzy radzą sobie w tej sytuacji - mówi dr Iwona Sikorska z Instytutu Psychologii Stosowanej Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Przez całe życie pracujemy na starość?
Młodemu człowiekowi ani w głowie myśleć o własnej starości, jednak prawda jest taka, że całym życiem na nią pracujemy. Tu bardzo wiele zależy od nas samych, od starania o własne zdrowie. Starość osób, które przez całe życie były aktywne, pracowały fizycznie lub mają jakieś prozdrowotne nawyki (żywieniowe czy dotyczące ruchu) wygląda zupełnie inaczej niż starość ludzi, którzy unikali wysiłku albo lubili sobie nierozsądnie dogodzić, jedząc zbyt tłusto czy zbyt słodko. Badania pokazują, że często dłużej i lepiej żyją osoby, które doświadczyły biedy i niedostatku, np. w czasie wojny. Ich dzieciństwo czy młodość naznaczone były trudem. Starość tych ludzi jest inna: mają w sobie więcej pokory, dystansu, umiejętnie radzą sobie z trudnymi sytuacjami. Lepiej niż osoby, które nie zaznały trudu.

Z czego to wynika?
Biologia mówi o tym, że wszystkie organizmy żywe, nie tylko ludzie, w niesprzyjających warunkach środowiskowych przechodzą na tak zwany tryb oszczędny - nie rozmnażają się, wydatkują mniej energii - po to, by przeżyć. Istnieją koncepcje dotyczące starzenia się organizmów, które mówią, że mamy pięćdziesiąt podziałów komórkowych w życiu „do wykonania”, to tzw. liczba Hayflicka. Uczony ten już w 1965 roku zaobserwował, że komórki są w stanie podzielić się ograniczoną liczbę razy, zanim ulegną apoptozie, czyli obumrą. Im bliżej tego limitu, tym więcej oznak starzenia wykazują. Liczba Hayflicka wyjaśnia jedną z przyczyn starzenia się. Kiedy włączymy tryb oszczędny, to tak jakbyśmy trochę wydłużali okresy między podziałami, co być może wpływa na to, że ludzie dłużej żyją. Oczywiście są to na razie hipotezy. Cały czas mówimy o zdrowej starości, tak zwanej pomyślnej, kiedy senior nie jest obciążony chorobami. Jego organizm, mimo że nadwyrężony życiem, nadal działa sprawnie, tyle że nieco wolniej i mniej precyzyjnie. Choroby, wypadki, niepełnosprawność - to już inna sprawa.

Wspomniała pani o wojnie. Czy dla pokolenia, które przeżyło wojnę i trudne lata powojenne, trwająca pandemia jest traumą porównywalną do tamtego czasu?
Ci, którzy doznali biedy, przymusu pracy, wiedzą, że na to, co osiągnęli często musieli czekać latami. Musieli uiścić swego rodzaju opłatę za różne wydarzenia życiowe. Najstarsi seniorzy mówią, że to, czego obecnie doświadczają, jest nieporównywalne z tym, co się działo w czasie wojny. Wręcz pocieszają młodych, mówiąc: nie histeryzujcie, poczekajcie, przecież naukowcy pracują nad szczepionkami, to kwestia czasu i wszystko minie. Bardziej niepokoją ich wydarzenia i sytuacje, które mogą przybrać globalny charakter i którym nie da się zaradzić, na przykład relacja Ameryka-Chiny czy poczynania Putina. Natomiast bakterie, zarazki, wirusy nie robią na nich aż takiego wrażenia, uważają, że nauka lub Pan Bóg dadzą sobie z nimi radę.

Na ile życie towarzyskie i społeczne jest ważne dla starszych ludzi?
10 lat temu Amerykański Instytut Starości i National Geographic przeprowadzili badania nad długowiecznością. Okazało się, że na kuli ziemskiej znajdują się cztery strefy, w których seniorzy żyją istotnie statystycznie dłużej. Mowa tu o tzw. Niebieskich Strefach, które zamieszkuje najwięcej stulatków. Mało tego, w parze z ich długością życia idzie dobra kondycja zdrowotna oraz poczucie szczęścia. Do Niebieskich Stref należą: Sardynia (Włochy), Okinawa (Japonia), Ikaria (Grecja) oraz Loma Linda (USA). Przykładem absolutnie kultowym w skali całego świata jest Okinawa. Jej mieszkańcy są niezwykle towarzyscy i mocno dbają o relacje z bliskimi. Praktykują tradycję moai, która polega na tworzeniu grup społecznych i budowaniu między nimi więzi, często na całe życie. Tamtejsi seniorzy otoczeni są ludźmi, od których dostają dużo wsparcia, mogą z nimi spędzać czas. Okinawczycy kierują się również filozofią ikigai, która oznacza „powód do życia”. Chodzi o posiadanie celu w życiu i czerpanie radości z dążenia do niego, a także cieszenie się z małych radości dnia codziennego. Ważna jest również pozycja osoby starej w społeczeństwie. Senior jest szanowany niezależnie od tego, czy jest pełnosprawny intelektualnie i fizycznie czy też nie. Osoby starsze są pielęgnowane, czesane, pozostają w bliskości fizycznej z młodszymi, co daje im poczucie ważności, bliskości. Nikt się tych starych ludzi nie wstydzi, nie wypiera, a oni dzięki temu widzą ciągłość swojego istnienia: w dzieciach, wnukach, prawnukach. Będąc szczęśliwymi, są zdrowsi i dłużej żyją. Tak więc odpowiadając na pytanie - tak, życie społeczne w wymiarze rodzinnym i przyjacielskim jest niezwykle ważne dla seniorów.

Pandemia uwypukliła kwestię samotności seniorów. Czy dla tej grupy społecznej problem izolacji rzeczywiście jest najbardziej dotkliwy?
I tak, i nie. Naturalnym zjawiskiem związanym ze starością jest potrzeba spokoju i wycofywanie się z aktywnego życia społeczno-zawodowego w kierunku duchowości i większej ilości czasu dla siebie. Jest to wybór dobrowolny. Natomiast to, co narzucone, szczególnie izolacja czy inne konieczności są przeżywane jako przymus, pewien rodzaj zniewolenia. Izolacja jest karą. W więzieniach ludzie są karani oddzieleniem od społeczeństwa za złe czyny. Seniorzy - szczególnie ci bardziej żywotni, którzy działają w wolontariatach, są aktywni edukacyjnie, sportowo czy towarzysko - niezwykle to przeżywają. Do izolacji należy też dodać poczucie lęku i niepewności. Media masowe i rodziny przekonując seniorów, żeby nie wychodzili z domów, nie kontaktowali się z innymi, wskazują, że to najbardziej narażona na zakażenie koronawirusem grupa społeczna. Seniorzy mają więc nie tylko przekonanie, że świat jest dla nich zagrożeniem, ale że oni są celem najbardziej wrażliwym na ewentualne zachorowanie czy śmierć.

Jak ich wspierać?
Senior, jak każdy z nas, potrzebuje relacji z drugim człowiekiem. Przede wszystkim powinniśmy jak najwięcej być razem - rozmawiać, aktywizować do różnych działań i po prostu wspólnie spędzać czas. Dla wielu ludzi starszych ważnym źródłem energii jest kontakt z rodziną i młodzieżą. Jak dotąd procedury obowiązujące w Polsce ograniczają bezpośrednie kontakty. Natomiast przekazy płynące z Azji, z krajów o kulturze kolektywistycznej i ogromnym szacunku dla ludzi starych wskazują, że odwiedziny są dla seniorów bezcenne. Nawet obecnie domy opieki dla osób starszych w Korei Południowej pozwalają na wizyty rodzin, uważając je za warunek zachowania zdrowia psychicznego przez seniorów. Oczywiście powinny odbywać się przy zachowaniu wszelkich obostrzeń. Jeżeli będziemy chronić tylko zdrowie biologiczne, zagrozimy zdrowiu psychicznemu. To jest kluczowa sprawa: uświadomienie, że człowiek składa się nie tylko z ciała. Lekarze są skupieni na tym, żeby chronić ciało przed wirusami, natomiast wiele badań dotyczących samopoczucia ludzi w pandemii pokazuje, jak cierpi psychika.

Czy można wyważyć troskę o zdrowie fizyczne i psychiczne? Jak znaleźć złoty środek?
O tym, że należałoby popatrzeć na człowieka holistycznie mówi psychoneuroimmunologia. To dziedzina nauki, która wskazuje na interakcje między psychiką a układami nerwowym i immunologicznym. W sferze jej zainteresowań leży m.in. powiązanie stresu z chorobami. Emocje to chemia, która - działając na organizm - może go osłabić albo wzmocnić. Niektóre uczucia, na przykład wdzięczność czy radość, wyzwalają dopaminę i endorfiny i mają działanie prozdrowotne. Osoby po operacjach zdrowieją szybciej, jeśli mają do kogo wrócić i po co żyć. Niektórzy seniorzy w ciągu życia nauczyli się znosić trudy, radzić sobie z wyzwaniami oraz - co jest najważniejsze - mają nadzieję. Ludzie młodzi czy nastolatki nie widzą końca tej pandemii. Teoretycznie wiedzą, że kiedyś minie, ale emocjonalnie nie mogą tego unieść. Natomiast seniorzy wiedzą, że nawet najgorszy koszmar się kończy. W ich nastawieniu można usłyszeć narzekanie na trudy, ale w tym jest też pokora: przyszła choroba, nic nie poradzimy, los nam to zgotował, Pan Bóg tak zdecydował.

Czy powinniśmy rozmawiać z seniorami o lękach, o tym, co przeżywają?
Każde pytanie otwarte: jak się masz, co czujesz, co słychać u ciebie, czy czegoś ci potrzeba? - uruchomi lawinę. Najpierw być może narzekania i obaw, ale w większości seniorzy wracają do tego, co ich pokrzepia, i zaczną mówić o tym, co było kiedyś. Może ktoś powie: wojnę przeżyłem, było ciężko, leciały bomby, ale to się skończyło. Albo: wiesz, kiedyś chodziłam na randki w takiej pięknej sukience i... popłyną wspomnienia. Prowadźmy rozmowę w taki sposób, aby dać seniorowi otuchę i pokrzepienie. Ważna jest narracja. Jeżeli ktoś przeżywający trud, cierpienie czy lęk o tym opowie, jest to dla niego uwalniające, terapeutyczne. W czasie pandemii prowadziliśmy badania z seniorami, którzy byli dostępni online. Byli to słuchacze Uniwersytetu Trzeciego Wieku z Krakowa i Nowego Sącza. To, co najbardziej ich wspierało, to były kontakty za pośrednictwem mediów. Cały czas rozmawiali: z rodziną, z przyjaciółmi, spotykali się wirtualnie, żeby grać w karty, wypić kieliszek wina czy naleweczki dla zdrowotności. Seniorzy nie byli bezradni. Robili plany, że jak to się skończy, pojadą tam, zrobią to, a na działce posadzą dalie. Osobom starszym pomaga również przynależność do stowarzyszeń i organizacji religijnych. Po tej ścieżce poruszają się również w pandemii, wysyłając sobie SMS-y czy spotykając się wirtualnie. Niestety, tak jak wszyscy, również seniorzy dostali rykoszetem wskutek osłabienia gospodarki. W dwóch podkrakowskich miejscowościach odmówiono im dalszego wynajmu sal w domach kultury, gdzie mieli stowarzyszenia i spotkania. A oni tam tańczyli, mieli teatr, zapraszali na wykłady, dawali korepetycje młodzieży. Szkoda. Mam nadzieję, że ktoś to uratuje.

Czy seniorzy będą potrafili po roku izolacji wrócić do normalności?
Sądzę, że oni najszybciej ze wszystkich grup wiekowych wrócą do normalności. Dlatego że nie pogrążyli się w rzeczywistości alternatywnej. Rzeczywistość realna była dla nich tak ważna, że substytuty medialne jej nie zastąpiły. Paradoksalnie depresyjność u seniorów jest obecnie mniejsza niż u nastolatków. Okres pandemii spowodował ogromny wzrost aktywności w świecie wirtualnym u dzieci i młodzieży. I obawiam się, że wielu z nich może tam pozostać. To łatwiejsze; nie muszą rozwiązywać konfliktów, mogą przerwać kontakt, jeśli im się nie podoba. Natomiast wydaje się, że seniorzy wrócą bardzo chętnie do realnego świata społecznego po prostu wychodząc z domu. Oczywiście wtedy, gdy nabiorą pewności, że wirus jest pod kontrolą, po szczepieniach i po zapewnieniach osób decyzyjnych, że można.

Zdarza się, że starsi ludzie pozbawieni aktywności, czują się niepotrzebni. Czy takie poczucie nasiliło się w ciągu ostatniego roku?
Nie wiemy jeszcze, nie mamy wyników badań. Stary człowiek zwykle jest potrzebny w czasie kryzysu. W społeczeństwach pierwotnych pozycja osoby starej w plemieniu, grupie, w społeczności była najważniejsza ze względu na doświadczenie. Ten, kto przeżył powódź czy suszę, wie, jak się zachować, kiedy taka sytuacja się powtórzy. Obecnie ludzie starzy zwykle nie są pytani o radę. Chociaż na poziomie globalnym na świecie i w Polsce znamy wiekowych, czasem ponad 90-letnich profesorów, którzy byli niezwykle opiniotwórczy i syntetycznie myślący. Leszek Kołakowski, Barbara Skarga, ale też socjolog Zygmunt Bauman - znawca komputera, autor doskonałych analiz na temat zanurzenia młodzieży w rzeczywistości wirtualnej. Seniorzy mają większe możliwości w zakresie analizy dużych baz danych, posiadają zdolność do lepszej syntezy, umiejętność wyciągania wniosków na podstawie własnych doświadczeń i zdolność do modelowania różnych sytuacji, czyli tworzenia możliwych alternatyw wydarzeń na podstawie ogromnej bazy wiedzy, którą dysponują. Dotyczy to głównie ekonomii i polityki, ale też nauk społecznych.

Dziś panuje kult młodości. Nikt nie chce być stary.
Amerykańska antropolog kultury Margaret Mead wprowadziła podział społeczeństw na: postfiguratywne, w których dzieci uczą się głównie od swych rodziców; kofiguratywne, gdzie zarówno dzieci, jak i dorośli uczą się od swoich rówieśników oraz prefiguratywne - tutaj dorośli uczą się również od swoich dzieci. Współcześnie mamy do czynienia z sytuacją bezprecedensową - to młodsze pokolenia zyskują autorytet, ponieważ szybciej pojmują nieznaną jeszcze nikomu przyszłość. To młodzi najszybciej opanowują nowoczesne technologie. Nie potrzebują dorosłych, aby poradzić sobie na poziomie informacyjnym. Rozwój cywilizacyjny wyprzedził nasz rozwój psychiczny i moralny, w związku z tym niejednokrotnie obserwujemy brak szacunku do starszego człowieka, który według niektórych nie jest przydatny, jeżeli chodzi o wiedzę. Druga sprawa to pragmatyzm, ponieważ żyjemy w czasach, w których ceniona jest wydajność i racjonalność. Ten, kto może być wydajny, produktywny i zarabiać pieniądze - jest szanowany.

Doświadczenie liczy się mniej?
To jest rzecz, którą zaczynamy cenić... z wiekiem. Wielu młodych ludzi mówi: żałuję, że nie zdążyłem porozmawiać z dziadkiem, przecież brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Dziadek umarł, a ja dopiero teraz wiem, że te jego przeżycia były ważne. W Krakowie kilka szkół realizuje projekt pt. „Wychowanie do starości”. To z jednej strony seria lekcji wychowawczych, które pokazują aktywnych seniorów, pełnych pogody ducha i zadowolonych z życia, a z drugiej - to zaproszenie i zaangażowanie seniorów. Na przykład łączone chóry gospel. Młodzież śpiewa z seniorami i słyszy, że oni mają dobre głosy. Zaprzyjaźniają się, jadą razem na warsztaty czy koncert. To są nieocenione formy. We Francji powszechne jest łączenie przedszkola z domem opieki, dzieci i ludzie starsi od czasu do czasu mają wspólne zajęcia. W krakowskim Domu Pomocy Społecznej im. Helclów taki projekt działa od kilku lat. Jedno z przedszkoli co tydzień odwiedzało mieszkających tam seniorów, w tej chwili spotykają się tylko online. Razem coś wycinają, śpiewają, bawią się. Seniorzy po takich sesjach młodości zupełnie są inni.

Kilka tygodni temu rozpoczęły się szczepienia dla seniorów. Są starsze osoby, które twierdzą, że nie chcą się szczepić, ponieważ wolą zostawić szczepionkę dla młodych, albo przytaczają argument: „na coś trzeba umrzeć”. Jak ich przekonać do szczepień?
W mediach są prezentowane kampanie społeczne, które namawiają do rzucenia palenia, albo dbania o serce. Dziadku, jak ty się nie zaszczepisz, kto mi naprawi rower? Kto mi opowie o drugiej wojnie? Babciu, jak będę wychodziła za mąż, kto mi powie, co zrobić, aby w zgodzie razem przeżyć tyle lat, co ty z dziadkiem? Tego rodzaju argumenty często działają. Seniorzy czasem ze łzami w oczach opowiadają, że dzieci ich nie przekonały, a wnuki tak. Życie seniora ma też znaczenie dla młodych. Są sobie nawzajem potrzebni.

Czy dzięki pandemii starsze osoby nabyły jakieś nowe umiejętności, np. obsługi komputera?
Na pewno tak, chociaż to zależy od temperamentu danej osoby. Ten, kto jest aktywny, nie boi się wyzwań, powie: co? Wirus mnie zablokuje? Absolutnie! I dzwoni do wnuka: Tomek, natychmiast proszę przyjść, bo ja tutaj nie wiem, który klawisz wcisnąć, bo mnie znowu wyrzuciło z internetu! Te osoby wzbogacają swoją wiedzę, szybko się uczą. Ale są seniorzy, którzy powiedzą: no tak, nie mam komórki, nie mam komputera, wirus przyszedł, pora umierać. Warto też wspomnieć o intensyfikacji relacji społecznych. Dzieci i wnuki pełni niepokoju o seniorów dużo częściej ich odwiedzali, dzwonili, interesowali się. Nasi studenci zaangażowali się w przeróżne wolontariaty do tego stopnia, że czasem nie mieli czasu przychodzić na zajęcia zdalne. To było wspaniałe i wierzę, że w nas zostanie.

Jolanta Tęcza-Ćwierz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.