Profesor Franciszek Ziejka. Detektyw polskiej kultury [WSPOMNIENIE]

Czytaj dalej
Fot. Wojciech Matusik
Małgorzata Mrowiec

Profesor Franciszek Ziejka. Detektyw polskiej kultury [WSPOMNIENIE]

Małgorzata Mrowiec

Życzliwy i otwarty na drugiego człowieka, serdeczny, szybko i z łatwością nawiązujący kontakt. Znakomity gawędziarz - tak przyjaciele i znajomi wspominają Franciszka Ziejkę. Profesor zmarł 19 lipca. W październiku skończyłby 80 lat.

- Można tomy pisać o tym, co Kraków zawdzięcza Ziejce. Dzięki niemu mamy pogłębioną wiedzę o wydarzeniach historycznych, literackich w Krakowie. On je przypominał, dzięki niemu o wielu rzeczach się pisało i dowiadywało. Osobny temat to jego bardzo aktywna, dynamiczna działalność w Społecznym Komitecie Odnowy Zabytków Krakowa. A trzeci wątek to Panteon Narodowy pod kościołem Piotra i Pawła. Bez jego inicjatywy, energii, pomysłowości nie byłoby w Krakowie tego trzeciego - po Wawelu i Skałce - panteonu - wymienia prof. Jan Michalik, historyk polskiego teatru, prywatnie przyjaciel śp. Franciszka Ziejki.

Badacz i znawca literatury i kultury polskiej XIX i XX wieku, propagator jej znaczenia w Europie i w świecie. Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach 1999-2005, przez dwie kadencje. Wcześniej prorektor, dziekan Wydziału Filologicznego. Przez wiele lat kierował Katedrą Historii Literatury Pozytywizmu i Młodej Polski. To tak w skrócie. Małą ojczyzną Franciszka Ziejki był Radłów koło Tarnowa. Urodził się tam 3 października 1940 r., jako ósme, najmłodsze dziecko w chłopskiej rodzinie. Później bardzo ważny będzie w jego badaniach wątek chłopski, kultura ludowa.

W rodzinnej miejscowości ukończył szkołę podstawową i liceum. Zanim trafił do tego ostatniego, przymierzał się do kariery duchownej - postanowił pójść do Seminarium Niższego w Tarnowie. Jak po latach wspominał, jednak nie wstąpił do niego, ponieważ akurat w tym roku władze oświatowe wstrzymały nabór do niższych seminariów duchownych. Poszedł więc do liceum.

Swoje dorosłe życie związał z Krakowem - począwszy od studiów polonistycznych na UJ. Po ich ukończeniu Franciszek Ziejka rozpoczął pracę w Instytucie Filologii Polskiej UJ. W 1971 r. uzyskał stopień naukowy doktora, broniąc rozprawy poświęconej symbolice „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego.

W 1982 r. habilitował się w oparciu o pracę „Złota legenda chłopów polskich”. Dziewięć lat później otrzymał tytuł profesora nauk humanistycznych i objął stanowisko profesora nadzwyczajnego, a w 1998 r. został profesorem zwyczajnym. - Zawsze starałem się traktować studentów jak trochę młodszych kolegów. Byli i są dla mnie partnerami do dyskusji o literaturze, kulturze - mówił prof. Ziejka „Dziennikowi Polskiemu” w 2012 roku. Osoby, które miały z nim zajęcia, wspominają, że był wymagający, ale też, że miał poczucie humoru.

Wykładał ponad siedem lat na uniwersytetach francuskich (w Aix-en-Provence oraz w Paryżu). Na Uniwersytecie Narodowym w Lizbonie założył pierwszy w dziejach Portugalii lektorat języka i kultury polskiej.

Odwaga

UJ o prof. Ziejce pisze, że „przeprowadził Uniwersytet w XXI wiek, realizując program budowy Kampusu 600-lecia Odnowienia Uniwersytetu Jagiellońskiego”. Kampusu, który był w planach UJ od połowy lat 70. XX wieku. To w trakcie pierwszej kadencji prof. Ziejki jako rektora doszło do uchwalenia przez Sejm ustawy o współfinansowaniu budowy kampusu z budżetu państwa, dzięki czemu plan się ziścił. Początkowo na budowę kampusu na krakowskim Ruczaju przeznaczono 600 mln zł i zakładano, że powstanie do 2010 r. Ostatecznie finansowanie inwestycji UJ przedłużono o kilka kolejnych lat i na realizację przeznaczono 962 mln zł, z czego środki z budżetu państwa sięgnęły ponad 946 milionów. Była to największa inwestycja w obiekty publiczne w historii Krakowa i Małopolski.

Sam prof. Ziejka nazywał powstanie kampusu ewenementem w historii UJ. - UJ nie byłoby stać na zbudowane go z własnych środków, w żaden sposób. Kiedy ruszała budowa, nie było przecież dostępu do pieniędzy unijnych. Ale udało się, bo trzeba było być odważnym - podkreślał były rektor.

- Jest jego zasługą, że doszło do zbudowania kampusu, bo ogromną ilość energii, siły wkładał w zorganizowanie pieniędzy na jego budowę. Trzeba było chodzić, stukać, pukać, rozmawiać z politykami. Podobnie bardzo zależało mu na rozbudowie Biblioteki Jagiellońskiej - mówi o Ziejce profesor Jan Michalik.

Dodaje, że oprócz tych dwóch zrealizowanych przedsięwzięć uczelnianych jest trzecie, na którym prof. Ziejce zależało, ale nie wyszło poza etap planów i analiz. Chodzi o Dom Seniora UJ, dla byłych pracowników. Przymierzano się do jego zbudowania w okolicach ul. Ingardena i Oleandry. Profesor bardzo ubolewał nad tym, że nie doszło do realizacji tych planów.

Pracowitość

Wszyscy wspominający Franciszka Ziejkę mówią o jego ogromnej, tytanicznej pracowitości. - I to był jeden z głównych rysów profesora Ziejki, zarówno w pracy naukowej, jak i w tej - bardzo ważnej przecież - pracy organizacyjnej na rzecz uniwersytetu i szerzej - na rzecz nauki polskiej - mówi prof. Anna Czabanowska-Wróbel, historyk literatury z Wydziału Polonistyki UJ, pracująca w jednej katedrze z prof. Ziejką od końca lat 80.

Współpracownicy i znajomi wiedzieli, że profesor bardzo wcześnie wstaje i zaczyna pracę (nawet o godz. 4 czy 5 rano). Że tak dzieje się codziennie, o ile jest w domu, a nie w rozjazdach, delegacjach. Jak niektórzy komentują, to dzięki zdolności do zorganizowania sobie czasu i codziennej pracy utrzymał równe tempo pisania książek, rozpraw naukowych przez całe życie, nawet w okresie rektorowania.

Franciszek Ziejka był autorem około tysiąca publikacji - książek, artykułów… Większość swoich rozpraw poświęcił Młodej Polsce. O Bibliotece Jagiellońskiej mówił, że to jego ukochany warsztat pracy, tej pracy - dodawał - „która była i pozostała pasją mojego życia”.

Praca ogromnie go cieszyła i ekscytowała. Przez ostatnie lata głównie interesowały go biografie literatów, artystów. - Powstały znakomite, kilkusetstronicowe rozprawy-czytadła o charakterze dokumentalno-biograficznym. I właśnie te książki były podstawą do przyznania ostatnio profesorowi Ziejce „Lauru Jagiellońskiego” - nagrody rektora za wybitne osiągnięcia naukowe dokonane w ostatnich pięciu latach - dodaje prof. Anna Łebkowska, prodziekan Wydziału Polonistyki UJ ds. naukowych. Tej nagrody nie zdążono już wręczyć profesorowi.

Dociekliwość

Miał iście detektywistyczne spojrzenie. Ponad 10 lat temu np. zainteresował się czaszką znajdującą się w zbiorach Muzeum XX Czartoryskich, uważaną przez ponad 200 lat za „głowę Kochanowskiego”. Już wcześniejsi badacze podważali jej autentyczność, a prof. Ziejka postanowił to ostatecznie wyjaśnić. Łączyło się to też z inicjatywą godnego pochowania szczątków poety w katedrze wawelskiej. - Nie wypada, żeby czaszkę największego poety eksponowano w muzeum. Jestem katolikiem i według mnie powinna być złożona albo w grobie, albo w świątyni - mówił prof. Ziejka. Czaszka trafiła do krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych. Badania wykazały, że należała do kobiety. Prof. Ziejka podejrzewał, że ta kobieta to żona Kochanowskiego, Dorota. - Będę szukał dowodów, że to Dorota - zapowiedział od razu.

Od 2005 r. prof. Ziejka przewodniczył Społecznemu Komitetowi Odnowy Zabytków Krakowa, który rozdysponowuje pieniądze ze specjalnego narodowego funduszu na ich rewaloryzację. Były różne okresy w czasie tych 15 lat. - Na początku drugiej dekady tego wieku pojawiły się silne głosy w Polsce, że Kraków jest ponad miarę uprzywilejowany, inne miasta, kosztem Krakowa, też chciałyby korzystać z tych środków. Jednak ostatecznie pan profesor - dzięki szeregowi trudnych rozmów, spotkań z politykami - wylobbował, że ten fundusz został utrzymany i to jest jego zasługa. Kraków dzięki temu pozostaje największym frontem prac przy rewaloryzacji, odnowie zabytków w naszej części Europy - przypomina Maciej Wilamowski, dyrektor biura SKOZK. Dodaje też, że to właśnie pod rządami prof. Ziejki w komitecie nastąpiło szersze otwarcie na potrzebę ochrony architektury XX w., a także fortów austriackich, które przez dziesięciolecia były - jak mówi - „kłopotliwym dziedzictwem”.

Otwartość

Prof. Ziejka zostanie też zapamiętany jako inicjator budowy Panteonu Narodowego w podziemiach kościoła św. św. Piotra i Pawła przy ul. Grodzkiej w Krakowie. Jego budowę ogłoszono, kiedy okazało się, że nie będzie rozbudowywany panteon na Skałce.

W 2010 r. Fundację Panteon Narodowy powołało 11 publicznych uczelni z Krakowa, Polska Akademia Umiejętności oraz Archidiecezja Krakowska. Ma to być miejsce spoczynku najwybitniejszych twórców narodowej sztuki, kultury i nauki. W 2013 r. w podziemiach kościoła pochowano Sławomira Mrożka.

Był laureatem całej listy nagród i wyróżnień. Honorowym obywatelem Tarnowa, Sanoka i Radłowa. Przewodniczył Radzie Muzeum Narodowego w Krakowie, był członkiem m.in. Rady Muzeum Historycznego Miasta Krakowa oraz Rady Muzeum przy Zamku Królewskim na Wawelu.

Dobry, serdeczny, życzliwy i otwarty na drugiego człowieka, szybko i z łatwością nawiązujący kontakt. Znakomity gawędziarz.

- Opowiadał wspaniale - podkreśla prof. Czabanowska--Wróbel. Wspomina, że prof. Ziejka poprosił ją o poprowadzenie jego spotkania autorskiego w Muzeum Narodowym w maju 2019 r., poświęconego książkom „Podróże pisarzy. Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Henryk Sienkiewicz i inni” oraz „Tragiczny los artysty. Artur Grottger - Franciszek Wyspiański - Stanisław Wyspiański”.
- Jego siły nie były już wtedy wielkie, a jednak zdecydował się na to spotkanie i wspaniale, dzielnie, z uśmiechem je przetrwał. Publiczność zapełniła wszystkie miejsca. Byłam wtedy pod wrażeniem bezpośredniego i naturalnego kontaktu mówcy ze swoimi słuchaczami - wyznaje Anna Czabanowska-Wróbel.

Równie ważna jak uniwersytet była dla niego rodzina. Żył rodziną, cieszył się nią. Ojciec dwójki dzieci - córki i syna, dumny ze swoich wnuków dziadek. Bardzo przeżył śmierć żony 20 lat temu. To u jej boku w grobowcu rodzinnym spocznie teraz na cmentarzu Salwatorskim.

W Boże Narodzenie 2018 roku prof. Ziejka doznał udaru, miał też inne dolegliwości medyczne. U kresu życia musiał się zmagać nie tylko z chorobą, lecz również z oskarżeniami o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Jesienią 2018 r. rozpoczął się proces lustracyjny prof. Ziejki. Miesiąc temu Sąd Okręgowy w Krakowie w wyroku uznał, że były rektor UJ nie jest kłamcą lustracyjnym, nigdy nie podjął współpracy z SB.

Grzybiarz

Franciszek Ziejka szczególnie umiłował sobie pewną wieś niedaleko Gorlic - Wysową. - Tam jeżdżę od wiosny do jesieni - od kilkunastu lat, z rodziną. Tam zbieram grzyby, odpoczywam… - opowiadał przed laty.

- Mam jeszcze grzyby rektorskie. Dostawało się od Franka uzbierane, suszone, w profesjonalnych pojemnikach. Te grzyby to była bardzo wielka jego radość, przyjemność, duma - słyszymy od prof. Michalika.

Franciszek Ziejka miał też ulubioną anegdotę (a był kopalnią anegdot) związaną z Wysową. Poproszono go tam kiedyś, by wygłosił prelekcję.

Po prelekcji przychodzi do niego sołtys i mówi, że profesorowi się należy zapłata. Ziejka nie chciał o tym słyszeć, odparł, że nie za pieniądze wystąpił z wykładem, tylko dlatego że uważał to za sensowne. Na to sołtys wytłumaczył, że nie chodzi o pieniądze: „Wiem, że profesor zbiera grzyby. Ja panu pokażę takie miejsce, że znajdzie pan tyle prawdziwków, ile pan chce!”.
Tak się stało i profesor faktycznie korzystał z tego miejsca.

[polecane]5425500, 20489883, 16628853, 16312769, 20491351,5418462[/polecane]

Małgorzata Mrowiec

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.