Służby konserwatorskie chcą nas uwolnić od betonozy. Nie będzie to łatwe

Czytaj dalej
Fot. Fot. Paweł Dubiel
Piotr Samolewicz

Służby konserwatorskie chcą nas uwolnić od betonozy. Nie będzie to łatwe

Piotr Samolewicz

Służby konserwatorskie włączają się do ochrony naszych rynków, skwerów, ulic, cmentarzy, alei i dróg przed nieuzasadnioną wycinką starych drzew i inwazją betonu. Ochrona zieleni ma ratować nas przed skutkami upałów i burz.

Zgodnie z nowymi wytycznymi Generalnego Konserwatora Zabytków prof. Magdaleny Gawin konserwatorzy nie będą pozwalać na realizację inwestycji zakładających wycinkę starodrzewia i usuwanie zieleni w celu utwardzania betonem placów i innych przestrzeni publicznych na obszarach zabytkowych. Marszałkowie województw mają zmienić regulaminy konkursów na projekty związane z rewitalizacją.

Nowa wykładania konserwatorska nawiązuje do wytycznych rządowych z okresu II RP i zakłada dbanie o zieleń i świadome nasadzenia drzew o charakterze rodzimym.

- Tereny historycznych rynków są specyficzne. Na przestrzeni wieków zmieniła się ich funkcja. Przestały pełnić rolę miejsc targowych, stały się centrami spotkań, swego rodzaju kawiarniami w otwartej przestrzeni. Lubimy się tutaj otoczyć zielenią, kwiatami, schować w cieniu drzew – mówi Podkarpacki Wojewódzki Konserwator Zabytków Beata Kot.

Według konserwatora nie wszędzie jednak da się ocalić starodrzewia, czego przykładem jest świeżo przebudowany rynek w Jarosławiu.

- Jak wykazały ostatnio odebrane przez nas badania archeologiczne na terenie rynku w Jarosławiu, nie na każdym terenie możliwe są nasadzenia drzew. Istniejące uwarunkowania geologiczne i odkrycia archeologiczne pod płytą jarosławskiego rynku determinują rozwiązania związane z zielenią. Są one dobierane indywidualnie.

Pod jarosławskim rynkiem znajdują się wielokondygnacyjne rozległe podziemia grożące zawaleniem się. Dlatego uszczelniono płytę Rynku, by nie dopuścić do penetracji podziemi przez wodę. Posadzenie drzew też skończyłoby się wnikaniem wody do podziemi.
W Przemyślu zaczyna się właśnie kolejna rewitalizacja tamtejszego rynku w oparciu o pozwolenie konserwatorskie z 2007 r., tym razem północno-wschodniej części. W tym przypadku zostanie wymienionych 10 chorych drzew. W miejsce wyciętych drzew mają być posadzone nowe wysokości ok. 6-7 metrów.

Inny przykład. Według jeszcze pierwszych wytycznych konserwatorskich z 2016 r. została wykonana rewitalizacja rynku w Czudcu, który udostępniono mieszkańcom we wrześniu br.

– Zostało wyciętych siedem wysokich świerków, ponieważ konserwator zabytków stwierdził, że nie powinny znajdować się w rynku, oraz tuje i krzewy, zachowaliśmy natomiast drzewa liściaste oraz nasadziliśmy 20 sztuk nowych drzew (głóg dwuszyjkowy) – mówi wójt gminy Czudec Andrzej Ślipski.

Wójt zapewnia, że pokrycie powierzchni rynku kostką brukową i płytami kamiennymi z gnejsu przy zachowaniu 40 proc. nawierzchni zielonej nie powoduje zalewania dolnych części rynku.

– Po ostatnich nawałnicach nie doszło do żadnych podtopień. Wodę odprowadza kanalizacja deszczowa poprzez wpusty uliczne i odwodnienia liniowe przy budynkach – mówi wójt.

Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że pozbawiony części drzew rynek będzie w gorące dni zamieniał się w nagrzaną patelnię.

- W przyszłym roku planujemy zakup i ustawienie na płycie rynku w okresie letnim parasoli wraz z ławkami, na których mieszkańcy będą mogli usiąść w cieniu. Nowe drzewka dopiero za kilka lat osiągną zakładaną wielkość, co poprawi funkcjonalność nowego rynku - wyjaśnia wójt Czudca.

Służby konserwatorskie odnotowały w ostatnim czasie przynajmniej jeden przykład niszczenia starych drzew. Chodzi o XIX-wieczny cmentarz w Cieszanowie, na którym drzewa zostały zniszczone, jak pisze na swoim profilu FB wojewódzki konserwator zabytków, drastycznie i świadomie. Konserwator zapowiedział wszczęcie odpowiednich procedur.

Stara część cmentarza komunalnego w Cieszanowie jest pod opieką miejscowej parafii i widnieje w rejestrze i ewidencji zabytków. Nie udało nam się zdobyć komentarza proboszcza parafii. Natomiast jeden z tamtejszych urzędników stwierdził nieoficjalnie, że opisane przez konserwatora zabytków drzewa rosły przy remontowanym ogrodzeniu i były uschnięte. Wyraził on przypuszczenie, że proboszcz musiał mieć zgodę na ich zniszczenie.

Cieszanowski urzędnik przyznaje, że jest wielki problem ze starymi drzewami na cmentarzach, gdyż spadające konary niszczą pomniki, a to spotyka się z negatywną reakcją ludzi. Na pytanie, czy nie lepiej zapobiegać takim sytuacjom, pielęgnując drzewa, odpowiada, że jest to kosztowna sprawa.

Jako przykład podał, że gdy gmina była jeszcze właścicielem parku i dworku w Nowym Siole, przeprowadziła za dotacje i własne środki renowację parku.

- Renowacja wystarczyła na pięć lat. To jest ciągły wydatek, zadłużonych gmin po prostu nie stać na pielęgnowanie starodrzewi. Jeśli pomniki przyrody stoją na czyjejś posesji, gmina ma obowiązek dołożyć się do renowacji, ale już nie może w nią inwestować.

Piotr Samolewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.