Miłość na odległość: Jednym rozstanie szkodzi, innym pomaga wzmocnić uczucia

Czytaj dalej
Fot. Pixabay
Anastazja Bezduszna

Miłość na odległość: Jednym rozstanie szkodzi, innym pomaga wzmocnić uczucia

Anastazja Bezduszna

Rozłąka z ukochaną osobą może być wyzwaniem, ale czy dla wszystkich? Związki bywają różne, jak i same rozstania. Są jednak bardziej lub mniej ryzykowne scenariusze. Jednym rozstanie szkodzi, innych pobudza do działania. Umacnia więzi. Dlaczego niektóre pary już po tygodniu rozłąki, kończą swoje związki? A inni potrafią żyć w różnych miastach przez wiele lat i kochać się bardziej niż małżeństwa z długim stażem?

Miłość to zagadka - pisał Tom T. Hall. - Bo jeśli trzymasz miłość zbyt słabo, odleci; a jeśli ją ściśniesz za mocno, umrze. Każdy związek jest inny, podobnie jak uczucie, które go zespala. Czasami zdarza się, że pary z różnych przyczyn muszą się rozstać. Na chwilę, miesiąc, rok. Wtedy w ich głowach zaczyna kiełkować myśl: czy nasz związek przetrwa rozłąkę?

Czy tęsknotę za mężem marynarzem, da się porównać do uczucia dzielącego studentów, którzy uczą się w dwóch różnych miastach? Częściowe przeniesienie relacji - a tym samym także emocji - do internetu może złagodzić rozłąkę. Taki wirtualny związek ma tylko jedną wadę. Nie zastępuje poczucia bliskości, dotyku, pocałunku.

Eksperci uważają, że pary, które z różnych przyczyn muszą się rozstać na krótszy czy dłuższy czas, powinny dobrze rozważyć wszystkie „za” i „przeciw”. Zwłaszcza, że wielu z nas nie wierzy w miłość na odległość. I boi się rozstania. Bo wiąże się ono z trudnościami, których nie znają ludzie, będący ze sobą bez przerwy. Istnieje też obawa, czy po powrocie uda się odbudować więzi i na nowo stworzyć udany związek.

Czy istnieje złoty środek, by związki na odległość przetrwały rozłąkę: krótszą czy dłuższą? Jak twierdzą psychologowie, to zależy.

Każda rozłąka jest inna

Profesor Katarzyna Popiołek, psycholog z Uniwersytetu Humanistycznospołecznego SWPS twierdzi, że rozstanie rozstaniu nierówne.

- Rozstania, które mają z reguły określony termin powrotu oraz te, kiedy ktoś wyjeżdża na nie wiadomo jak długo, różnią się od siebie, gdy chodzi o emocje, scenariusze działań i konsekwencje - tłumaczy psycholog. I dodaje, że ważny jest też wiek osób, ich dojrzałość emocjonalna oraz to, na jakim etapie jest związek.

Miłość na odległość: Jednym rozstanie szkodzi, innym pomaga wzmocnić uczucia
Unsplash

- Zdecydowanie łatwiej poukładać związek na odległość, kiedy mamy już dorosłe dzieci, jesteśmy finansowo niezależni i możemy określić to, czego chcemy od partnera - tłumaczy prof. Katarzyna Popiołek. - Z kolei młode osoby, które ciągle szukają lepszego kandydata, łatwiej przerzucą się na kogoś bardziej dostępnego, atrakcyjną nowość.

Uczucie musi dojrzeć

Tak było właśnie w przypadku Martyny. - Między drugim a trzecim rokiem studiów postanowiłam wyjechać na całe lato do Wielkiej Brytanii, by podciągnąć swój angielski. Mój chłopak nie miał nic przeciwko temu - opowiada Martyna z Poznania. - A kiedy wróciłam po dwóch miesiącach, okazało się, że związał się już z inną dziewczyną.

- Młodzież poszukuje partnera zawsze i wszędzie. Jest na tak zwanym rynku matrymonialnym. W wieku 18-20 lat jesteśmy wyczuleni na osoby przeciwnej płci, i jak ktoś jest bliżej, może szybko odwrócić naszą uwagę od poprzedniego partnera

- tłumaczy prof. Katarzyna Popiołek.

Kilka lat później Martyna znów wyjechała na Wyspy. Tam poznała Łukasza. - Mieszkał tam już ponad pięć lat. Jak tylko zorientowałam się, że między nami rodzi się uczucie, powiedziałam, że nic z tego nie będzie. Że nam nie wyjdzie, bo za miesiąc wracam do Polski - wspomina Martyna. - Nie odstraszyło go to. Wrócił ze mną, a po pół roku zamieszkaliśmy razem. I do dziś jesteśmy szczęśliwi.

Wielu pewnie zaczęłoby tłumaczyć to prawdziwością uczuć, miłością od pierwszego wejrzenia. Psychologowie jednak mówią o czymś bardziej prozaicznym.

- To dojrzałość emocjonalna partnerów. Łatwiej wtedy im określić czego oczekują od innej osoby. Mogą w trakcie rozstań zbudować plan działań i grafik możliwych spotkań. To daje też poczucie bezpieczeństwa, kiedy wiemy, co czeka nas jutro - mówi psycholog.

Rozłąka nie zawsze zda egzamin z miłości

W planach też się można pogubić, zwłaszcza, jeśli rozstanie się przedłuża. Przekonała się o tym Joanna, której mąż wyjechał do pracy do innego miasta.

- Zostałam sama z dwoma synami, gdy mąż wyjechał do Warszawy. Ciężko pracował i po pół roku udało mu się tam stanąć na nogi. Wspólne zdecydowaliśmy, że zamieszkamy w stolicy - mówi Joanna z Kórnika.

- Gdy zapadła decyzja o przeprowadzce, zaczęliśmy się coraz częściej kłócić, dosłownie o wszystko. Nie mogliśmy się porozumieć. Bałam się tego, czy będziemy potrafili jeszcze ze sobą żyć. Mimo to po ośmiu miesiącach pojechałam z dziećmi do niego. Pierwszy wspólny poranek przekonał mnie, że wszystko wróci do normy. Udało się nam odbudować relacje, a nawet staliśmy się silniejsi

- dodaje Joanna i wie, że drugi raz nie zdecydowałaby się na taką rozłąkę.

- Jeżeli rozstanie wynika z jakiegoś powodu, który obie strony akceptują, przewidują, co będą w trakcie tego czasu robić i planują się widywać - to teoretycznie taki związek ma szansę na przeżycie. Ale nie warto ryzykować. Jeżeli możemy rozłąki uniknąć, nie rozstawajmy się - doradza psycholog.

Bratnia dusza jest potrzebna wszędzie

Sieć wsparcia mężczyzny w apogeum kariery zawodowej ogranicza się najczęściej do jednej osoby, jego żony. To jej może się zwierzyć, czy pożalić. Co się stanie, jeżeli nie będzie jej blisko?

- Ci, którzy wyjeżdżają do pracy i udaje się im tam zakotwiczyć na dłużej, mogą zacząć szukać pokrewnej duszy do rozmów. Żona, pozostawiona z dziećmi, obciążona trudami codzienności, najczęściej nie ma tyle czasu, by wysłuchać przez telefon problemów swojego partnera, nie zna realiów - tłumaczy psycholog.

- Pamiętajmy, że kobieta też potrzebuje wsparcia w domu i z czasem mogą znaleźć się ochotnicy do naprawy kranu i wniesienia szafy do mieszkania. Dlatego warto planować spotkania z partnerem - nawet na kilka dni - by przerwać rozstanie, pobyć ze sobą, znowu się zbliżyć.

Rozstanie na długo

Inne - ciągłe, regularne rozstania - można obserwować w rodzinach marynarzy, żołnierzy czy zawodowych kierowców.

- To jest zupełnie inny rodzaj związków - mówi prof. Katarzyna Popiołek. - Spotykają się osoby, które od początku poważnie rozważając wspólne życie, podejmują pewną decyzję. Oczywiście - w praktyce - może się okazać, że to się nie sprawdziło. Ale oni mają konkretny plan, z uwzględnieniem takich, a nie innych okoliczności - mówi psycholog.

Miłość na odległość: Jednym rozstanie szkodzi, innym pomaga wzmocnić uczucia
pixabay

- Moja koleżanka ma męża marynarza. Gdy tylko wypływa w rejs, bardzo za nim tęskni i nie może doczekać się, aż zejdzie ze statku. Ale gdy tylko są razem kilka dni w domu, wszystko zaczyna ją denerwować. Ma do męża o wszystko pretensje - mówi Lidia.

Dlaczego tak się dzieje? Wyjaśnia prof. Katarzyna Popiołek: - Osoba, najczęściej kobieta, która godzi się na taki związek na odległość - musi sama sobie radzić z domem. Staje się samowystarczalna, niezależna. Sama musi realizować wszystkie kwestie związane z życiem całej rodziny. Przyzwyczaja się do mono-władzy - tłumaczy psycholog. - Gdy pojawia się inny człowiek, który próbuje zrobić coś po swojemu, to burzy ułożony przez nią porządek. Niestety, musi zrozumieć, że swoim powrotem ma dać zastrzyk emocjonalny, ale nie organizacyjny. Bo wszedł w organizację, która już działa w określony sposób.

Pokonać odległość

Dzisiaj związkom na odległość sprzyja otwarty przed nami szeroko świat. Łatwiej podróżować, przekraczać granice między państwami i pozostawać w kontakcie. Dlatego na czas rozłąki przenosimy nasze stosunki do wirtualnej rzeczywistości.

Możliwość kontaktu 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu z ukochanym, którego nie ma obok, daje nam nowe szanse, ale niczego nie gwarantuje...

Anastazja Bezduszna

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.