Kamil Czeszel. Niemena śpiewa jak nikt inny, ale marzy o własnej płycie

Czytaj dalej
Fot. Grzegorz Olkowski
Julia Kalęba

Kamil Czeszel. Niemena śpiewa jak nikt inny, ale marzy o własnej płycie

Julia Kalęba

Kiedy nogi Kamila odmawiały posłuszeństwa, oparcie znajdował w głosie. I tak niepełnosprawny wokalista najpierw zdobył scenę na krakowskim rynku, wygrywając Festiwal Zaczarowanej Piosenki - organizowany przez fundację Anny Dymnej, a później też scenę w Opolu, wygrywając tam Debiuty.

Padniecie na kolana, jak usłyszycie, jak śpiewa Niemena - mówiła do tłumów stojących pod sceną Ania Rusowicz, zapowiadając występ w duecie z Kamilem Czeszelem.

Pod sceną tysiące widzów zaczęły bić brawo, gitarzyści grali już pierwsze dźwięki „Jednego serca”, które zaraz mieli wykonać. - Na scenie pojawi się teraz cudowny człowiek, bo w jego życiu zdarzyły się prawdziwe cuda - dodała.

Liczy się głos

Niedotlenienie, reanimacja, przywrócone krążenie i utrata sprawności w nogach, tzw. porażenie dziecięce kończyn i w konsekwencji - niedowład lewej nogi. Kamil urodził się 30 lat temu w Toruniu, ale nie było pewne, czy przeżyje pierwszą godzinę. To, że chodzi o kuli, jest pierwszym cudem , który dokonał się po wielu latach rehabilitacji, a także codziennej, ciężkiej pracy.

Kiedy nogi odmawiały posłuszeństwa, oparcie znajdował w silnym głosie. Długo był samoukiem. - Słuchałem głównie Piotra Cugowskiego, kiedy jeszcze śpiewał w „Braciach”. Był moją największą inspiracją do tworzenia czegoś własnego, a jednocześnie pokazywał kierunek, w którym sam chciałbym zmierzać. Po kilku latach podjąłem decyzję, że chcę zająć się śpiewam profesjonalnie i zacząłem się do tego przygotowywać - opowiada.

W 2006 roku po raz pierwszy wystąpił na Festiwalu Zaczarowanej Piosenki w Krakowie organizowanym przez Fundację Anny Dymnej „Mimo Wszystko” i od razu został półfinalistą. Na scenie pojawił się na wózku, niedługo po operacji nogi. Rok później wszedł na nią już samodzielnie. Zajął wtedy trzecie miejsce w kategorii dzieci.

- Ta dysfunkcja nie odbiera mi pewności siebie na scenie - zaznacza. - Piosenka przenosi mnie w inną przestrzeń. Ja w ogóle wtedy nie myślę o jakichkolwiek trudnościach, tylko o tym, co tak naprawdę kocham, czyli muzyce. I to mnie w żaden sposób nie ogranicza. Przynajmniej ja tak myślę, że to mnie nie ogranicza, może ktoś patrzy na to inaczej. Ale ja po prostu nauczyłem się z tym żyć. I tak sobie z tym radzę.

W kilkuetapowym konkursie dla utalentowanych wokalnie osób z niepełnosprawnościami kryteria są jasne: liczą się w nim jedynie głos, talent oraz osobowość sceniczna. O wszystkim decydują jurorzy, wśród których na przestrzeni lat zasiadali już m.in. Magda Umer, Elżbieta Zapendowska, Ewa Błaszczyk, Jacek Cygan, Jan Kanty Pawluśkiewicz czy Zbigniew Preisner.

W 2019 roku Kamil zwyciężył wśród dorosłych. Nagrodą był występ w Opolu.

Szanse

Kamil miał jasny t-shirt, rozpuszczone włosy, a na przedramieniu spod uchwytu kuli wystawał tatuaż z kluczem wiolinowym. Owacje nabierały na sile z kolejnymi krokami. Ania Rusowicz czekała na środku sceny i kiedy Kamil się zbliżył, podała mu drugi mikrofon.

Stanęli obok siebie, a tłum wydobył z siebie powitalny okrzyk.

- Czułem się kropeczką na tej wielkiej scenie - wspomina występ w Kostrzynie nad Odrą, na Festiwalu Pol’and’Rock. - I scena, i przestrzeń przede mną wypełniona tłumami sprawiały wrażenie, że jestem pośrodku czegoś wielkiego. Pamiętam, że w którymś momencie pomyślałem, że chciałbym z tej sceny rzucić się w otchłań i znaleźć się pośród tych wszystkich kolorowych widzów. Do dziś żałuję, że się opamiętałem!

Występowali w ramach projektu „Flower Power”, do którego Ania Rusowicz zaprosiła też m.in. Natalię Przybysz, Dawida Podsiadłę i Tomasza Organka.

Kamila poznała podczas Festiwalu Piosenki „Integracja malowana dźwiękiem” w Bochni, na którym prowadziła warsztaty. - Jak usłyszałam, jak on śpiewa - oczywiście wygrał na tym festiwalu i taki trochę niepocieszony, jakąś książkę wygrał - zdobyłam do niego numer i mówię: ja cię zabieram na Woodstock, co ty na to? Po prostu zdębiał - opowiadała w wywiadzie dla Interii.

- Chłopak, który śpiewa i jeździ na przeglądy z mamą, siostrą, bratem... Każdy taką szansę w życiu dostaje, ja dostałam taką szansę i pomyślałam, że ja to muszą gdzieś oddać - dodała.

To jest to

Kamil w wielu wywiadach powtarza, że najbardziej zależy mu na śpiewie, który jest prawdziwy, to znaczy - jego.

Taki, który oddaje naprawdę to, co czuje i jak widzi świat. Przed świętami nagrał piosenkę o byciu razem mimo dzielących odległości, czasie pandemii i nowej sytuacji, w której wszyscy się znaleźli.

- Trzeba myśleć pozytywnie. Najważniejsze jest, by mieć kogoś obok siebie w tym trudnym czasie. Najważniejsi są ludzie, którzy nas otaczają - przyznał.

Muzyką reaguje na to, co dzieje się dookoła oraz to, co siedzi w nim, w środku. Tylko taka muzyka, twierdzi, może naprawdę poruszać. Wzruszenia podczas występu Rusowicz i Czeszela nie krył Jerzy Owsiak. Kamil ożywia się na wspomnienie tamtego koncertu.

- I to jest właśnie to, za co tak kocham muzykę - mówi. - Czasami człowiek gdzieś zamyka się w sobie, a mi muzyka pozwala właśnie opowiedzieć o swoich odczuciach. Emocje, które siedzą we mnie, mogę wtedy przekazać innym. Właśnie te wzruszenia są piękne.

Nagranie z tamtego występu jest dostępne w sieci. Trzy lata temu dotarła do niego jedna z osób, która znajdowała się wtedy w stojącym przed sceną tłumie.

„Pamiętam ten moment, kiedy Kamil zaczął śpiewać. Aż przeszły mnie ciary i mimo że ledwo szłam na roztrzęsionych z emocji nogach (właśnie wracałam do namiotu po skoku na bungee), pobiegłam pod scenę, żeby zobaczyć, kto tak cudownie śpiewa. To było niezwykłe przeżycie” - napisała pod nagraniem.

Werdykt był jednomyślny

- Powinieneś już szukać swojej historii. Chciałabym, żebyś więcej śpiewał siebie - skomentowała Agnieszka Chylińska występ w „Mam Talent”, podczas którego Kamil wykonał utwór Czesława Niemena „Jednego serca”.

Było to jesienią 2015 roku, niedługo po występie z tym samym utworem na Woodstocku.

- Zrozumiałem to w ten sposób, żeby nie coverować już utworów, tylko stworzyć coś własnego. Kiedy wykonuję czyjeś piosenki, daję swoją interpretację, swoje serce i emocje, ale słowom, które już są, które są czyjeś. We własnych piosenkach mogę przelać swoje uczucia już na wcześniejszym etapie, czyli wyrazić je w słowach - tłumaczy. I ja chyba już znalazłem swoją historię dodaje - dodaje -otworzyłem się na to, żeby robić coś swojego i ta droga już się zaczęła.

Na początku lutego tego roku Kamil opublikował w sieci swój drugi singiel. „Smaków pełna garść” powstał w czasie pandemii we współpracy z Pawłem Stankiewiczem. To krok w stronę spełniania wielkiego marzenia i wyznaczonego sobie celu - nagrania płyty.

Chęć współpracy zaproponowała już wytwórnia Sony Music Polska.

Pierwszym utworem były „Burze”, również ze słowami Pawła Stankiewicza. Kamil był współautorem muzyki. - Śpiewam o rodzinie, o burzach, jakie czasem występują też w domu, o związku, o miłości, o tym, że czasami też iskrzy, o relacjach, jakie towarzyszą nam w życiu - mówił w wywiadzie we wrześniu 2020 roku, niedługo po zwycięskim występie w Opolu, gdzie zadebiutował ze swoją pierwszą piosenką podczas konkursu „Debiuty”.

Walczyli w nim początkujący artyści, dla których wydarzenie to może otworzyć drzwi do kariery i stać się przepustką do świata muzyki i popularności. Kamil występował ostatni.

- Werdykt był jednomyślny - powiedziała wtedy Natalia Kukulska, przewodnicząca jury.

Trochę romantyk

- To zawsze było moim marzeniem - mówi. - Chciałem chociaż stanąć na tej scenie i zaśpiewać parę dźwięków, ale nigdy nie pomyślałbym, że uda się wygrać. I to jest cudowne miejsce. To jest miejsce, w którym tak naprawdę spełniają się marzenia - mówi.

W Opolu, osiem lat wcześniej, zadebiutowała także Ania Rusowicz.

Choć od początku pandemii Kamil nie śpiewa jak kiedyś na toruńskiej Starówce, ten czas pozwala mu pracować nad kolejnymi nowymi utworami do płyty.

- Chcę w niej pokazać siebie takim, jakim jestem, i co mi w duszy gra. Śpiewam o drugiej osobie, która może odmienić nasze życie, o miłości. Bo ja to jestem trochę romantyk. Ale zależy mi, żeby była płyta była różnorodna, nie będę zamykał się w znanych schematach - zaznacza.

Kolejnym marzeniem jest założenie zespołu. Wcześniej chce jednak wystąpić na koncercie Premier w Opolu. Teraz przygotowuje kawałek, który po raz pierwszy wykona na scenie, na której spełniają się marzenia.

Na bis

- Słyszeliście to? Mamy polskiego Joe Cockera - zwróciła się do tłumu Ania Rusowicz, kiedy skończyli śpiewać. Komentujący występ Rusowicz z Czeszelem nazwali go „najbardziej wzruszającym elementem koncertu Flower Power”. Kamil wystąpił u boku artystki ponownie podczas ostatniego bisu. Wtedy jeszcze raz zaśpiewali przebój Niemena.

- Jakbyście nie wierzyli w cuda, to one są - dodała, gdy Kamil znikał już za kulisami.

***

Kamil wygrał krakowski Festiwal Zaczarowanej Piosenki w 2019 roku. W 2020 roku, przez pandemię, festiwal został odwołany. Teraz powraca. Można zgłaszać się do 25 marca.

Julia Kalęba

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.