Czy wypada śmiać się z władzy?

Anna Bilska

Współpracujący ze środowiskiem kabaretowym reżyserzy oceniają kondycję polskiego humoru politycznego.

Leszek Kumański, reżyser z Kielc, artysta kabaretowy, założyciel kabaretu Wariaci.pl: – Nastały ciężkie czasy dla kabareciarzy, ponieważ politycy stali się dla nich poważną konkurencją... Za komuny władza była groźna, ale nawet wtedy kabareciarze z niej kpili i szydzili. Ciężko robić dobry kabaret z polityków, gdy politycy sami robią z siebie najlepszy kabaret i... nieprawdopodobne jaja. To, co wyprawia się na naszych oczach, to nieprawdopodobna farsa, groteska i kabaret w jednym... Politycy, zamiast działać poważnie, śpiewają, recytują, opowiadają dyrdymały i kompromitują się na każdym kroku. Chętnie oglądam programy polityczne. Są lepsze niż programy kabaretowe! To istna paranoja. W Sejmie brakuje chyba tylko tańca na rurze. A za nią może posłużyć laska marszałkowska. A myślę, że nawet taki widok by mnie nie zdziwił...

Konrad Smuga, kielczanin, reżyser widowisk telewizyjnych, w tym gali kabaretowych: – Oglądałem nowy miniserial „Ucho prezesa” z Robertem Górskim. Uważam, że to świetna sprawa! Co więcej, jestem przekonany, że władza powinna pozwalać śmiać się z niej samej, bo to pokazuje dystans, którego niestety wielu naszym politykom brakuje. Z czego to wynika? Myślę, że obecna władza jest po prostu bardziej „serio” niż poprzednia. Z pewnością jest zdecydowanie bardziej poważna, a przynajmniej za taką chce uchodzić. Takie mam wrażenie. Czy jest szansa, żeby to się zmieniło? Myślę, że tak. Kiedy władza już się odnajdzie w swojej roli, jakby osiądzie na swojej pozycji, to wówczas
nabierze tego dystansu do siebie. Dodam tylko na koniec, że władza pozwalała śmiać się z siebie nawet za czasów Stańczyka