oprac. (kb)

Upadłość za długi. Ekspert wyjaśnia

Postępowanie upadłościowe jest postępowaniem sądowym Fot. Anna Kaczmarz Postępowanie upadłościowe jest postępowaniem sądowym
oprac. (kb)

Żona chce się starać o upadłość konsumencką, a mamy wspólne mieszkanie – mówi czytelnik. Co go czeka? Na pytania dotyczące upadłości i długów odpowiada Hanna Kucharska, prawnik.

Jesteśmy małżeństwem, ale już wyłącznie formalnie, bo od 15 lat mieszkamy i żyjemy osobno. Wciąż mamy jednak wspólność majątkową i mieszkanie, które należy do majątku wspólnego. Żyję w nim jednak sam, już kilkanaście lat, bo żona się wyprowadziła. Ona jest alkoholiczką i robi długi, których nie spłaca. Ostatnio powiedziała mi, że chce złożyć wniosek o upadłość konsumencką. Dowiedziałem się, że w takim wypadku majątek wspólny wejdzie do masy upadłości. Co w takim razie z podziałem – naszego wspólnego przecież – majątku? Mam w ogóle jakieś prawa?
Niestety, w takiej sytuacji nie ma mowy o podziale majątku wspólnego. Podział jest niedopuszczalny, bo majątek ten będzie przeznaczony do zaspokojenia wierzycieli upadłego konsumenta, czyli żony, w toku postępowania upadłościowego. Co do pana ewentualnych roszczeń z tytułu udziału w majątku wspólnym – może pan dochodzić swoich należności z tego tytułu jedynie w postępowaniu upadłościowym. To znaczy zgłaszając swoją wierzytelność sędziemu komisarzowi – tak, jak pozostali wierzyciele. Niestety, małżonkowi upadłego konsumenta nie przysługuje żadne pierwszeństwo. Jego wierzytelność zaspokajana jest w czwartej kategorii, to jest na zasadach ogólnych.

Prowadziłem działalność gospodarczą, którą wyrejestrowałem w 2000 roku. Zamknąłem ją, ale pozostały związane z nią długi. Nie złożyłem wniosku o upadłość przedsiębiorcy, a od tamtego czasu nie prowadziłem żadnej działalności gospodarczej. Czy mimo tego, że 17 lat temu nie złożyłem wniosku o upadłość przedsiębiorcy mogę teraz –_to znaczy w 2017 roku – złożyć wniosek o upadłość konsumencką? Czy wniosek taki może być oddalony właśnie z powodu, że nie zgłosiłem przed laty wniosku o upadłość przedsiębiorcy?
Może pan zupełnie spokojnie składać wniosek o upadłość konsumencką. Na pewno nie zostanie on oddalony z uwagi na to, że nie złożył pan w 2000 roku wniosku o upadłość przedsiębiorcy. Sąd będzie badał pana sytuację tylko w okresie 10 lat poprzedzających złożenie wniosku o upadłość konsumencką. Oczywiście, nie wyklucza to oddalenia wniosku – ale już zupełnie z innych przyczyn.

Proszę mi wyjaśnić, jak to jest z terminami dotyczącymi upadłości? Słyszałem o rocznym terminie na zgłoszenie wniosku o upadłość przedsiębiorcy i słyszałem też, że dopiero po jego upływie mogę złożyć wniosek o upadłość konsumencką. Gdzie indziej czytałem z kolei jednak o miesięcznym terminie, który biegnie od momentu zaprzestania wykonywania wymagalnych zobowiązań. Jak jest?
Nie wiem, czego dotyczy miesięczny termin, o który pan pyta. Jeżeli natomiast w ciągu ostatnich 10 lat przed złożeniem wniosku o upadłość konsumencką prowadził pan działalność gospodarczą i popadł w tym czasie w stan niewypłacalności, to prowadząc postępowanie w sprawie upadłości konsumenckiej sąd będzie badał, czy w terminie 14 dni od zaprzestania wykonywania swoich zobowiązań –_w trakcie prowadzenia firmy, ale dotyczących nie tylko zobowiązań ściśle firmowych – złożył pan wniosek o ogłoszenie upadłości tak zwanej firmowej, czyli jako przedsiębiorca. Nie jest przy tym istotne, jaki był los tego wniosku. To znaczy, czy został uwzględniony, czy też oddalony, na przykład z powodu braku środków na prowadzenie postępowania upadłościowego. Ważne jest to, aby wniosek został złożony w wymaganym terminie 14 dni. Natomiast co do wymienionego przez pana terminu rocznego – rzeczywiście do niedawna przepisy wymagały, żeby między wyrejestrowaniem działalności a złożeniem przez byłego przedsiębiorcę wniosku o upadłość konsumencką upłynął minimum rok. Ten swoisty okres przejściowy zniosły jednak przepisy obowiązujące od 1 stycznia 2016 roku. Wniosek o upadłość konsumencką można teraz złożyć już więc nawet następnego dnia po wyrejestrowaniu działalności gospodarczej.

Korzystając z pani porad w gazecie, osiągnęłam skutek taki, jak pani przewidywała. Przypomnę: sprawa dotyczy kredytu zaciągniętego w 2008 roku. Sąd elektroniczny w Lublinie wydał przeciwko mnie nakaz zapłaty w lutym 2016 roku, a więc już w czasie, kiedy dług się przedawnił. Zgodnie z pani radą skutecznie wykorzystałam w sprzeciwie właśnie zarzut przedawnienia, poprzedzony zarzutem niewłaściwości miejscowej i wnioskiem o przeniesienie sprawy do postępowania zwyczajnego do sądu rejonowego właściwego dla mojego miejsca zamieszkania. Nakaz został uchylony. Sprawę –_zgodnie z moim wnioskiem – przekazano sądowi rejonowemu, który umorzył postępowanie w związku z tym, że druga strona nie uzupełniła braków formalnych. Czy to oznacza, że sprawa została ostatecznie załatwiona? Czy ten dług może jeszcze do mnie wrócić? Boję się, bo ustaliłam, że mój przeciwnik potrafi nękać ludzi przez wiele lat.
Niestety, po takim umorzeniu nie można tak zupełnie spokojnie spać, bo takie orzeczenie nie jest wiążące dla innych sądów. Nie korzysta bowiem z tak zwanej powagi rzeczy osądzonej (res iudicata).

Co to dla mnie oznacza w praktyce? Jak mam to rozumieć?
Tak, że w tej sytuacji wierzyciel nadal będzie mógł kierować do sądu pozwy o zapłatę tego długu, ryzykując za każdym razem koszty postępowania, ponieważ mimo przedawnienia dług nadal istnieje. Wierzyciel będzie też mógł go sprzedać innej firmie.

A co ja będę mogła zrobić?
Pani natomiast za każdym razem – zarówno z tym, jak i z każdym kolejnym wierzycielem – może wygrać sprawę. Podnosząc właśnie zarzut przedawnienia.

oprac. (kb)

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.