Marcin Wołowiec, trener Wólczanki Wólka Pełkińska: Do odejścia ze Stali podchodzę już z większym dystansem

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Kapica
Miłosz Bieniaszewski

Marcin Wołowiec, trener Wólczanki Wólka Pełkińska: Do odejścia ze Stali podchodzę już z większym dystansem

Miłosz Bieniaszewski

- Zauważyłem, że niektórzy zaczynają już myśleć, że ta droga do Stali jest prosta i chcą nią podążać na skróty - mówi nam Marcin Wołowiec, trener Wólczanki Wólka Pełkińska, a jeszcze do grudnia opiekun Stali Rzeszów.

Wraca pan jeszcze myślami do tego, co wydarzyło się w grudniu?
Takie rzeczy zawsze budzą spore emocje w naszym zawodzie. Te jednak już opadły i na pewno podchodzę do tego z większym dystansem niż wcześniej (uśmiech). Można było wyczuć, że coś należy zmienić, to wisiało w powietrzu. Wydaje mi się, że to była dobra decyzja.

Patrząc z perspektywy czasu, ma pan sobie coś do zarzucenia?
Pewnie mogłem podejmować inne decyzje personalne, ale chciałem dać szansę wszystkim, którzy tak ciężko pracowali na treningach. Czasami nie trafiałem z wyborami, ale to nie może rzutować na wszystko. Na początku wchodziłem do nowego dla mnie środowiska, a część sztabu była mi mniej znana. W ogóle do tamtego czasu nie miałem okazji pracować z tak rozbudowanym sztabem i ta forma pracy była dla mnie czymś nowym. Te wszystkie obowiązki trzeba było podzielić i może niektóre rzeczy mi umknęły. Nie ma co już jednak do tego wracać. Jestem pewien, że nauka nie poszła w las i będę dzięki tamtemu wyzwaniu mądrzejszy.

Już bez pana na ławce Stal Rzeszów w tym roku rozegrała pięć spotkań i wywalczyła siedem punktów. Jak pan ocenia postawę swoich byłych podopiecznych?
W samej drużynie, ale i w klubie na pewno panuje niedosyt, bo trochę punktów uciekło i dystans się powiększył. Ten początek nie był jednak tak łatwy, jakby się mogło wydawać. Po pierwsze nie jest łatwo przejść z trenowania na sztucznej murawie, do gry na naturalnej nawierzchni. Po drugie w rundzie rewanżowej naprawdę nie gra się łatwo z drużynami zaciekle walczącymi o utrzymanie. To są najtrudniejsi rywale, o czym przekonała się zresztą Stal. Już taka jest specyfika tej ligi. Jest nowy trener, który ma swój pomysł oraz wizję i trzeba pozwolić mu pracować. Ja cały czas wierzę w ten zespół.

Pan natomiast ponownie został trenerem Wólczanki Wólka Pełkińska i to lądowanie do najłatwiejszych na razie nie należy...
Do zespołu dołączyła kolejna grupa młodzieży i jest sporo jeszcze nieopierzonych chłopaków. Na początku nie mieliśmy łatwego terminarza, bo w pierwszych dwóch kolejkach graliśmy z liderem i wiceliderem. Później przyszła ciężko wywalczona wygrana z Orlętami Radzyń Podlaski. Następnie graliśmy z rezerwami Cracovii, które wystąpiły w możliwie najmocniejszym składzie. A my mamy kłopoty związane z kontuzjami. Z tego względu wypadli Krzysztof Pietluch, Kacper Durda i Mateusz Olejarka, a więc można powiedzieć, że straciliśmy podstawową siłę rażenia. Na boisku na pewno nie ustępujemy umiejętnościami, ale brakuje nam doświadczenia i zdarzają się jeszcze takie juniorskie błędy. Nie poddajemy się jednak, tylko jeszcze ciężej pracujemy i będziemy szukali możliwości zdobywania punktów w kolejnych meczach. Głowy nikt na pewno nie zwiesza. A mam nadzieję, że tego zapału nikomu nie zabraknie.

W dalszej części rozmowy przeczytasz m.in. o:

  • sytuacji w tabeli Wólczanki Wólka Pełkińska
  • kolejnych kandydatach do przejścia do Stali Rzeszów
  • najbliższym meczu ze Stalą Stalowa Wola
Pozostało jeszcze 35% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Miłosz Bieniaszewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.