Jarosław Gowin: Trzeba stworzyć gospodarkę odporną na wstrząsy

Czytaj dalej
Fot. fot. adam jankowski / polska press
Zbigniew Bartuś

Jarosław Gowin: Trzeba stworzyć gospodarkę odporną na wstrząsy

Zbigniew Bartuś

W języku chińskim słowo „kryzys” składa się z dwóch znaków. Pierwszy oznacza niebezpieczeństwo lub zagrożenie, a drugi początek lub szansę. Kryzys jest okazją do wprowadzania zmian, którą trzeba wykorzystać - mówi JAROSŁAW GOWIN, wicepremier, minister gospodarki, pracy i technologii

Czy pandemia spowoduje trwałe zmiany w gospodarce? Co z branżami takimi, jak potężna dotąd w Krakowie turystyka oparta w ogromnej mierze na przyjezdnych z zagranicy? Co z hotelarstwem, gastronomią, biznesem eventowym? Mają się przyczaić do lepszych czasów - które wcale nie są pewne - czy w ogóle zmienić modele biznesowe, skarleć, zaorać się?
Patrząc w nieco dłuższej perspektywie niż tu i teraz, pozostaję ostrożnym optymistą. Najpoważniejsi analitycy zakładają, że reakcja gospodarki na jesienne restrykcje będzie mniejsza niż na wiosenne. Mamy doświadczenia z wiosennego lockdownu, co pozwala sprawniej reagować na jesienne ograniczenia. Mimo czekających nas kilku zimowych miesięcy, perspektywy wydają się zatem lepsze niż na wiosnę również dlatego, że mnożą się informacje o postępie prac nad szybką produkcją szczepionek. Dodatkowo bardzo ważne jest i to, że wprowadzane w skali międzynarodowej ograniczenia w przemieszczaniu się nie są aż tak rozległe, jak kilka miesięcy temu. Wszyscy zgodzimy się, że otwarte granice to warunek powrotu gospodarki światowej na ścieżkę rozwoju.

Ale naszych przedsiębiorców dotykają kolejne lockdowny, a także skutki strachu konsumentów.
Polska stara się iść taką drogą walki z pandemią, która jest wyważona i godzi potrzeby przeciążonej służby zdrowia z zachowaniem jak najszerszej aktywności gospodarczej. Mamy nadzieję, że stosowanie się do zakazów i zaleceń przyniesie rezultaty. Wiem też, jak ważna jest dla przedsiębiorców przewidywalność warunków prowadzenia biznesu. Jednocześnie robimy wszystko, żeby jak najlepiej skalibrować pomoc rządu dla firm. Z pewnością w niektórych branżach, chociażby we wspomnianej przez pana gastronomii czy biznesie eventowym, dochodzi do czasowej zmiany modelu biznesowego, w którym coraz szerzej wykorzystuje się nowe technologie i inne kanały kontaktu z klientem.

Ale to prowizorka, chwytanie się brzytwy.
Zdajemy sobie sprawę, że nie jest to ani rozwiązanie pozwalające zachować skalę działalności, ani wyjście na dłuższą metę. To jest doraźne ratowanie sytuacji. Z drugiej strony, pewne nowe formy działania firm, wdrożone w czasie pandemii, zostaną z nami zapewne na zawsze, np. wykorzystanie platform komunikacyjnych w biznesie eventowym.

Pandemia uwidoczniła potrzebę ochrony środowiska, klimatu oraz konieczność stworzenia gospodarki odpornej na wstrząsy

A co z naszymi podróżami? Prognozy IATA, Międzynarodowego Stowarzyszenia Przewoźników Lotniczych, mówią o powrocie względnej normalności dopiero 2024 roku.
Sytuacja w branży transportowej jest bardzo zróżnicowana. Część odpowiedzialna za transport towarów prosperuje bardzo dobrze. Niestety, część odpowiedzialna za przewóz pasażerów notuje znacznie gorsze wyniki. Drastyczne ograniczenie działalności notują przewozy lotnicze, które powiązane są nie tylko z ruchem turystycznym, ale też biznesowym. Ograniczenie wyjazdów wakacyjnych czy szkolnych dotyka również mocno przewozy autobusowe, a zmniejszenie aktywności w miastach odczuwa transport taksówkarski. Dziś trudno prognozować, jak długo będą do nas powracać kolejne fale zakażeń, a jest to kluczowy czynnik dla dalszych prognoz.

Im więcej tych fal, tym więcej w nas strachu.
Ba, nawet w przypadku zmniejszenia intensywności zakażeń, część osób może przez jakiś czas utrzymywać awersję do podróżowania zbiorowymi środkami transportu. Niestety, najdłużej wracać do normy będzie zapewne transport lotniczy - to trend ogólnoświatowy. Jestem też przekonany, że wzmocni to w przyszłości krajowy sektor turystyczny. Zmieniają się nasze przyzwyczajenia, nasze upodobania - już w tym roku widzieliśmy duży ruch w polskich miejscach wakacyjnych.

Jak długo działalność transportowa, turystyczna będą skazane na ograniczenia?
Niestety, nie wiemy. Możemy się tylko przygotowywać i szykować odpowiedzi na różne scenariusze. Zważmy, że być może trwałym zmianom ulegną interakcje biznesowe, które w części przeniosą się do sieci, co znacznie obniży popyt na przestrzenie konferencyjne i hotelowe w dużych miastach. Przedsiębiorcy muszą odnaleźć się w tych nowych, niepewnych czasach, próbować dostosować się do nowych warunków, różnicować działalność.

Zarazem jednak każdy wielki kryzys przynosi przełomowe zmiany. „Nigdy nie marnujcie dobrego kryzysu” - mawiał brytyjski premier Winston Churchill.
Tak. W języku chińskim słowo „kryzys” składa się z dwóch znaków. Pierwszy symbolizuje niebezpieczeństwo lub zagrożenie, a drugi początek lub szansę. Kryzys jest okazją do wprowadzania zmian, którą trzeba wykorzystać. Polska gospodarka znalazła się w sytuacji, w której nie uniknie kryzysu, ale podejmujemy działania, aby jak najbardziej zmniejszyć jego skalę. Jak podkreśla PKO Bank Polski w swojej makroekonomicznej prognozie, możemy stać się „kryzysowym mistrzem Europy”.

Słyszymy głównie utyskiwania, a pan mówi o atutach.
Bo je niewątpliwie mamy. W walce z kryzysem sprzyja nam wyjściowa sytuacja naszej gospodarki: jej korzystna struktura, konkurencyjność i brak nierównowag makroekonomicznych, a w szczególności niskie zadłużenie publiczne i sektora prywatnego. Dodam do tego aspekt psychologiczny - umiejętność polskich przedsiębiorców radzenia sobie w trudnych warunkach.

Najpoważniejsi analitycy zakładają, że reakcja gospodarki na jesienne restrykcje będzie mniejsza niż na wiosenne

Ponoć sprzyjają nam niektóre trendy, m.in. deglobalizacja, czyli ograniczenie funkcjonowania międzynarodowych korporacji w modelu ścisłej specjalizacji i koncentracji produkcji.
Tak. Może czekać nas skracanie i przenoszenie łańcuchów produkcyjnych do Europy - co może być szansą dla polskiego przemysłu oraz sektora usług. Równolegle, co wszyscy widzimy, mamy dynamiczne przyspieszenie cyfryzacji, wykorzystanie technologii informatycznych i telekomunikacyjnych na większą skalę. Tworzą się nowe łańcuchy dostaw - rozmawiamy w tej chwili intensywnie o tym, w jaki sposób Polska powinna odegrać w tym procesie znaczącą rolę.

Krakowska firma ASTOR sygnalizuje wzrost zainteresowania automatyzacją i robotyzacją.
To kolejny długofalowy trend. Automatyzacja i robotyzacja produkcji to szansa na zwiększenie produktywności polskiej gospodarki, również w obliczu negatywnych zmian demograficznych. Kolejnym trendem jest transformacja w kierunku zrównoważonej gospodarki.

Które obszary naszej gospodarki są najbardziej zagrożone?
To oczywiste, że szczególnie wrażliwe na skutki epidemii są usługi bezpośrednio dotknięte załamaniem popytu wynikającym z decyzji administracyjnych, m.in. lotnictwo pasażerskie, turystyka czy usługi czasu wolnego oraz produkcja i dystrybucja produktów innych niż dobra pierwszej potrzeby.

A które branże okazały się odporne?
Można do nich zaliczyć produkcję dóbr pierwszej potrzeby, przede wszystkim żywności i farmaceutyków oraz branże odczuwające w pewnych obszarach wzrost popytu związany ze zmianą trybu funkcjonowania społeczeństw i gospodarek: informatyczna, telekomunikacyjna i e-handel. Praca zdalna czy wideokonferencje zamiast spotkań osobistych w pewnym wymiarze już na stałe wpiszą się w nasze życie. Postęp technologiczny, cyfryzacja, rozwój sprzedaży internetowej zwiększają produktywność i stały się znakiem naszych czasów.

Krakowscy hotelarze twierdzą, że od początku pandemii odbierają telefony od inwestorów z całego świata, proponujących im „odsprzedanie biznesu za przystępną cenę”. Czy takie przejęcia - często starych rodzinnych firm - niepokoją Pana?
Oczywiście, wolelibyśmy uniknąć masowych przejęć polskich przedsiębiorstw przez kapitał zagraniczny. Liczymy na to, że pomoc udzielana przedsiębiorcom pozwoli na przetrwanie tego trudnego czasu. Prowadzimy rozmowy z przedstawicielami Związku Banków Polskich, Komisji Nadzoru Finansowego i Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego na temat wprowadzenia w systemie kredytowania inwestycji hotelarskich takich rozwiązań, które pozwolą gestorom bazy hotelarskiej na przetrwanie kryzysu i umożliwią odbudowę potencjału tego sektora po pandemii. Warto pewnie też zwrócić uwagę na to, że takie zainteresowanie pokazuje, jak dobrze oceniany jest potencjał tych firm.

Ekonomiści krzyczą, że polski rząd winien się zajmować nie tylko ratowaniem tonących, ale też przygotować długofalową strategię rozwoju państwa. W krajach UE jest zgoda co do tego, że cała Unia powinna przyspieszyć budowę Europejskiego Zielonego Ładu - czyli (jak to ujmuje Komisja Europejska) „neutralnego klimatycznie, sprawiedliwego i dostatniego społeczeństwa o nowoczesnej, zasobooszczędnej i konkurencyjnej gospodarce”.
COVID-19 stanowczo przypomniał o konieczności gruntownego przemyślenia naszego podejścia do wielu dziedzin życia. Dotąd podstawowym celem był wzrost, dziś ważniejsze staje się budowanie systemu, który skutecznie poradzi sobie z długoterminowymi wyzwaniami zmieniającymi społeczeństwo. Stąd koncepcja zrównoważonego rozwoju będąca fundamentem wielu kluczowych projektów Komisji Europejskiej, jak Europejski Zielony Ład czy Instrument na rzecz odbudowy i rozwoju. Widać to także w politykach rozwojowych poszczególnych państw UE. Kierunek naszych działań długookresowych wyznacza Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Cele i zadania, które ustaliliśmy cztery lata temu, wpisują się w ideę zrównoważonego rozwoju.

Trend w krajach Unii jest taki, że walcząc z pandemią, staramy się wykorzystywać nadarzające się okazje do wprowadzenia owych długofalowych, pożądanych zmian.

W dążeniu do transformacji gospodarki w kierunku cyfrowym i zrównoważonym cała Unia upatruje szansy na wyjście z kryzysu. Pandemia uwidoczniła jeszcze bardziej potrzebę ochrony środowiska i klimatu, a ponadto konieczność stworzenia gospodarki odpornej na ewentualne przyszłe wstrząsy, zachowującej możliwie dużą autonomię w kwestii dostaw surowców o znaczeniu strategicznym dla gospodarki i funkcjonowania społeczeństwa. Również rynek powinien być dostosowany do zmieniającej się rzeczywistości, a to wymaga odpowiedniej jakości kształcenia. Również my chcemy wykorzystać proces odbudowy po COVID-19 - i dostępne fundusze - do realizacji programu zrównoważonego rozwoju. Celem jest wypracowanie trwałych przewag konkurencyjnych oraz uzyskanie znacznie większej odporności na przyszłe kryzysy.

Budowa Zielonego Ładu to jest dla Polski, opartej dotąd na węglu, większe wyzwanie niż, dajmy na to, Szwecji czy Hiszpanii.
Koniecznie trzeba uwzględnić, że różne kraje i różne regiony Unii mają całkiem inny punkt startu, co oznacza całkiem różne koszty transformacji. Te koszty winny być równomiernie i proporcjonalnie rozłożone między państwa członkowskie i regiony oraz między producentów i konsumentów, gwarantując odpowiednią liczbę miejsc pracy w UE. Ambitnym celom w zakresie ochrony środowiska i klimatu powinien towarzyszyć pakiet rozwiązań umożliwiających ich finansowanie.

Na ile Zielony Ład to jest problem, a na ile szansa dla polskiego biznesu?
Osiągnięcie całkowitej niskoemisyjności europejskiej gospodarki do 2050 r. wymaga zmian strukturalnych w niemalże całej gospodarce. Europejski Zielony Ład jest dużym wyzwaniem w szczególności dla transportu, przemysłu czy rolnictwa. Kluczowe w tym aspekcie jest zapewnienie odpowiedniego finansowania dla transformacji poszczególnych sektorów, by była ona naprawdę sprawiedliwa. Z drugiej strony - transformacja jest ogromną szansą na ucieczkę do przodu dla wielu przedsiębiorstw, stanowi bodziec do rozwoju nowych technologii czy szukania nowych - nie zawsze oczywistych - ścieżek rozwoju.

Unijne środki z funduszu odbudowy i nowego budżetu UE chcemy przeznaczyć na coś więcej niż samo tylko przetrwanie kryzysu i wymuszonej transformacji?
Oczywiście, że tak. Dzięki unijnym środkom na lata 2021 - 2027 nasze przedsiębiorstwa będą mogły rozwijać własną konkurencyjność i innowacyjność, a zarazem przyczyniać się do ochrony środowiska naturalnego, m.in. poprzez przywracanie bioróżnorodności, odtwarzanie terenów cennych dla dziedzictwa naturalnego. Jest to też szansa na dostosowanie biznesu do nowych oczekiwań środowiskowych, jak np. rozwój elektromobilności czy fotowoltaiki, która już jest promowana w ramach rządowego programu „Mój Prąd”. Przy okazji chciałbym podkreślić ogromne zaangażowanie zarządu województwa małopolskiego, zwłaszcza marszałka Tomasza Urynowicza, we wspieranie firm z Małopolski w wykorzystywaniu szans związanych z Zielonym Ładem.

Czy nasi partnerzy w UE dostrzegają nasze specyficzne warunki?
Nieustannie przypominamy, że transformacja musi się odbywać w sposób opłacalny dla wszystkich państw UE. Niezwykle istotne jest takie rozłożenie obciążeń pomiędzy nimi, aby uniknąć sytuacji, w której na nowych kierunkach polityki unijnej skorzysta kilka krajów, mających już odpowiednie „zielone” technologie, kosztem innych krajów, które będą zmuszone wykupić te technologie od bogatszych sąsiadów.

Jednak pewne czynniki sprzyjają budowaniu w Polsce Zielonego Ładu.
Owszem. Atutem naszego kraju jest równomierny układ zabudowy i rozmieszczenia ludności, korzystne są warunki naturalne, mamy duży udział lasów, mamy podziwiane przez wszystkich w Europie dziewicze obszary o dużej bioróżnorodności. Poza tym Polacy chcą się modernizować i stawać samowystarczalnymi. Widzimy, jakim powodzeniem cieszy się program „Mój Prąd” - to sprzyja wdrażaniu rozwiązań związanych z rozwijaniem elastycznego i rozproszonego systemu energetycznego. Mocne kompetencje techniczne w naszym społeczeństwie, np. na wsi, także sprzyjają opracowywaniu i wdrażaniu nowoczesnych i innowacyjnych rozwiązań.

W wielu firmach słyszę, że one tu, w zielonej Europie, będą musiały produkować swoje towary przy początkowo wyższych kosztach, np. inwestując w maszyny i technologie spełniające wyśrubowane unijne normy ochrony klimatu, a za miedzą, w Rosji, czy dalej, w Chinach czy Indiach, ich konkurenci nie będą musieli ponosić tego typu kosztów.
Tak, to wielkie wyzwanie. Europejscy przedsiębiorcy muszą przecież w realiach transformacji zachować konkurencyjność, a docelowo nawet powiększyć swe przewagi. W przeciwnym razie zostaną wyparci z rynku. Utrzymanie tej konkurencyjności będzie trudne z warunkach otwartej gospodarki, bez wprowadzenia barier handlowych w UE. Ale trzeba być świadomym, że kraje, które będą opóźniały procesy transformacyjne w długim okresie, poniosą znacznie wyższe koszty związane z dostosowaniem gospodarki do neutralnej klimatycznie.

W Unii trwają prace nad rozwiązaniem, które ma zapobiec tzw. ucieczce emisji.
Owszem, trwa dyskusja o mechanizmie korygującym CBAM (Carbon Border Adjustment Mechanism), związanym z emisją dwutlenku węgla dla wybranych sektorów, aby zmniejszyć ryzyko ucieczki emisji, czyli przenoszenia produkcji do krajów o mniej wyśrubowanych wymaganiach środowiskowych. Polska opowiada się za tym rozwiązaniem. Chcielibyśmy wyrównać sytuację konkurencyjną naszych przedsiębiorstw w relacji do tych spoza Europy. CBAM może skłonić naszych partnerów handlowych do podjęcia ambitnych działań: już sama zapowiedź mechanizmu zachęciła Chiny do ogłoszenia własnego planu osiągnięcia neutralności klimatycznej.

Bo, mówiąc najprościej, ich produkty po uwzględnieniu CBAM staną się zbyt drogie w Europie?
Między innymi. Choć warto na to spojrzeć z szerszej perspektywy: obecny poziom cenowy niektórych produktów (m.in. AGD) jest wynikiem optymalizacji kosztowej, która wiąże się z przenoszeniem produkcji do państw o niższych standardach środowiskowych, ochrony pracowników czy bezpieczeństwa towarów i produkcji. To wiąże się z wieloma efektami zewnętrznymi, wydłużeniem łańcuchów wartości i obniżeniem bezpieczeństwa dostaw. Kryzys COVID-19 udowodnił to bardziej niż dobitnie. Jednocześnie, w celu pobudzania wyników finansowych, produkowane i sprzedawane produkty są nie zawsze pierwszorzędnej jakości, a ich termin przydatności przed utylizacją jest coraz krótszy - lub są celowo postarzane, na co skarży się coraz więcej konsumentów.

Porzekadło mówi: „Nie stać mnie na kupowanie tanich rzeczy”.
Właśnie! Można rzec, że stało się ono inspiracją do stworzenia planu budowy gospodarki o obiegu zamkniętym. Wzrost cen produktów ma być w niej równoważony ich wydłużonym czasem użytkowania i wyższą jakością, np. wydajnością energetyczną. Opowiadamy się za takim podejściem.

Cały wywiad można przeczytać w naszym specjalnym raporcie z XIV Forum Przedsiębiorców Małopolski - do ściągnięcia za darmo ze strony forumprzedsiebiorcow.pl.

Zbigniew Bartuś

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.