Agata Wolańska

Kobieta nie przeczytała umowy. Teraz ma 1400 zł do zapłaty

Kobieta nie przeczytała umowy. Teraz ma 1400 zł do zapłaty Fot. Pixabay.com
Agata Wolańska

Pani Jadwiga była pewna, że przedłuża umowę z obecnym operatorem. Okazało się, że... zgodziła się przenieść numer do innej sieci

- Nie wierzę, że dałam się tak oszukać... - mówi z żalem w głosie pani Jadwiga ze Strzelec Kraj. Rozmawiamy w środę. Prosi, by nie podawać jej nazwiska w gazecie. - Jeszcze sąsiedzi będą się śmiali, że stara i głupia - tłumaczy. To jedna z 50 osób z powiatu strzelecko-drezdeneckiego, które podpisały umowę z nowym operatorem, myśląc, że to ich dotychczasowy.

18 października do pani Jadwigi zadzwonił ktoś z „ciekawą ofertą”. Kobieta nie pamięta, czy ta osoba się przedstawiła i czy powiedziała wprost, z jakiej firmy dzwoni. - Byłam święcie przekonana, że to Netia, bo tylko oni mieli mój numer. Nie udostępniałam go nikomu, nie wiem, skąd tamci go wzięli - tłumaczy załamana emerytka. Ale według tego, co mówią inne poszkodowane osoby, to stała praktyka tej firmy. Kluczową rolę odgrywa też jej nazwa, bo pozwala konsultantom tak manipulować roz-mową, że choć wprost nie podają się za inną firmę, to klient uznaje za oczywiste, że rozmawia ze swoim operatorem. Proponują atrakcyjne warunki, w tym obniżkę abonamentu.

- Sama oferta mi się spodobała. 29 złotych miesięcznie, a w tym miałabym dwie godziny rozmów za darmo, także za granicę. Zgodziłam się. Przyjechała jakaś kobieta, nie zapytałam jej, z jakiej jest firmy, i teraz, jak o tym myślę, to chyba sama tego nie powiedziała. A ja podpisałam umowę. Ale jej nie przeczytałam - przyznaje emerytka. Sprawa nie byłaby jeszcze przegrana, gdyby przeczytała ją już po podpisaniu, bo - jak tłumaczy Kamila Lech--Spychała, powiatowy rzecznik praw konsumentów - konsument ma dwa tygodnie na odstąpienie od umowy. Pani Jadwiga w tym czasie do dokumentu jednak nie zajrzała. Później okazało się, że podpisała nie przedłużenie umowy z Netią, a zgodę na przeniesienie numeru do zupełnie innej firmy.

- Dopiero w listopadzie, gdy dostałam pierwszą fakturę z nowej firmy, zorientowałam się, że coś jest nie tak, bo kwota była zupełnie inna niż w Netii. Do tej pory dostawałam faktury na 53--54 złote, a tu nagle przyszło 79. Dla kogoś, kto dużo zarabia, może to jest niedużo, ale ja mam niewiele ponad 1000 złotych emerytury i mi to robi różnicę - kobieta jest załamana.

W umowie był jednak błąd - pracownik nowej firmy telekomunikacyjnej jako dotychczasowego operatora wpisał „TPSA”, a nie Netię. Pani Jadwiga liczyła, że to pomoże rozwiązać sprawę na jej korzyść. Firma się z tym nie zgadza. „Proszę o ponowne podpisanie przesłanego Państwu wniosku o przeniesienie numeru i oświadczenia i odesłanie podpisanych dokumentów (...). Jednocześnie informujemy, iż z uwagi na wskazaną pomyłkę, sprostowaniu ulega pierwsza strona umowy (...) w miejscu, w którym wskazany jest dotychczasowy Operator. W pozostałym zakresie treść umowy nie ulega zmianie” - czytamy w piśmie, które 8 listopada firma wysłała do pani Jadwigi.

- Od strony formalnej ma rację - ocenia Kamila Lech-Spychała. W umowie jest bowiem zapis, który mówi o tym, że nawet jeśli numeru nie uda się przenieść, to abonent dostanie nowy numer i aparat. Pani Jadwiga przyznaje, że aparat dostała. Odesłała go, ale dla firmy to nie ma znaczenia: umowa jest podpisana. Emerytka postanowiła więc ją wymówić. Efekt? Ponad 1400 zł kary do zapłaty...

Kamila Lech-Spychała zaprasza wszystkich na spotkanie, na którym będzie można się dowiedzieć, jak nie dać się oszukać. Odbędzie się ono 16 marca o godzinie 9 w sali narad starostwa przy ul. Wyszyńskiego w Strzelcach Kraj.

Agata Wolańska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.