Nasi zawodnicy kolejny raz pomogli rywalom

Czytaj dalej
Fot. Matthias Schrader
Paweł Hochstim, Rio de Janeiro

Nasi zawodnicy kolejny raz pomogli rywalom

Paweł Hochstim, Rio de Janeiro

Polacy doznali drugiej porażki w Rio de Janeiro. Biało-czerwoni przegrali z mistrzami Europy Niemcami. Jutro mecz z Egiptem.

- Mam nadzieję, że wyeliminujemy wreszcie te błędy i zaczniemy grać jak faceci. Dlaczego przegraliśmy? Przez głupotę - wściekał się po meczu Karol Bielecki. Najskuteczniejszy zawodnik polskiej reprezentacji sobie wiele zarzucić nie może, ale rzeczywiście drużyna momentami podawała rękę Niemcom.

Oczywiście, to rywale byli faworytem meczu z Polakami z kilku powodów - po pierwsze są aktualnym mistrzem Europy, a w rozgrywanym w Polsce turnieju spisali się znacznie lepiej od biało-czerwonych, ale także w Rio de Janeiro znacznie lepiej rozpoczęli turniej i deklarują, że przyjechali tutaj po złoto.

Ale było coś, co nakazywało mieć nadzieję - na mecze z Niemcami polski zespół potrafi się specjalnie mobilizować, co pokazał już wielokrotnie.

I rzeczywiście, na boisku Areny Przyszłości w Parku Olimpijskim zobaczyliśmy inny polski zespół, niż ten, który dwa dni wcześniej przegrał z Brazylią. Polacy grali ambitniej, waleczniej i przede wszystkim znacznie lepiej. Niestety, lepszy był też rywal, bo Niemcy to zespół wyraźnie mocniejszy od Brazylii.

- Wszyscy są mocni, bo to są najtrudniejsze igrzyska w historii. Nie ma tutaj żadnej słabej drużyny. Już nie ma tak, jak w latach dziewięćdziesiątych, gdy Brazylia i Argentyna były egzotycznymi drużynami. Oni wszyscy są profesjonalistami, grają we Francji, Hiszpanii, Polsce, czy Niemczech - uważa trener Polaków Tałant Dujszebajew.

- Byliśmy przez cały mecz w grze, goniliśmy za Niemcami, ale się nie udało - mówił Dujszebajew. Kto wie, czy kluczową interwencją tego nie meczu nie była piękna parada niemieckiego bramkarza przy rzucie Michała Jureckiego, który kończąc kontrę w 45. minucie mógł doprowadzić do remisu. Niemcy długo nie mogli wtedy zdobyć gola, a Polacy prawie odrobili straty. Niestety, w kolejnych minutach sytuacja się odwróciła i to biało-czerwoni nie mogli pokonać Wolffa, przez co mistrzowie Europy znów odskoczyli na cztery gole i tym razem dogonić się nie dali.

- Promyk nadziei jest, nie ma co się załamywać, ale znowu był to mecz do wygrania, a my kolejny raz popełniliśmy szkolne błędy i oddaliśmy dwa punkty. Mamy przed sobą trzy mecze, a trzy zwycięstwa ustawią nas, mam nadzieję, w dobrej sytuacji. Oczywiście, że nie będzie łatwo, a jeżeli będziemy dalej rozdawać prezenty to będziemy przegrywać - mówił Bielecki.

Biało-czerwoni kolejne spotkanie rozegrają w czwartek o godz. 16.30 czasu polskiego, gdy w Arenie Przyszłości zmierzą się z Egiptem. Chcąc awansować do olimpijskiego ćwierćfinału - z każdej grupy wychodzą po cztery zespoły - polscy gracze muszą pokonać zespół z Afryki. - Dla nas to już jest break-point. Nie wiem jak, ale musimy wygrać - dodał Dujszebajew.

Paweł Hochstim, Rio de Janeiro

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.