Bertus Servaas: Boli mnie, że nie jesteśmy dumni

Czytaj dalej
Fot. Dawid Łukasik
Paweł Kotwica

Bertus Servaas: Boli mnie, że nie jesteśmy dumni

Paweł Kotwica

Prezes piłkarzy ręcznych Vive Tauronu Kielce, Bertus Servaas, podsumował ubiegły rok i przedstawia wizję zespołu na kolejny sezon.

Paweł Kotwica Jak pan krótko podsumuje 2016 rok?
Bertus Servaas: Nie da się krótko, bo było to długie pasmo naszych sukcesów (śmiech). Na jego początku mieliśmy czterech zawodników w najlepszej siódemce mistrzostw Europy. Potem Puchar Polski, mistrzostwo i wygrana w Lidze Mistrzów, pięciu zawodników w najlepszej siódemce Final Four. Potem 14 naszych zawodników pojechało na igrzyska olimpijskie. Później kontynuowaliśmy drugą co do długości serię nieprzegranych meczów w Lidze Mistrzów. Wreszcie zakończyliśmy rok na pierwszym miejscu w grupie Ligi Mistrzów i na pierwszym w PGNiG Superlidze. Dlatego jestem człowiekiem spełnionym i szczęśliwym. Oczywiście, można było ugrać więcej, choćby wygrać turniej Super Globe w Katarze. Ale i bez tego to był najlepszy sezon w historii klubu. 10 lat temu zlało nas niesamowicie francuskie Chambery, a dziś jesteśmy najlepszą drużyną Europy. To uczy, że najważniejsza jest cierpliwość. Dlatego apeluję o nią do naszego środowiska, żeby nie wytwarzało presji, że musimy znów wygrać Ligę Mistrzów. Naszym celem jest zakwalifikowanie się do Final Four, a jeśli się to nie uda, a odpadniemy po zaciętych meczach z rywalem, który jest na naszym poziomie, też nie będę narzekał. Pamiętajmy, że co roku tych mocnych zespołów jest coraz więcej. W tym sezonie 8-10.

Kiedyś powiedział pan, że sukcesy Vive Tauronu są bardziej doceniane w Polsce, niż za granicą. Coś się zmieniło po wygraniu Ligi Mistrzów?
Jeśli już, to na gorzej (śmiech). Proszę mi pokazać polski zespół w innej dyscyplinie, który wygrywa z Barceloną. Trochę mi brakuje tej dumy, że mamy w Kielcach, w Świętokrzyskiem, w Polsce, taki zespół. Czytam niemieckie portale, tam wypowiadają się o nas w samych superlatywach. Kiedy Rhein-Neckar Loewen przegrały u siebie z Vardarem Skopje, pisano, że nic się nie stało, że oczywiście szkoda, ale „Lwy” nadal są mocne i nadal będą walczyć o pierwsze miejsce w grupie. Gdy przegraliśmy u siebie z R-N Loewen, czytałem, że to tragedia, wstyd i kompromitacja. A przecież każdy zawodnik czy drużyna może mieć gorszy okres. Dlatego jestem szczęśliwy, że Karol Bielecki, Sławek Szmal, Krzysiek Lijewski czy Uros Zorman odpoczną od gry w reprezentacjach. Bo wykonali przez półtora roku ogromną pracę. A nie chodzi u nich o zmęczenie ciała, tylko psychiki. Muszą odpocząć.

Nowy rok otwieramy mistrzostwami świata, na których nasza reprezentacja zagra w kompletnie przebudowanym składzie.
Tu też potrzebne są cierpliwość i czas. Nie przebudujemy całej kadry w miesiąc. Ci, którzy są teraz w kadrze, to w większości mało doświadczeni gracze. Nie wymagajmy od Tomka Gębali, żeby w każdym meczu rzucał po 8 bramek. Popatrzmy, ile kosztowała przebudowa reprezentacji Niemców, czy Szwedów. Mamy całą skrzynkę z narzędziami. Nie stosujmy wobec zawodników nowej kadry tylko młotka, niech Tałant wobec nich używa też innych narzędzi. Budujemy zespół na 2020 rok i Dujszebajew to rozumie, patrzy na te kilka lat do przodu. Dlatego teraz możemy się spodziewać przegranych meczów, nawet może czasem klęsk, choć bardzo nie lubię tego słowa. Zdarzy się, że młodym zawodnikom nic nie będzie wychodzić. Jeśli będę w tym zespole widział walkę i zaangażowanie, to czy wygramy, czy przegramy, jest sprawą drugorzędną.

Po mistrzostwach wracamy do PGNiG Superligi i Ligi Mistrzów.
Powiem to, co mówi Tałant: luty i marzec są ważne, ale najważniejsze są kwiecień i maj. Po mistrzostwach na pewno będziemy musieli w niektórych meczach ryzykować, może się przydarzyć jakaś porażka czy dwie. Ale zachowamy spokój. Nie chciałbym deklarować, że wygramy Ligę Mistrzów. Musimy być w ósemce. A potem jest trochę loteria. Przypomnę, że gdyby w poprzedniej edycji sędziowie podyktowali w końcówce karnego dla Flensburga, prawdopodobnie nie byłoby nas w Final Four. To pokazuje, jak cienka jest granica między byciem bohaterem a byciem, w pojęciu niektórych, do d…

Orlen Wisła Płock w tym sezonie gra lepiej, jest mocniejsza. Będzie trudniej o mistrzostwo i Puchar Polski?
Płock jest bardzo mocny, a wiem, że w przyszłym sezonie będzie jeszcze mocniejszy. Od kilku lat budują mocny zespół, teraz zdobyli sporo punktów w Lidze Mistrzów z bardzo mocnymi rywalami. Mam duży szacunek do trenera Piotra Przybeckiego. Już ostatni nasz mecz pokazał, że Wisła potrafi z nami powalczyć jak równy z równym nawet w Kielcach. Ale pamiętajmy też, że mamy mocny zespół, wygraliśmy Ligę Mistrzów i nie możemy się bać nikogo. Oczywiście, nowa formuła finału play off, kiedy gra się tylko mecz i rewanż, jest dla nas bardziej ryzykowna.

Przenieśmy się do czerwca. Z Vive Tauronu na pewno odejdą Piotr Chrapkowski i Tobias Reichmann. Ktoś jeszcze?
Zaproponowaliśmy nowy, dwuletni kontrakt Karolowi Bieleckiemu, mam nadzieję, że w najbliższych dniach go podpiszemy. Chcę, żeby jeszcze na sezon zostali Sławek Szmal i Uros Zorman. Przedłużymy kontrakt z Pawłem Paczkowskim i zostanie on w Kielcach, mimo że przychodzi do nas Alex Dujszebajew. Zostają Mariusz Jurkiewicz, Mateusz Kus i pozostali, którzy mają dłuższe kontrakty. Oprócz Dujszebajewa, przyjdzie chorwacki lewy rozgrywający, Marko Mamić.

A co ze Słoweńcem Blażem Jancem, który ma zastąpić Reichmanna?
Jestem z nim w bardzo dobrych kontaktach i jesteśmy jego pozyskaniem bardzo zainteresowani. Szanse na jego przyjście oceniam 50/50. Myślę, że wszystko się wyjaśni po mistrzostwach świata.

Paweł Kotwica

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.