Iwona Rojek

Anioł Dobroci mówi:- Jestem grzeszny [ROZMOWA]

Władysław Brudek jest wójtem Bogorii w powiecie staszowskim od 26 lat. Władysław Brudek jest wójtem Bogorii w powiecie staszowskim od 26 lat.
Iwona Rojek

Władysław Brudek, od 26 lat wójt Bogorii w powiecie staszowskim otrzymał statuetkę „Anioła Dobroci” za działalność na rzecz ubogich, chorych i bezrobotnych.


Kto nauczył Pana pomagania drugim ?

Sam się nad tym zastanawiałem. Myślę, że chyba skromne życie, jakiego doświadczyłem w dzieciństwie i młodości. Pochodzę z rodziny wielodzietnej, w sumie było nas dziewięcioro rodzeństwa. Ale chociaż w domu się nie przelewało, to wszyscy wyszliśmy na ludzi. Trzy siostry są nauczycielkami, czterech braci pracuje na kolei, a tylko ja jeden zostałem urzędnikiem. Mój ojciec pracował w młynie, mama zajmowała się gromadką dzieci, nikt do nauki mnie specjalnie nie zachęcał, sam się mobilizowałem.

Spodziewał się Pan tego, że otrzyma statuetkę „Anioła Dobroci”?
Nigdy w życiu, dowiedziałem się o tym wczoraj po południu(rozmawialiśmy w środę po wręczeniu nagrody). Chociaż wcześniej bywałem na tego typu uroczystościach, to nie przypuszczałem, że i ja zostanę w końcu dostrzeżony. Cieszę się bardzo i uważam, że takie wyróżnienie należy się wszystkim pracownikom mojej gminy. Przecież, żeby zrealizować jakiekolwiek przedsięwzięcie potrzebna jest dobra wola współpracowników.

Wiele osób narzeka obecnie na złą atmosferę w miejscu pracy, Pan musi mieć wielu sympatyków, skoro tak długo piastuje stanowisko wójta ?
W sumie tworzyłem tę gminę od podstaw. Na początku byłem naczelnikiem, potem sekretarzem, a od 26 lat jestem wójtem. Większość pracowników sam przyjmowałem do pracy, dobrze się znamy i rozumiemy. Staramy się wspólnie działać dla dobra naszych mieszkańców, a mamy ich ponad 7 tysięcy.

W rządzeniu pomaga Panu charakter?
Myślę, że tak. Na ogół jestem spokojny i cierpliwy. Dopisuje mi też pogoda ducha. To sprawia, że relacje z ludźmi układają mi się dość dobrze. Choć z drugiej strony w tego rodzaju pracy nie brakuje mi stresów, co odbiło się na moim zdrowiu. Ale dziś problemy kardiologiczne dotyczą wielu ludzi.

W uzasadnieniu przyznania statuetki powiedziano, że utworzył Pan kompleks rekreacyjno edukacyjny dla najmłodszych, wspiera osoby samotne, starsze, niepełnosprawne, dzięki Panu powstała jadłodajnia dla potrzebujących, myśli o stworzenia miejsca, w którym mogłyby spędzać czas osoby chore na Alzheimera. A sam co uważa Pan za swój największy sukces?
Chyba projekty związane z edukacją. Możemy się poszczycić tym, że zapewniamy dzieciom kształcenie od najmłodszych lat aż do matury. Mamy przedszkole z dziesięcioma oddziałami, cztery szkoły podstawowe, gimnazjum i liceum ogólnokształcące jako jedna z nielicznych gmin. Dbamy też o inne grupy wiekowe. Dorobiliśmy się Domu Pomocy Społecznej dla 44 podopiecznych i już brakuje nam miejsc. Dzięki przychylności dyrekcji wojewódzkiego Wydziału Polityki Społecznej możemy rozbudować naszą placówkę. Myślimy też o tym jak poprawić los rodzin, które mają chorego na Alzheimera. W przeszłości w wielu naszych projektach otrzymywaliśmy wsparcie od byłej wojewody Bożentyny Pałki Koruby.

Dlaczego zdecydował się Pan na utworzenie jadłodajni?
Z prostego powodu, wiele osób nie było stać na obiad, inni są tak chorzy, że nawet nie mieli siły wyjść z domu na posiłek. Codziennie zapewniamy ciepłe danie stu osobom. Część z nich otrzymuje obiad w jadłodajni, którą utworzyliśmy w budynku po dawnej szkole , pozostałym dowozimy posiłki do domów. To dla nich wielka sprawa, że mogą zjeść coś ciepłego, bo zwyczajnie ich na to nie stać. Duża w tym zasługa pracownika Marty Bąk.

We wszystkich przedsięwzięciach wspiera Pana żona?
Mam to szczęście, że z żoną Ewą przeżyliśmy razem 42 lata. Chociaż z racji zawodowych obowiązków nie zawsze był czas na zajęcie się dziećmi, to mamy dwóch wspaniałych synów Jacka i Piotra, obaj z zawodu są informatykami. Przyznam, że od dziecka wykazywali niezwykłe zdolności do przedmiotów ścisłych. Nieraz śmieję się z tego, że może odziedziczyli je po mnie, skończyłem ekonomię na Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Jeden syn z rodziną mieszka w Krakowie, drugi w Warszawie. Wielkie szczęście dają mi cztery wnuczki, Dominika, Kasia, Klaudia i Ola. Spotykamy sie ze sobą regularnie co tydzień, dwa.

W obecnych czasach, gdzie jest takie szybkie tempo życia, udaje się Panu wójtowi spotykać także z resztą rodzeństwa?
Przyznaję szczerze, że teraz najczęściej widujemy się z okazji świat, Zaduszek czy Bożego Narodzenia. Spotykamy się wspólnie na grobach bliskich. Czasu na wszystko jest coraz mniej, na rozmowy z przyjaciółmi, na odpoczynek. Czasem tylko udaje mi się popracować na działce czy poczytać.

Czuje się Pan aniołem?
Skądże znowu, jestem takim samym grzesznikiem jak pozostali ludzie. Wiele jest takich osób, które czynią dobro i ja też staram się tak postępować.

Nagrody za dobroć
W tym roku władze województwa przyznały cztery nagrody w konkursie „Świętokrzyski Anioł Dobroci”. W kategorii indywidualnej statuetki otrzymali wójt Bogorii w powiecie staszowskim Władysław Brudek ; w zbiorowej, Dom Pomocy Społecznej w Zgórsku, powiat kielecki. Wyróżnienia otrzymali Bogusława Grabek, pracownik socjalny z Miejsko Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sędziszowie, powiat jędrzejowski oraz Towarzystwo Ziemi Daleszyckiej. Uroczysta gala odbyła się w kieleckim teatrze.

Iwona Rojek

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.