Nawet tysiąc osób jest oszukanych przez naciągaczy

Czytaj dalej
Fot. pixabay.com
Sandra Soczewa

Nawet tysiąc osób jest oszukanych przez naciągaczy

Sandra Soczewa

– Tych oszustw na telefon jest tyle, że na jednej wsi to nawet sołtys rozwiesza plakaty, żeby nie dać się nabrać – mówi Waldemar Kostański

Rzeczniczka praw konsumentów w Sulęcinie ma ręce pełne roboty. – Nawet dziś zgłosiła się do mnie kolejna osoba, która podpisała umowę na telefon z firmą, która wprowadziła ją w błąd. Efekt? Podwójne rachunki, i to o niemałych kwotach – mówi Agnieszka Bartosik- -Rzyczkowska. Firmy, które potocznie nazywamy „naciągaczami”, właśnie tak działają – wprowadzają ludzi w błąd.

– Najpierw przez telefon złożono mi propozycję nowej umowy, bardziej korzystnej. Z pięć razy pytałam, czy to na pewno moja firma, w której mam już abonament. Powiedzieli, że tak. Po paru dniach przyszedł do 
mnie przedstawiciel i podpisałam umowę. Ale to wcale nie był człowiek z mojej firmy! Bezczelnie mnie nabrał! – mówi Zofia Wojtas z Krzeszyc. Dodaje, że 
„u niej na rejonie to co druga osoba taką umowę podpisała”.

Poszkodowani przez firmę N. są zgodni co do przebiegu oszustwa. – Mówią nam, że są z firmy, w której już jest podpisana umowa. Nowa ma tylko obniżyć abonament – opowiadają. Zarówno firma N., jak i podobne zwykle zostawiają klientom „telefon kontaktowy”, którego jednak nie odbierają. Tomasz Gierczak, rzecznik z Gorzowa, mówi: – Firmy telekomunikacyjne, o których mowa, działają legalnie, prowadzą działalność gospodarczą, a umowy zawierają z osobami dorosłymi, nie ubezwłasnowolnionymi. Nie stosują się natomiast do zasad uczciwej konkurencji, ponieważ wprowadzają konsumentów w błąd, podając się m.in. za przedstawicieli innych firm. Na tej podstawie zachodzi podejrzenie oszustwa. Jeżeli wystąpiły nieprawidłowości przy zawieraniu umowy, kodeks cywilny daje możliwość odstąpienia od niej.

Jeśli chcemy taką umowę rozwiązać, mamy na to tylko 14 dni. Oszustów w porę „wyczuła” Zofia Wojtas. – Jak tylko się zorientowałam, pojechałam do pani rzecznik w Sulęcinie, która sprawę pomogła mi rozwiązać. Fakt, to było zaraz po podpisaniu umowy. A co nerwów mi napsuli ci oszuści, to moje! – mówi.

Rzecznik konsumentów powiatu sulęcińskiego szacuje, że tylko w nim jest 1000 oszukanych. – Umowę podpisywała babcia, ale i ja nie pomyślałem, że to oszuści. Po czym poznać ich umowy? Na fakturach nie mają logo operatora. Teraz walczymy o rozwiązanie umowy – mówi Paweł Łaniec z Sulęcina.

Nowy rachunek miał wynosić 29,99 zł, a na fakturze było 70 albo i 170 zł

Tylko w drugim półroczu 2016 r. do gorzowskiego rzecznika konsumentów zgłosiło się 70 osób oszukanych przez telefonicznych naciągaczy. Po jego interwencjach niektóre z umów zostały zerwane bez konsekwencji dla klientów.
Pani Jadwiga ze Strzelec Krajeńskich miała zapłacić 1400 zł za odstąpienie od umowy z naciągaczami. Tamtejszy rzecznik przyjął około 50 podobnych zgłoszeń. Przed oszustami przestrzegał na swojej stronie internetowej. W ostatnich miesiącach pisaliśmy na łamach „GL” także o oszukanych w Deszcznie.
Walcz o swoje!

Rzecznicy konsumentów (są w każdym powiecie) zachęcają, by ich odwiedzać zawsze, gdy podejrzewamy, że zostaliśmy oszukani. Jeśli się do nich zgłosimy, pokierują oni sprawą (za darmo!), pomogą nam w zgłoszeniu jej do prokuratury, będą pisać z nami pisma i radzić, jak ewentualnie dochodzić swoich praw w sądzie. – Zawsze jesteśmy do państwa dyspozycji – mówi Agnieszka Bartosik-Rzycz- 
kowska, rzecznik z Sulęcina. Tomasz Gierczak, rzecznik z Gorzowa, wyjaśnia, że wskazana jest współpraca z prokuraturą i Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jeśli ten dopatrzy się uchybień w działalności danej firmy, nakłada na nią karę. Dwa miesiące temu jedna z takich firm dostała ponad 2 mln zł kary.

Sandra Soczewa

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.