Nie ma to jak własna działka

Czytaj dalej
Fot. Natalia Dyjas
Natalia Dyjas-Szatkowska

Nie ma to jak własna działka

Natalia Dyjas-Szatkowska

Rodzinne ogrody działkowe cieszą się ostatnio coraz większą popularnością. Jedni stawiają na uprawy, inni traktują działki jako idealne miejsce do relaksu...

Coraz więcej mieszkańców naszego regionu decyduje się na kawałek własnego ogródka, w którym będzie można odpocząć po pracy czy ciężkim tygodniu.

- Mam działkę typowo rekreacyjną - mówi Agnieszka Klukowska z Zielonej Góry. - Nie mam na niej upraw, oprócz malin, porzeczek, agrestu i truskawek. A dlaczego lubię tak tę swoją działkę? Można wypocząć od zgiełku. Dzieciaki grają w piłkę, pluskają się w basenie i nawet nie pomyślą o telewizorze.

- Mimo że czasem mówi się o likwidacjach ogródków działkowych, to nadal mają one swoich gorących zwolenników, dla których własny kawałek ziemi jest celem samym w sobie - zauważa pani Weronika z Zielonej Góry, która ma swój „eden” na jednym z rodzinnych ogrodów działkowych. - Obecnie posiadanie ogródka to najczęściej marzenie osób z dużych miast, zazwyczaj mieszkających w blokach. Często spotykamy osoby przy bramach wejściowych ROD i pytają się o wolne ogródki, nawet zauważamy, że ci nowi właściciele, to obecnie głównie są osoby młode.

Ale i starsi wybierają działki! Chociażby jako świetny sposób relaksu na emeryturze. A czy Państwo uważają, że własny ogródek to dobry sposób na spędzanie wolnego czasu?

W tym roku obchodzimy 120. rocznicę działalności ogrodów działkowych w Polsce. Okrągły jubileusz stał się okazją do spotkania przedstawicieli rodzinnych ogrodów działkowych z całego okręgu...

- Ogrody w naszym okręgu uprawia ponad 26 tys. rodzin działkowych - informuje Joanna Mikołajczyk, prezes ROD „35-lecia” w Zielonej Górze. - Mówimy „rodziny działkowe”. A przecież wiadomo, że na działkę nie przyjeżdża jedna tylko osoba. Jest więc nas dużo więcej i jest w nas siła.

Skąd to niegasnące zainteresowanie rodzinnymi ogrodami działkowymi, nie tylko w Zielonej Górze, ale w całym regionie? Może stąd, że, jak mówią sami działkowicze, ogrody mają same zalety.

- Użytkowanie ogródka działkowego może być atrakcyjną formą czynnego wypoczynku - zauważa Weronika Orzechowska-Jędrych, która sama ma działkę w Zielonej Górze. - Nie każdego stać na dom z ogrodem. Marzenia o własnym skrawku ziemi można zrealizować również w taki sposób. Poza tym kiedyś działkowicz był utożsamiany przede wszystkim z osobą w starszym wieku, która uprawia owoce i warzywa. A przecież ogródki działkowe stały się ulubionym miejscem weekendowej rekreacji dla tysięcy rodzin – zabaw na świeżym powietrzu czy wspólnego ucztowania przy grillu. A nawet skorzystania z basenu w trakcie upału na świeżym powietrzu. Ogródki kupują obecnie młode małżeństwa dla siebie i dla dzieci. Kupując działkę, myślałam o całej rodzinie, więc jest i ogródek z warzywami i owocami - dzięki którym dzieci się uczą i poznają rośliny i sami je obserwują. Zdecydowaliśmy się na działkę, bo nic nie może zastąpić przyjemności kontaktu z naturą, aranżacji przestrzeni działki, ciszy i wytchnienia od miejskiego zgiełku.

- Działka to okazja do relaksu na świeżym powietrzu - dodaje Barbara Dzieciuch z Krosna Odrzańskiego. Pani Barbara z dumą prezentowała na ostatnich jubileuszowych uroczystościach kroniki swoich ogrodów działkowych, udowadniając, że działkowicze to zżyta grupa społeczna, która wciąż chce zmieniać swoją okolicę. Ale posiadanie działki ma też inne zalety.

- Ogródek to też źródło ekologicznej żywności - dodaje B. Dzieciuch. - Sama robię mnóstwo przetworów, sporo też suszę: truskawki, czarną porzeczkę... A wnuczki z ochotą te przetwory zjadają.

Tendencję do zajmowania się działkami przez młode rodziny zauważa więcej mieszkańców.

- Coraz więcej młodych ludzi decyduje się na kupno działek- mówi Ireneusz Weiss z ROD w Zielonej Górze Ochli. - A na naszych działkach można znaleźć tereny rekreacyjne, uprawowe... Ale ogródki to też okazja do integracji społecznej. Bo na ogrodach rodzinnych w Zielonej Górze Ochli organizujemy imprezy sportowe, rodzinne, ogniska. Staramy się budować międzypokoleniowe relacje.

Bo przedstawiciele ROD, oprócz tego, że działają we własnych ogródkach, organizują też akcje dla innych. Niebawem zacznie się sezon działkowych dożynek, które staną się kolejną okazją do spotkań.

- Cieszy to, że w tych ogrodach dochodzi do współpracy - zauważa Stanisław Tomczyszyn, wicemarszałek naszego województwa. - Gdzie działkowcy dobrze współpracują, tam jest rozwój i harmonia. I oby ta harmonia nam wciąż towarzyszyła.

Ta duma z dotychczasowych osiągnięć motywuje działkowców do dalszego działania. Tak jest w przypadku przedstawicieli ROD „35-lecia” w Zielonej Górze.

- Każdego roku jest widoczny postęp w unowocześnianiu ogrodowej infrastruktury ogrodowej - przekonuje Joanna Mikołajczyk. - Wszystkie ogrody (w zielonogórskim okręgu - dop. red.) są ogrodzone, w dwudziestu czterech ogrodach wybudowano domy działkowca, wszystkie ogrody zaopatrzone są w wodę.

Cieszy więc fakt, że pomimo wielu trudności, przeciwności losu, ogródki działkowe cieszą się aż takim zainteresowaniem. Rodzinne ogrody działkowe są chyba miejscem szczególnym na mapie naszego miasta. To prawdziwe enklawy zieleni, które służą kolejnym pokoleniom mieszkańców.

Na ostatnich uroczystych obchodach z okazji 120-lecia działalności ogrodów w Polsce nie zabrakło też rozmów i obaw, czy działki przetrwają w naszym mieście w stanie niezmienionym.

- Ogródki działkowe są bardzo ważne - zwrócił się do działkowców, obecny na jubileuszu prezydent Janusz Kubicki. - Zawsze przyjdzie ktoś i powie, że można na tym pięknym terenie wybudować bloki. Tylko, czy taka osoba patrzy na ludzi, którzy włożyli życie, wysiłek w to, aby te ogrody działkowe były piękne? Czy oni mają jakąś alternatywę? Nie! Dlatego chciałbym państwa zapewnić, że dopóki jestem prezydentem miasta Zielonej Góry, to nigdy na ogródkach działkowych żadne bloki nie powstaną.

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.