Luksus wyboru! Nowe BMW serii 7 to szczęśliwa „siódemka”

Czytaj dalej
Fot. bmw
Marek Długopolski

Luksus wyboru! Nowe BMW serii 7 to szczęśliwa „siódemka”

Marek Długopolski

- Kraków to miasto, które rozwija się bardzo dynamicznie, więc to także świetny czas dla nas, dla BMW. Nie zdziwię się, jeśli w stolicy Małopolski wkrótce będziemy sprzedawać o 50, 60 proc. samochodów więcej niż obecnie - mówi CHRISTIAN HARIRIAN, dyrektor generalny BMW Group w Polsce

- Jak długo pracuje Pan dla BMW Group?

- 31 lat. Reprezentowałem koncern m.in. w Singapurze i Egipcie, odpowiadałem też za rynki południowej Europy.

- W Polsce jest Pan od…

- …około 2 lat.

- To pierwszy Pana pobyt w naszym kraju?

- Nie. Po raz pierwszy przyjechałem do Polski w 2012 r., kolejny raz w 2015 r., i oczywiście we wrześniu 2020 r., obejmując stanowisko szefa BMW Group w Polsce.

Christian Haririan: - Krakowski M-Cars w zeszłym roku sprzedał 1400 BMW, a przecież mamy tutaj jeszcze jednego partnera, który umieścił na rynku około
bmw

- To był środek lockdownu, a więc niełatwy czas dla wszystkich, a szczególnie dla firm samochodowych… Musiał Pan zmienić strategię działania firmy?

- Nie. Okazało się, że strategia działania BMW w Polsce jest satysfakcjonująca. Trzeba ją było tylko delikatnie zmodyfikować.

- W jaki sposób?

- Oprócz bardzo luksusowych samochodów, a więc tych z serii 7, a także serii X7, X6, X5, X4, serii 5 oraz serii 3, mocno rozbudowaliśmy ofertę w tzw. segmencie wejścia do świata BMW (entry models). Klientom, na bardzo atrakcyjnych warunkach, zaproponowaliśmy modele z serii 1, X1, X2, serii 2 Gran Coupe.

- Czy są to „prawdziwe” BMW?

- Ależ oczywiście. To samochody, które zapewniają taką samą przyjemność z jazdy, oferują świetne przyspieszenie, są doskonałe technicznie… Mają dokładnie te same cechy, które posiada ich nieco większe rodzeństwo. Uwielbiam te samochody.

- Oferta ta skierowana była do…

- …tych klientów, którzy do tej pory jeździli samochodami innych marek. Mam nadzieję, że gdy raz zasiedli za kierownicą BMW, pokochali nasze auta. Teraz będą tylko przesiadać się do kolejnych modeli. Oferty mamy zarówno dla klientów indywidualnych, jak również flotowych.

- Czy ten segment rynku ma w Polsce przyszłość?

- Olbrzymią. Jest to świetna propozycja dla tych wszystkich, którzy wkraczają na motoryzacyjną scenę. To np. ludzie, którzy dopiero ukończyli studia, ale już są w swoich dziedzinach profesjonalistami. Aby utrzymać ich np. w firmie, trzeba teraz czegoś więcej niż tylko dobra pensja. Takim atutem może być auto firmowe BMW. System ten doskonale sprawdzał się na Zachodzie, teraz szybkimi krokami wkracza do Polski. I właśnie po to stworzyliśmy tzw. segment wejścia. Z jednej strony są to świetne samochody, z drugiej strony - doskonały bonus dla najlepszych pracowników, a z trzeciej strony - bardzo atrakcyjny finansowo system leasingowy, np. BMW serii 2 Gran Coupe z pakietem M Sport w specjalnej ofercie można było mieć już od 1500 zł miesięcznie.

- Modele wejścia w świat BMW to był przysłowiowy strzał w dziesiątkę?

- Tak. Dzięki tej propozycji zdobyliśmy wielu nowych, młodych klientów z przedziału non-premium. Oni przyszli do nas, a my teraz chcemy im towarzyszyć w dalszym życiu, na kolejnych szczeblach kariery. Wchodząc w świat biznesu, młodzi i utalentowani pracownicy przygodę z czterema kółkami zazwyczaj rozpoczynają od BMW X1. Po 2, 3 latach, stając się np. managerami zespołów, przesiadają się na kolejne auto firmowe, np. serii 3 lub 4… Nasze samochody bardzo często wybierają także ludzie wykonujący tzw. wolne zawody, jak choćby prawnicy - oni swoją przygodę z BMW rozpoczynają zwykle od serii 3, by z czasem przesiąść się do serii 4 i 5. Dla nas, dla BMW, to naturalny proces. Dzięki temu także właściciele firm chętniej zmieniają samochody, oczywiście na wyższej klasy. To zaś otwiera przed nami zupełnie nowe możliwości. Dlatego dla nas jest to tak istotny segment rynku motoryzacyjnego.

- Czy rozwój gospodarki w Polsce jest tożsamy z rozwojem motoryzacji?

- Myślę, że tak. Polska, mimo pandemii i wojny za wschodnią granicą, ma bardzo mocną gospodarkę oraz szalenie obiecujące perspektywy. Jeśli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, będzie przybywać firm i przedsiębiorstw. To zaś oznacza walkę o wysoko kwalifikowanych pracowników - a więc takich, którzy mają od 26 do 28 lat - a także o samochody dla nich. Dodam jeszcze, że szybkość, z jaką ten segment rynku rozwija się w Polsce, jest zaskakująca. To kolejny fenomen w waszym kraju.

- Czy to jedyna zmiana, jaką dostrzega Pan w naszym kraju?

- Oczywiście, nie. To, co Polsce udało się osiągnąć w ostatnich trzydziestu latach, po kilkudziesięciu latach socjalizmu, jest zdumiewające i budzi olbrzymi szacunek. Okres ten to oczywiście niesamowity czas „Solidarności”, ale także imponującego rozwoju gospodarczego od końca lat 90. XX wieku, aż do dzisiaj. W tym czasie narodził się również silny, systematycznie rosnący trend doceniania towarów dobrej jakości, a także tych luksusowych. Nie tylko ubrań, mieszkań, domów, ale także samochodów.

- Polacy mają gust?

- Mają, i to bardzo dobry. Powiem więcej, jesteście bardziej otwarci na nowe rzeczy, na nowe trendy, niż wasz zachodni, nieco bardziej konserwatywny sąsiad, czyli Niemcy.

- Jak zatem w Polsce radzi sobie BMW, mocno utożsamiane z samochodami luksusowymi, a więc nie tanimi?

- Bardzo dobrze. Nasze samochody wyższych serii zawsze cieszyły się uznaniem wśród polskich kierowców. To oczywiście nie tylko efekt ich renomy, ale także świetnej pracy - szczególnie w ciągu ostatnich 10-15 lat - moich polskich kolegów i ich zagranicznych współpracowników. Dzięki nim BMW ma ugruntowaną pozycję na rynku samochodów luksusowych. Od razu dodam, pozycję, na którą absolutnie zasługuje. Zawdzięczamy ją również najwyższym możliwym kwalifikacjom naszych pracowników, nowym inwestycjom, otwartości na innowacyjne rozwiązania, nieszablonowemu podejściu do sprzedaży, ale przede wszystkim szybkiej adaptacji do zmieniających się uwarunkowań rynkowych, czego doświadczyliśmy m.in. podczas pandemii COVID-19. Dla BMW dealerzy to solidny fundament, na którym budujemy pozycję marki. A jednym z wiodących dealerów jest krakowski salon BMW M-Cars. To właśnie dzięki takim współpracownikom oraz świetnym samochodom BMW ma niesamowicie silną pozycję w Polsce.

- Jaką?

- Jesteśmy numerem 1. W kwietniu i maju BMW było największym importerem samochodów luksusowych w Polsce. W minionym roku także byliśmy numerem 1. Wspomnę też, że w 2020 roku sprzedaliśmy w Polsce blisko 19 tysięcy aut. To był czas spektakularnych wzrostów. Radzimy więc sobie naprawdę dobrze.

- Pandemia koronawirusa dowiodła, że samochody, także luksusowe, można sprzedawać przez internet. Czy więc salony samochodowe w klasycznej postaci nie stracą racji bytu?

- Nie sądzę, aby tak się stało w dającej się przewidzieć przyszłości. Przez internet wiele spraw można oczywiście załatwić szybciej, jest też wygodny, powszechnie dostępny i bardziej komfortowy. W domu mamy czas, możemy więc spokojnie się zastanowić nad wyborem samochodu, modelu, wersji, a także koloru, wyposażenia, skonfigurować dodatkowe elementy. Nie działamy „pod presją”. To jasne i oczywiste. Jednak, aby kupić samochód luksusowy, poczuć go, także dosłownie, trzeba go obejrzeć na żywo. Tylko bowiem w ten sposób sprawdzimy, jaką ma wykładzinę, czy skóra jest wystarczająco elegancka i jak się prezentuje np. w świetle dnia. Tylko w salonie dotkniemy kierownicy, poczujemy zapach nowego samochodu, muśniemy dłonią delikatne obicia, wciśniemy wszystkie przyciski, sprawdzimy jakość elektroniki… Salon to wejście w ten niezwykły świat, dotyk luksusu… Myślę, że ta potrzeba kupujących nie zniknie wraz z rozwojem motoryzacji i internetu.

Christian Haririan: - Krakowski M-Cars w zeszłym roku sprzedał 1400 BMW, a przecież mamy tutaj jeszcze jednego partnera, który umieścił na rynku około
bmw

- Każda „7” w swoim czasie wyznaczała kierunek, w którym będzie podążał segment samochodów luksusowych. Była perfekcyjna, naszpikowana nowinkami technicznymi i elektronicznymi, była na absolutnym topie.

- I tak jest tym razem. Jednak nowa seria 7 to nie tylko ewolucja kolejnej wersji „siódemki”, to wiele rozwiązań rewolucyjnych. Począwszy od reflektorów - z elementami kryształów Swarovskiego - podświetlanej atrapy chłodnicy BMW Iconic Glow, aż po niezwykle wyrazisty kształt charakterystycznych nerek BMW. Do tego proporcjonalny i elegancki zarazem wygląd reprezentacyjnej, a zarazem rasowej limuzyny. W środku na właściciela czeka oczywiście mnóstwo elektroniki, rozwiązań Hi-Tech, ale tym, co już na pierwszy rzut oka świadczy o niezwykłości samochodu i jego ponadczasowości, jest imponujący ekran 8K o przekątnej 31,3 cala dostępny dla pasażerów tylnych siedzeń. To kino oraz teatr w jednym, i to w… samochodzie. To spełnienie marzenia w środku limuzyny.

- A jak spisuje się na drodze nowa „siódemka”, szczególnie ta w wersji elektrycznej?

- Najlepiej to oczywiście samemu sprawdzić. Będzie to wyjątkowe doznanie i czysta przyjemność. BMW serii 7 nie uznaje bowiem żadnych kompromisów. Wspomnę tylko, że pod maską samochodu kryje się rewolucyjny napęd elektryczny o mocy 544 KM. Silnik pozwala mu więc przyspieszać od 0 do 100 km/h w zaledwie 4,7 sekundy. To osiągnięcia godne samochodowych sprinterów. I najważniejsza sprawa! Zasięg. Aż 650 km na jednym ładowaniu. Można więc praktycznie przejechać całą Polskę! To jest właśnie to, co czyni ten samochód wybitnym.

- Która „siódemka” będzie wyznaczać trendy wśród luksusowych modeli BMW?

- Oczywiście wszystkie wersje są supernowoczesne… Dla mnie najważniejszym modelem tej serii jest jednak wersja BMW i7 xDrive60, a więc w pełni elektryczna limuzyna, ze znakomitymi - jak już wspomniałem - osiągami, lecz zamknięta w takim samym „ciele” jak hybryda plug-in. Myślę, że i7 xDrive60 wyznacza przyszłość.

- Przyszłością BMW są więc auta elektryczne?

- W tej chwili pewne jest tylko jedno - świat motoryzacji zmierza w tym kierunku. Technologię już mamy, wciąż ją unowocześniamy. Jednak, aby odnieść sukces, nie wystarczy sama produkcja pojazdów elektrycznych, musi też powstać stosowna infrastruktura, np. rozbudowana sieć ładowarek, trzeba zadbać o odpowiednią ilość energii elektrycznej, która będzie je zasilać. I nie chodzi tutaj tylko o to, aby punkty ładowania były tylko przy autostradach czy głównych drogach, ale muszą powstać także w miastach i mniejszych miejscowościach. Jeśli tak się stanie, wówczas samochody elektryczne zdobędą świat. Wspomnę tylko, że Austria chce, aby w 2025 roku ich rynek motoryzacyjny składał się w 50 proc. z pojazdów elektrycznych.

- A co z technologiami wodorowymi?

- Oczywiście BMW pracuje i nad takimi rozwiązaniami. Zaprezentowaliśmy już BMW iX5 Hydrogen, który jest zasilany dwoma ogniwami paliwowymi o mocy 170 KM. To świetne rozwiązanie, jednak aby taki napęd był efektywny, trzeba rozwiązać jeszcze wiele problemów. Jestem pewien, że napędzane wodorem samochody pojawią się na drogach, jednak nie potrafię powiedzieć, kiedy to nastąpi. Najpierw więc elektromobilność, następnie technologie wodorowe, a potem zobaczymy…

- W ostatnich latach BMW redefiniuje podejście nie tylko do pojęcia „luksus”, ale także ochrony środowiska…

- To prawda. Do niedawna luksus postrzegany był tylko jako „świecidełka”, blichtr, drogie ubrania, drogie auta… W ostatnich kilku latach bardzo mocno myślimy o zrównoważonym rozwoju. I nie chodzi tylko o redukcję CO2, ale jest to zakorzenione o wiele głębiej.

- Jak głęboko?

- Zastanawiamy się np., jak produkować auta, aby działo się to z jak najmniejszym obciążeniem dla środowiska. Myślimy również o tym, jak z tymi wyzwaniami radzą sobie dostawcy części. Skąd czerpią energię do swoich firm? Jakie komponenty wykorzystujemy w samochodach? Czy można to wszystko poddać recyklingowi? W BMW korzystamy np. z paneli fotowoltaicznych i energii wiatrowej, więc jesteśmy CO2 neutralni. Stąd też coraz szersze wprowadzenie napędu elektrycznego i wodorowego… Realizujemy wiele inwestycji, aby sektor transportu stał się zrównoważony gospodarczo.

- Jaki wpływ na globalną sytuację BMW ma pandemia COVID-19?

- Pandemia koronawirusa mocno naruszyła ogólnoświatowe łańcuchy dostaw. Zmniejszył się dostęp do wielu części i elementów. Nie jest to więc łatwy czas dla firm motoryzacyjnych, także dla nas. Na szczęście wygląda na to, że w Europie i Stanach Zjednoczonych - może jeszcze nie w Chinach - pokonaliśmy tę okropną chorobę. Myślimy więc pozytywnie.

- A wojna rosyjsko-ukraińska?

- Jestem bardzo zasmucony tym, co dzieje się na Ukrainie. Ja, jak również nasza firma, jesteśmy bowiem zwolennikami pokoju i spokojnego wspólnego życia.

- Patrząc na aspekt czysto biznesowy…

- BMW Group oczywiście zareagowało na tę sytuację - nie eksportujemy aut do Rosji, zatrzymaliśmy także naszą fabrykę w Kaliningradzie. Mieliśmy też krótkie przerwy produkcyjne, gdyż był kłopot z dostawą wiązek przewodów. Jedna z dużych firm, która produkowała dla nas wiązki, znajduje się bowiem we Lwowie. Mimo trwającej wojny produkcja w fabryce została jednak wznowiona i przebiega bez większych problemów.

- Czy jest Pan zadowolony z poziomu sprzedaży aut BMW w Polsce?

- Tak. Nawet bardzo. Mimo olbrzymich wyzwań, jakie przyniosła pandemia oraz wojna w Ukrainie, w segmencie premium jesteśmy numerem jeden na polskim rynku. I nie chodzi tylko o liczbę sprzedanych aut, ale także atrakcyjność marki. Dlatego też jestem przekonany, że to początek czegoś większego, potężniejszego. Mam nadzieję, że już wkrótce polska gospodarka jeszcze bardziej rozwinie skrzydła. Wzrośnie więc również chęć zakupu naszych samochodów, a biznes będzie podążał tylko w jednym kierunku, w górę.

- Stery BMW w Polsce objął Pan w nie najłatwiejszym czasie…

- To prawda. Była pandemia, środek lockdownu. Wydawało się, że biznes trzeba będzie „zamknąć”. Próbowaliśmy więc szukać nowych pomysłów. I wtedy okazało się, że to czas dla osób otwartych na pomysły. To czas dla takich ludzi, jakimi są Polacy.

- To znaczy?

- Salony były otwarte, ale nie było w nich klientów. Dużo wtedy podróżowałem po Polsce. Byłem praktycznie w każdym dużym mieście - Szczecinie, Trójmieście, Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach, Rzeszowie, Białymstoku, Lublinie i oczywiście w Krakowie. Podczas spotkań z dealerami dużo rozmawialiśmy i dzieliliśmy się pomysłami, jak przetrwać ten niełatwy czas. To właśnie wtedy narodziła się myśl o ułatwieniach dla „entry segmentu”, spróbowaliśmy też skoncentrować się - jako BMW - także na innych regionach niż Mazowieckie.

Christian Haririan: - Krakowski M-Cars w zeszłym roku sprzedał 1400 BMW, a przecież mamy tutaj jeszcze jednego partnera, który umieścił na rynku około
bmw Christian Haririan: - Podczas licznych podróży odkryłem Polskę dla siebie, ale także dla BMW! Okazało się, że poza Warszawą i Mazowszem, oczywiście bardzo interesującymi rynkami, są także inne miejsca, o olbrzymim potencjale. To oczywiście Kraków i Małopolska, Śląsk, Szczecin i okolice, Trójmiasto, Poznań, Wrocław, ale także Rzeszów

- Jak przyjęto Pana poza Warszawą?

- Świetnie. Wtedy tak naprawdę uzmysłowiłem sobie to, jak olbrzymi potencjał drzemie w innych regionach Polski. Polscy dealerzy bardzo szybko przechodzą od pomysłu do analizy, czy dany pomysł jest dobry, chwyci, czy też nie. A jeśli rokuje nadzieje na sukces, to od razu próbują go realizować. I to jest ten wspaniały, polski duch przedsiębiorczości.

- Najwięcej BMW rejestrowano do tej pory w Warszawie i na Mazowszu…

- To prawda. Gdy rozmawiam o Polsce z obcokrajowcami, Niemcami, Francuzami, Amerykanami, oni zawsze mówią o Warszawie. Dla nich Polska to Warszawa, a Warszawa to Polska. Ja odkryłem Polskę dla siebie, ale także dla BMW, podczas licznych podróży! Okazało się, że poza Warszawą i województwem mazowieckim, oczywiście bardzo interesującymi rynkami, są także inne miejsca o olbrzymim potencjale. To oczywiście Kraków i Małopolska, Śląsk, Szczecin i okolice, Trójmiasto, Poznań, Wrocław, ale także Rzeszów. To tzw. hotspoty, miejsca, gdzie mocny jest biznes, gdzie można znaleźć potencjalnych klientów. Szybko więc doszliśmy do wniosku, że właśnie w tych rejonach jest potencjał rozwoju, nawet silniejszy niż w województwie mazowieckim, gdyż Mazowsze już znajduje się na relatywnie wysokim poziomie.

- Jak na tym tle prezentuje się Małopolska?

- Krakowski M-Cars w zeszłym roku sprzedał 1400 BMW, a przecież mamy tutaj jeszcze jednego partnera, który umieścił na rynku około 1000 samochodów. To nam daje w sumie 2400 BMW. Gdyby nie ogólnoświatowe problemy z pozrywanymi łańcuchami dostaw, mogliśmy sprzedać znacznie więcej aut. Kraków to miasto, które ostatnio rozwija się bardzo dynamicznie, więc to także świetny czas dla nas, dla BMW. Nie zdziwię się więc, jeśli w stolicy Małopolski wkrótce będziemy sprzedawać o 50, 60 proc. samochodów więcej niż obecnie.

- A jaki jest potencjał Polski?

- Olbrzymi. To przecież blisko 40 milionów ludzi. W nieodległym czasie w Polsce chcielibyśmy sprzedawać tyle samochodów, co w nieco większej - około 47 milionów mieszkańców - Hiszpanii.

- Czyli zbliżyć się do poziomu około 38 tysięcy rocznie uplasowanych na rynku samochodów…

- Tak. To wydaje mi się ambitny cel… Myślę, że stanie się to wcześniej lub nieco później, ale się stanie!

Marek Długopolski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.